Niedawno skończył się konkurs, w którym mogliście wygrać książkę Jacka Piekary pt. "Przenajświętsza Rzeczpospolita", której nowe wydania pojawiło się nakładem Fabryki Słów. Jaka jest to książka? Czy byłby z niej dobry serial w kablówce? A może film? Recenzja autorstwa Marcina Kargula!
[image-browser playlist="" suggest=""]
Jacek Piekara to postać bardzo dobrze znana miłośnikom fantasy. Cykl o Arivaldzie z Wybrzeża czy Mordimerze Madderdinie to już niemalże klasyka. Autor nigdy nie ukrywał swojej niechęci do kościoła katolickiego, co zresztą doskonale widać na przykładzie jego tekstów. Nie mniejszą awersję żywi do decydentów zasiadających w rządzie, których jedynym celem jest napełnienie własnej sakiewki, zaś dobro narodu to sprawa drugo, lub nawet trzeciorzędna. Jego powieść "Przenajświętsza Rzeczpospolita" to prawdziwa kondensacja wyżej wspomnianej animozji połączona z bezpardonową krytyką najwyższej władzy. Jeżeli polityczna poprawność to pojęcie wam zupełnie obce, natomiast czegoś takiego jak cenzura zwyczajnie nie uznajecie to zapraszam do dalszej części recenzji.
Pesymistyczna wizja przyszłości. Polska stała się krajem pogrążonym w chaosie, rządzonym przez skorumpowanych polityków oraz kler wykorzystujący religię do realizacji własnych celów. Słońce przysłoniły chmury pyłów i zanieczyszczeń, z nieba leją się strugi kwaśnego deszczu, zaś w rzekach zamiast wody płynie szlam będący skupiskiem chorobotwórczych bakterii. Śląsk zamieniono w obóz koncentracyjny, natomiast ludzie żyją w ciągłym strachu przed policyjnymi nalotami, gdyż za niewielkie nawet przewinienie mogą zostać do niego zesłani. W tak ponurej rzeczywistości każdy próbuje uszczknąć coś dla siebie, okraść jeszcze bardziej, i tak już rozgrabiony, kraj. Kiedy na Suwalszczyźnie odkryte zostają ogromne pokłady ropy, gra o wielkie pieniądze rozpoczyna się na dobre. Czy w świecie pozbawionym jakichkolwiek zasad moralnych i miłości do bliźniego pozostał jeszcze ktoś, w kim tli się ostatnia iskra człowieczeństwa, ktoś dla kogo słowa "Bóg, Honor, Ojczyzna", to coś więcej niż tylko pusty frazes?
"Przenajświętsza Rzeczpospolita" to satyra na panujący w Polsce system rządów, krytyka współczesnej władzy oraz kościoła. Autor w interesujący sposób przedstawia możliwy czarny scenariusz, jaki za kilka dekad mógłby się ziścić w państwie polskim. Niejeden czytelnik w tym momencie zapyta, chwila, to może być jeszcze gorzej niż jest? Według Piekary, owszem, może, i to o wiele gorzej. W powieści ludzi traktuje się jak bydło, człowiek staje się towarem, którym można handlować, mało tego, staje się królikiem doświadczalnym, na którym wielkie koncerny testują swoje najnowsze kosmetyki, lekarstwa. Środowisko naturalne jest skażone do granic możliwości, seksualne wyuzdanie to zjawisko powszechne (choć nieoficjalne), donosicielstwo stało się godną pochwały postawą, zaś pieniądz reprezentuje najwyższą wartość. Nie ma tu miejsca na miłość, przyjaźń, uczciwość czy prawdziwą wiarę. Krajem rządzą ludzie zepsuci, dla których życie przeciętnego człowieka jest tak samo istotne co życie muchy. Takie smutne i gorzkie perspektywy roztacza przed nami autor.
Książka to doskonały wręcz materiał na film. Posiada bowiem interesujących (anty)bohaterów w postaci kardynała, który oddaje się uciechom cielesnym, i który dawno już utracił wiarę w Boga; drobnego urzędniczyny, który pragnie wdrapać się jak najwyżej po szczeblach kariery, nieważne jakim kosztem; sprostytuowanego pisarza, dla którego jedynym celem w życiu jest opróżnienie kolejnej flaszki; czy wreszcie drugorzędnego poety, który przez pomyłkę zostaje zesłany na Śląsk. Taka różnorodność postaci i charakterów daje możliwość do zaprezentowania ciekawych i nietypowych sytuacji okraszonych naprawdę pomysłowymi i błyskotliwymi dialogami, a wspomnieć należy, że Piekara mistrzowsko radzi sobie w rozpisywaniu dialogów dla swoich bohaterów, aż chciałoby się usłyszeć znanych aktorów, którzy z szelmowskim uśmiechem na ustach oraz nikczemnym błyskiem w oku wypowiadają kwestie tak dobrze nam znane z kart powieści. "Przenajświętsza Rzeczpospolita" to również idealny materiał dla scenografów oraz speców od efektów specjalnych. Przedstawienie zrujnowanych miast, uschniętych lasów, czy zdegenerowanego Śląska to nie lada wyzwanie. Dodając do tego wysoce rozwiniętą technikę, jaką w powieści osiągnęła ludzkość oraz kilka naprawdę brutalnych scen przewijających się przez książkę, otrzymalibyśmy film niezwykle widowiskowy, a już na pewno interesujący wizualnie. Nie zabrakłoby również scen erotycznych, którymi omawiany tytuł jest wręcz przesiąknięty. Rodzi się jednak pytanie, czy film oparty na tak kontrowersyjnym tytule mógłby w ogóle w Polsce ujrzeć światło dzienne? Oczywiście, że mógłby, jednak nie obyło by się bez kilku filmowych trików, w końcu dosadne ukazanie stosunków płciowych oraz epatowanie przesadną przemocą to nie najlepsze rozwiązanie. Pewne rzeczy można w końcu pozostawić w domyśle widza, używając odpowiedniego montażu oraz stosując płynne przejścia kamery w kluczowych momentach, a jeśli komuś mało będzie mocnych wrażeń zawsze może sięgnąć po książkę jako uzupełnienie. Ciekawym rozwiązaniem mógłby również okazać się mini serial. Każdy kolejny odcinek skupiałby się na innej postaci, przedstawiając nam wydarzenia z nieco innej perspektywy. Oczywiście istnieje szansa, że adaptacją powieści zająłby ktoś z zachodu. Producenci pracujący dla amerykańskich stacji jak Starz czy HBO udowodnili, że z przemocą i erotyzmem nie mają problemów. Można przypuszczać, że mogliby dokonać przyzwoitej adaptacji powieści Piekary, która będzie wierna i przykuje miliony widzów do ekranu. Możliwości jest naprawdę wiele, bo powieść to istna kopalnia oryginalnych pomysłów, które za sprawą wprawionego reżysera mogłyby z sukcesem zostać przeniesione na kinowy ekran jednocześnie stając się filmem, o którym pamiętalibyśmy latami.
"Przenajświętsza..." Jacka Piekary to pozycja bardzo dobra, choć nie pozbawiona wad. Autor w kilku miejscach przeszarżował zakrawając wręcz o groteskę, nie do końca przekonuje również skierowanie akcji w dalszych rozdziałach na tory metafizyczne. Całościowo jednak powieść się broni, oferując ciekawe pomysły, nieszablonowe postaci i bardzo przystępny język. Przez lata wypracowywany styl pisarza sprawia, że książkę czyta się jednym tchem i ciężko się od niej oderwać. Cóż mogę powiedzieć na koniec, chyba tylko tyle, że dla prawdziwych patriotów jest to lektura obowiązkowa. Chciałoby się rzec, dobra, bo polska.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1992, kończy 32 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1985, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 44 lat