Kanagawa – recenzja gry planszowej
Zastanawiałeś się kiedyś, jak spędzić nudne, deszczowe popołudnie? Zapewne nie raz w ruch poszedł pilot, bo w ostateczności nie miało się ochoty na coś innego. Idealnym jednak rozwiązaniem w takiej sytuacji może być gra Kanagawa, której autorami są Bruno Cathala i Charles Chevallier. Wystarczy paru znajomych i atmosfera momentalnie się ożywia.
Zastanawiałeś się kiedyś, jak spędzić nudne, deszczowe popołudnie? Zapewne nie raz w ruch poszedł pilot, bo w ostateczności nie miało się ochoty na coś innego. Idealnym jednak rozwiązaniem w takiej sytuacji może być gra Kanagawa, której autorami są Bruno Cathala i Charles Chevallier. Wystarczy paru znajomych i atmosfera momentalnie się ożywia.
Kanagawa to gra o jasnym i sprecyzowanym celu. Gracze mają stać się mistrzami malarskimi i stworzyć jak najlepszy obraz. W tym celu mają do dyspozycji 72 karty, pionki pędzli oraz dyplomy, na które w trakcie gry muszą zasłużyć. Rozgrywka jest stosunkowo prosta i może przypominać układanie pasjansa. Gracz rozpoczynający grę rozkłada na trzcinowej planszy tyle kart, ilu jest graczy (od dwóch do czterech). Następnie, zaczynając od pierwszego, gracze wykonują swoje ruchy. Mogą spasować i poczekać aż liczba kart na planszy się zwiększy lub wybrać jedną kolumnę i wszystkie leżące na niej kary zabrać. Dzięki temu ruchowi są w stanie powiększyć swój warsztat (dolna linia) bądź odwracając kartę o 180 stopni namalować obraz (górna linia). Przy czym malowanie nie jest takie proste. Konieczne jest do tego rozbudowanie pracowni, dzięki czemu możemy pozyskać większą paletę barw i liczbę pędzli. Dodatkowym atutem są dyplomy, które zdobywa gracz w miarę rozwoju swojego talentu. Ale ukryty jest tu mały haczyk. Możemy zdecydować się na mniej wartościowy dyplom lub postarać się zdobyć ten bardziej wartościowy. Jeżeli wybierzemy drugi wariant, to nie można zrobić kroku wstecz, aby pozyskać ten słabszy. Warto więc czasami się zastanowić, które rozwiązanie będzie dla nas lepsze, bo jest to dość istotne w ogólnym rozrachunku.
Poza tym losowość gry pozwala na pokrzyżowanie planów innym graczom. Ostatni gracz w turze ma najgorzej, bo dostaje do ręki kartę, która nie koniecznie mu pasuje, a i tak musi ja w jakiś sposób wykorzystać. Dzięki temu rozgrywka nie jest do końca przewidywalna i pozwala zastanowić się nad swoimi ruchami. Gra dobiega końca, kiedy znikną wszystkie karty i wtedy następuje zliczanie punktów. I tutaj okazuje się, że nawet najmniejszy szczegół w ostateczności jest istotny, gdyż punkty można uzyskać na wielu płaszczyznach. Czy to będzie liczba kart Lekcji (obraz), czy łączna liczba znaków harmonii, czy najdłuższy ciąg jednakowych pór roku i ostatecznie liczba znaków harmonii ze zgromadzonych dyplomów. Wygrywa gracz z największą liczbą punktów.
Dodatkowym atutem gry jest jej wykonanie. Trzcinowa plansza, która wprowadza graczy z miejsca w klimaty azjatyckie. Świetnie wykonane pionki pędzli i przede wszystkim znakomite ilustracje autorstwa Jade Mosh. Każda karta to małe wizualne arcydzieło, a znajdziemy na nich rysunki domów, ludzi, przyrody i zwierząt wszystkie kunsztownie namalowane i niezwykle barwne. Dzięki temu gra jest przyjemniejsza dla oka i najzwyczajniej w świecie ładna.
Kanagawa to rozrywka dla każdego gracza, niezależnie od wieku. Na pudełku jest informacja, że jest przeznaczona dla osób od 10 roku życia, ale wydaje mi się, że i młodsze dzieci by się w niej szybko odnalazły. Z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom kultury japońskiej, ale jeżeli nim nie jesteś, to nie musisz się martwić. Gra jest także przeznaczona dla innych. Prosta rozgrywka, nieskomplikowane zasady i wpisana w grę losowość pozwolą na dobrą i przyjemną zabawę. Może nie jest to bardzo emocjonująca gra, ale pomimo tego przynosi sporo radości i można się przy niej przyjemnie zrelaksować.
Źródło: zdjęcie główne: Sylwester Sadowski
Poznaj recenzenta
Sylwester SadowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat