Końce światów - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 8 maja 2025Kolejna książka reportażowa autora, tym razem opisująca wizyty na rozmaicie rozumianych „krańcach Europy”: od Abchazji po Brukselę, od Polesia po greckie wyspy, na które przypływają łodzie uchodźców.
Kolejna książka reportażowa autora, tym razem opisująca wizyty na rozmaicie rozumianych „krańcach Europy”: od Abchazji po Brukselę, od Polesia po greckie wyspy, na które przypływają łodzie uchodźców.

Gdzie kończy się Europa? Już ze szkoły podstawowej pamiętamy, że odpowiedź na to pytanie jest znacznie prostsze w przypadku granicy zachodniej, północnej i południowej. Formalne geograficzne ustalenia dotyczące wschodnich rubieży mówią o Uralu, ale kryterium kulturowe – w jasny sposób istotniejsze – nakazuje uwzględnić z jednej strony dumne deklaracje rosyjskich nacków „Rosja to nie Jewropa”, z drugiej zaś równie dumne przekonania Gruzinów, że ich ojczyzna jest tak samo europejska, jak Włochy czy Grecja. Nie mówiąc już o innych krajach, które od zawsze siedzą okrakiem na dwóch kontynentach – patrz Turcja. Sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy zaczynamy myśleć o „Zachodzie”, który już za życia niżej podpisanego przemieszczał się w różnych kierunkach.
Kolejna książka reportażowa Ziemowita Szczerka, Końce światów, opowiada o krainach, miejscach i społecznościach zajmujących właśnie europejskie czy też zachodnie obrzeża. Od dawna wiadomo, że to na pograniczach dzieją się rzeczy najciekawsze, że to tam można spróbować wyczuć wiatry, które wcześniej czy później dotrą do centrum. Szczerek opisuje swoje peregrynacje po Gruzji, Abchazji, Polesiu, Królewcu, Bułgarii czy wschodniej Słowacji, ale także po greckim Lesbos – czyli krańcu (czy raczej początku) Europy dla przypływających z Afryki uchodźców – czy stanowiącej swoisty tygiel cywilizacji Brukseli. Poruszane w rozmowach z miejscowymi, a potem omawiane w autorskich monologach tematy są wciąż podobne: losowość urodzenia determinująca nasze wybory polityczne czy kulturowe, paradoksy związane z mielącymi ludzkie życia trybami historii, codzienność czasem szara, czasem zaś brutalna, tożsamość kreowana, wybierana i wymuszona, ze szczególnym naciskiem na poszukiwanie istoty słowiańszczyzny. Przy okazji poznajemy fascynujące postacie, takie jak Dawit z osetyjsko-gruzińskiego pogranicza, któremu wojna podzieliła gospodarstwo na dwa kraje, czy Mikulas Vareha, słowacki władyka, biznesmen i prowincjonalny wizjoner.

Mimo widocznych starań autora, by połączyć poszczególne teksty w całość, Końce światów dość często sprawiają wrażenie sklejonych ze sobą dłuższych felietonów czy reportaży, powstających w różnych latach i sytuacjach. Czasami bywa to zaletą – opisując Górski Karabach, odwiedzony kilka lat temu, można jasno i uczciwie dodać, że chodzi o wizytę w świecie nieistniejącym, który z pewnością już nie wróci.
Znających poprzednie książki autora nie zdziwi specyficzny, rozpoznawalny styl (charakterystyczny na tyle, że można już mówić, że ktoś „pisze Szczerkiem”). Maniera bywa drażniąca, bywa też nużąca – w końcu jak długo można czytać gonzo-reportaże i powtarzane deklaracje o tym, że praca dziennikarza to gadanie w dzień i picie w nocy? Z drugiej strony Ziemowit Szczerek, nawet postrzegany podczas lektury jako barowy rozmówca, potrafi być nieustannie interesujący. Może nie zawsze spogląda na świat szeroko otwartymi, naiwnymi oczyma, ale wciąż nie boi się zadawać prostych, uczciwych pytań. I nie udaje, że zna odpowiedzi. Końce światów nie dorównują błyskotliwemu, samodzielnemu debiutowi Przyjdzie Mordor i nas zje, brakuje im też kompletności i jednolitości tematu Tatuażu z tryzubem, ale nadal dają wiele do myślenia i zachęcają, by zaglądać pod podszewkę rozmaitych narracji tożsamościowych, które wszyscy musimy czy chcemy sobie tworzyć.
Poznaj recenzenta
Adam Skalski


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 2000, kończy 25 lat
ur. 1993, kończy 32 lat
ur. 1958, kończy 67 lat
ur. 1959, kończy 66 lat

