Krew - recenzja serialu
Krew to ponury dramat rodzinny, który obiecuje gęstą atmosferę rodem ze skandynawskich kryminałów. Jak to wyszło w polskich warunkach?
Krew to ponury dramat rodzinny, który obiecuje gęstą atmosferę rodem ze skandynawskich kryminałów. Jak to wyszło w polskich warunkach?
Polsat Box Go rozwija swoją ofertę o kolejne produkcje. Jedną z nich jest sześcioodcinkowy thriller Krew, bazujący na irlandzkim serialu z 2018 roku. Podobnie jak pierwowzór opowiada o dziewczynie, która powraca do rodzinnego miasta, gdy umiera jej matka. Razem z bohaterką nabieramy podejrzeń, że przyczyną śmierci kobiety nie była jednak postępująca choroba.
Laurę Gajewską (Vanessa Aleksander) nie cieszy powrót do domu – powodem tego są nie tylko tragiczne okoliczności, ale też napięte relacje z rodzeństwem (Piotr Trojan, Katarzyna Z. Michalska) i ojcem (Ireneusz Czop). Laura zaczyna się domyślać, że Jerzy przyczynił się do śmierci matki. Nikt jednak nie chce jej uwierzyć – zupełnie tak jak w przeszłości. Nawet rodzeństwo nie staje po jej stronie. Bohaterka będzie szukać pomocy u lokalnego policjanta oraz przyjaciela z dzieciństwa.
Niech tytuł Was nie zgubi – Krew nie jest brutalnym kryminałem z mroczną zagadką. To dramat rodzinny opowiadający o ludziach, którzy krzywdzą siebie nawzajem. W pierwszych chwilach szczególnie współczujemy Laurze, która jest czarną owcą w tym towarzystwie. W dzieciństwie przyklejono jej łatkę kłamczuchy. Choć dziewczyna zapewne kocha i troszczy się o najbliższych, nie może im wybaczyć. Szczególnie gdy na pierwszy plan wchodzą kolejne kłamstwa ojca, notorycznie zmieniającego wersje wydarzeń. Relacja ojca z córką szybko staje się głównym wątkiem opowieści. Vanessa Aleksander oraz Ireneusz Czop idealnie odzwierciedlają duszną atmosferę między tą dwójką.
Bohaterowie nie są tak zero-jedynkowi, jak można byłoby się tego spodziewać po pierwszych odcinkach. Ich finalne kreacje są najsilniejszymi punktami tego serialu. Początkowo wydaje się, że Alicji i Michałowi nie przeszkadzają "wybryki" ojca, ale tak naprawdę bohaterowie przymykają na nie oko, bo nie mają innego wyjścia. Siostra po prostu nie miałaby gdzie się podziać ze swoimi dziećmi. Brat również nie zdążył ułożyć sobie życia poza domem rodzinnym. Najbardziej niejednoznaczną postacią staje się... Jerzy. Warto prześledzić jego historię, choć większość widzów od razu go skreśli i uzna za bezlitosnego okrutnika, którego nie obchodzą losy rodziny. Są jednak momenty, gdy widać, że wciąż interesują go sprawy dzieci oraz to, co przydarzyło się jego żonie. Szkoda mi natomiast Kamila, przyjaciela Laury, bo twórcy nie wykorzystali potencjały jego wątku.
Serial ma problem z nierównym tempem. Szczególnie na początku, gdy powinien przyciągnąć widza przed ekran i zatrzymać go na dłużej. Pierwsza połowa wydaje się znacznie spokojniejsza, a kolejne odcinki oferują mnóstwo plot twistów. Jest również parę pobocznych wątków, które dodają napięcia i wyczekiwanego zaskoczenia. Jednak w finale nasuwa się pytanie – czy były one potrzebne? Okazują się nieistotne po wyjaśnieniu sprawy.
Finał nie zaskoczył mnie, ale spodobała mi się jego forma. Jednak nie każdy będzie zadowolony z ogromnego flashbacku zamiast opowieści z narracją bohatera – szczególnie że w ten sposób wracamy do spokojniejszego tempa akcji. Po wszystkim możemy zacząć się zastanawiać – otrzymaliśmy wyczekiwaną prawdę czy kolejne kłamstwo? Ta niepewność może być gratką dla widzów, którzy lubią samodzielnie interpretować wydarzenia.
Krew udowodniła, że Polsat Box Go idzie w dobrą stronę z serialami. To był satysfakcjonujący seans, dzięki ciekawej fabule z aktualnym problemem społecznym, grze aktorskiej (szczególnie Czopa i Aleksander) oraz napięciu zbudowanemu za pomocą cięć i ponurych dźwięków. Myślę, że warto czekać na kolejne ruchy tej platformy.
Poznaj recenzenta
Kaja GrabowieckaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat