Królowe krzyku: sezon 2, odcinek 6 i 7 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Zabawa motywami w serialu Królowe krzyku trwa w najlepsze. Oceniamy kolejne odcinki.
Zabawa motywami w serialu Królowe krzyku trwa w najlepsze. Oceniamy kolejne odcinki.
Zdecydowanie najlepszym wątkiem ostatnich tygodni jest ręka dr. Brocka. W The Hand dostajemy absurdalne rozwinięcie postaci o kwestię dłoni, która żyje własnym życiem i ma mordercze zapędy. Próby zapanowania nad nią przypominają perypetie Asha w Martwym złu 2, ale mimo podobieństwa twórcom udaje się wykreować coś nowego i świeżego. W końcu tu mamy inne – medyczne – otoczenie, w jednej ze scen miłosną atmosferę jak w romansie oraz parę innych ciekawych pomysłów, które skutecznie bawią.
W tym samym epizodzie pojawia się pokaz umiejętności Cassidy'ego, który przy muzyce Paula Engemanna Push It to the Limit z albumu Scarface przywodzi na myśl stare filmy z elementami kiczowatej akcji. Pada porównanie do Karate Kid, a nawet do znacznie nowszej Game of Thrones, aczkolwiek moim pierwszym skojarzeniem był serial Power Rangers. W każdym razie pomysłowość twórców i sprawne miksowanie scen z klimatyczną ścieżką dźwiękową zasługuje na pochwałę. Wyróżnić warto także niedorzeczną walkę Chanel z Cathy Munsch w Blood Drive w zwolnionym tempie i przy epickim utworze O Fortuna z filmu Excalibur. Nie bez powodu po obejrzeniu każdego odcinka Scream Queens pierwsze, co robię, to wyszukuję soundtracku do niego.
Równie dobrze prezentują się kolejne przypadłości. Po świetnym zamienianiu akcentów i nieustannych orgazmach otrzymujemy równie przerysowane i zabawne dolegliwości – jak brat bliźniak czy uzależnienie od picia krwi. Na początku sezonu można było się zastanawiać, czy twórcy zaszaleją, czy nie – teraz widać, że sprawdził się pierwszy wariant. Ostatnie tygodnie są udane w wykonaniu Królowych krzyku, które pozytywnie zaskakują każdą sceną. Dobrze wypadają też wątki miłosne, przeważnie koncentrujące się wokół seksu. Duże wrażenie robi tutaj szczególnie dr. Brock – mimika John Stamos i jego jednoznaczne spojrzenia w kierunku żeńskich postaci tworzą wyrazistą, zabawną kreację.
Wcale nie zapomniano o głównej fabule. Ona cały czas się rozkręca, a my dostajemy następne ciekawe informacje. Odkryto tożsamość mordercy, która choć nie zaszokowała, to jego współpraca z nadużywającą leków pielęgniarką i poróżnienie ich stanowi interesującą zapowiedź następnych epizodów. Ponadto postać Ingrid zaskoczyła swoją historią, będącą pomostem między pierwszym a drugim sezonem. Można już przewidywać, że sytuacja skończy niejedną śmiercią, co rodzi napięcie. Być może nawet zginie któraś z najważniejszych Chanelek? Na razie rozstawiono pionki na szachownicy, a do końca zostały już tylko trzy odcinki.
To niestety powoduje żal, bo wraz z końcem drugiego sezonu nadejdzie prawdopodobnie koniec świetnego serialu. Oglądalność produkcji nie dopisuje, mimo że twórcy dobrze wykorzystują znane motywy, przedstawiając je w zabawny sposób i oferując tym samym przyjemną rozrywkę. Trudno znaleźć tytuł, w którym tak naturalnie można byłoby nawiązywać do popkultury i wrzucać do niego najbardziej zwariowane wątki. Fabuła budzi ciekawość, postacie sympatię, do tego otrzymujemy celne uwagi do rzeczywistości – czego chcieć więcej?
Źródło: Fot. FOX
Poznaj recenzenta
Krzysztof LewandowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat