„Kontra: Ostatnie uderzenie”: sezon 5, odcinek 5 i 6 – recenzja
Serial "Kontra" ("Strike Back") odchodzi powoli w zapomnienie, ale właśnie za takie odcinki, w których główni bohaterowie przeprowadzają operacje głęboko na tyłach wroga i są zdani tylko na siebie, lubimy go najbardziej. Tak było tym razem, gdy Stonebridge i Scott wysłani zostali na misję do Korei Północnej.
Serial "Kontra" ("Strike Back") odchodzi powoli w zapomnienie, ale właśnie za takie odcinki, w których główni bohaterowie przeprowadzają operacje głęboko na tyłach wroga i są zdani tylko na siebie, lubimy go najbardziej. Tak było tym razem, gdy Stonebridge i Scott wysłani zostali na misję do Korei Północnej.
W Korei Północnej Stonebridge i Scott w ciągu ostatnich 5 lat jeszcze nie gościli. Oczywiście cała operacja w pierwszej chwili wyglądała jak niezłe fantasy, ale „Strike Back” nigdy nie była serialem, w którym realizm odgrywał najważniejszą rolę. Wprost przeciwnie. Po wojażach w Tajlandii główni bohaterowie znów mieli okazję działać razem i wykonywać robotę charakterystyczną dla jednostek specjalnych. Odcinki nr 5 i 6 były ze sobą połączone (jak to w stylu „Strike Back”), dlatego też recenzujemy je w całości, bowiem można traktować je jako jeden rozdział.
Po kilku latach emisji i wielu podobnych przedstawionych operacjach trudno scenarzystom wymyślić kolejne odkrywcze zadanie dla głównych bohaterów oraz jego przebieg. Tym razem mieliśmy więc operację na tyłach wroga połączoną ze zniszczeniem fabryki, ucieczkę do punktu ewakuacji i kulminacyjny moment, w którym na koniec 5. odcinka bohaterowie zmuszeni zostali do pozostania w Korei Północnej jako jeńcy. We wszystko wmieszana została bowiem postać Finna – syna Scotta. Jeszcze niedawno wydawało się, że bohater do fabuły sezonu został wsadzony na siłę. W 2 nowych odcinkach jego obecność była znacznie bardziej uzasadniona. Mam nadzieję jednak, że w kolejnych Finn nie pojawi się już na ekranie i pozwoli swojemu ojcu robić to, co potrafi najlepiej.
[video-browser playlist="725867" suggest=""]
Mimo że operacja w Korei Północnej na początku nie szła po myśli bohaterów, to i tak skończyła się happy endem. Udało im się uciec, dotrzeć do punktu ewakuacji, skąd zostali zabrani przez resztę ekipy, wspartej dodatkowo nową/starą twarzą, czyli Niną Pirogovą, którą znamy z 4. serii. Wiele wskazuje na to, że bohaterka pojawi się też w kolejnych odcinkach, szczególnie że po śmierci Julii z ekipy odchodzi też Kim Martinez.
Zdjęcia do odcinków 5 i 6 kręcone były oczywiście w Europie (stawiam na Węgry lub Rumunię), ale i tak twórcom udało się uchwycić realia Korei Północnej. Szczególnie sceny na otwartym terenie robiły całkiem niezłe wrażenie i udanie „udawały”, że faktycznie bohaterowie przebywają w dalekiej Azji wschodniej. Jak zwykle na wysokim poziomie prezentowano też sceny akcji. Zastanawiam się jednak, z jakich karabinów korzystali Scott i Stonebrige podczas ucieczki z więzienia. Chyba nie były to zwykłe AK-47, a nawet jeśli, to posiadały magazynki z niekończącą się amunicją. „Strike Back” nigdy nie była przesadnie realistyczna, dlatego i na takie rzeczy z dużą łatwością można przymknąć oko.
Czytaj również: „Kontra: Ostatnie uderzenie” – oglądaj za darmo na HBO GO
A w kolejnym odcinku Wiedeń i prawdopodobnie początek końca całej historii. Już dziś warto zadać sobie pytanie, czy Stonebridge i Scott przeżyją ten sezon do końca. A może odejdą jak bohaterowie?
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat