Lulu: sezon 1, odcinki 1-4 - recenzja
Lekki jak chmurka i słodki niczym beza. Stworzony z myślą o płci pięknej. Taki wydaje się właśnie serial Lulu – komediowa postać zagmatwanej kobiecej rzeczywistości.
Lekki jak chmurka i słodki niczym beza. Stworzony z myślą o płci pięknej. Taki wydaje się właśnie serial Lulu – komediowa postać zagmatwanej kobiecej rzeczywistości.
Lulu, nowość od Polsat Box Go, to serial, który z jednej strony urzeka słodyczą, a z drugiej porusza autentycznością problemów. Jednak nie ma zamiaru dołować ani przytłaczać. Poważne tematy wpycha w humorystyczną oprawę, tworząc nadzwyczaj lekki i przyjemny wydźwięk. Pokazując zmagania kobiet, szuka przedstawicielek tzw. słabej płci, aby dodać im otuchy i podkreślić, iż damski świat wcale nie należy do wątłych. Ten aspekt doskonale dopracowała reżyserka – Kinga Dębska, która to dołożyła wszelkich starań, aby rozpalić w żeńskiej publiczności przytłumioną siłę. A jakbyśmy mieli niedosyt, na deser serwuje stos smakowitych wypieków.
Tytułową bohaterką jest na pozór spełniona, dojrzała kobieta, która rozkwita w szczęśliwym małżeństwie. Lucyna Makowska, pieszczotliwie nazywana przez bliskich Lulu, dba o domowe ognisko, pielęgnując tym samym swoją wielopokoleniową rodzinę. Jednak nie przykłada ręki do rodzinnego budżetu – kwestie finansowe spoczywają wyłącznie na barkach jej męża. Wydawać by się mogło, że kobieta wiedzie wspaniałe życie – namiętny związek, kochający się domownicy i pasja, w którą wkłada całe serce. Niestety wszystko okazuje się fałszem, a Lulu musi zbudować swój świat od podstaw. Jednak bez obaw, w nowej, na pierwszy rzut oka ponurej rzeczywistości, życie szybko nabierze kolorów. O to właśnie postarała się Dębska, aby historia, kojarzona raczej z potokiem łez, nasycona została paletą różnorodnych barw. W ten oto sposób poważne życiowe trudności przybierają lekką formę, która w żadnym stopniu nie przenosi na odbiorcę ciężkiego klimatu. Całość dopełniana jest przez humorystyczne wstawki i do granic możliwości urzekające przebitki tworzonych wypieków.
I rzeczywiście serial nie tylko jest przyjemny w odbiorze przez sposób przekazania treści, ale też potrafi porządnie rozbawić. Humor utrzymuje się na przyzwoitym poziomie, nie gorszy i spełnia swoją funkcję. Widać to zwłaszcza w momencie, kiedy do historii wdziera się mrok. Wtedy komizm sytuacji i postaci doskonale rozluźnia atmosferę. Oczywiście dodaje to serialowi powiewu lekkości i wprowadza w komfortowy nastrój. Dzieje się tak za sprawą świetnej obsady. Na pochwałę w tym aspekcie zasługuje zwłaszcza fantastyczna gra aktorska Andrzeja Kłaka, który swoją serialową kreacją wybija się na pierwszy plan. Aktorzy świetnie radzili sobie ze specyfiką gatunku, a Anna Dereszowska jako delikatna kobieta, artystka wrażliwa na estetykę cukiernictwa, dodała uroku produkcji.
O słodkości serialu można by wiele mówić. Bazuje on na kuszących zdjęciach wspaniałych wypieków, na których widok momentami aż ślinka cieknie. Tworzone przez Lulu torty są w rzeczy samej imponujące, a wstawki procesu pieczenia lub przygotowywania ciasta to ciekawy dodatek do produkcji. Tort jest nieodłącznym elementem fabuły i całego serialu, co też dodaje łagodnego charakteru, a kiedy trzeba, to nawet koi nerwy. Wydaje się również być niejednoznacznym symbolem. Poniekąd podkreśla rodzinny klimat, jaki starano się zachować. Jednakże serial ten to przede wszystkim uczta dla naszych oczu. Pokaz prawdziwych smakowitości i wielu przydatnych receptur. Co prawda możemy się troszkę zasłodzić, bo akcja czasem aż za bardzo układa się pod mało realny, wręcz bajeczny scenariusz. Jednak wyjaskrawiona fabuła wskazuje, iż taki był właśnie zamiar na opowieść o Lulu.
Fabuła opiera się na ciężkiej tematyce – rywalizacji i hierarchii płci po dziś dzień występującej w wielu relacjach. Czy to na poziomie biznesowym, czy uczuciowym, kobiety wciąż padają ofiarą męskiej dominacji. I Lulu podchodzi do tej kwestii, przedstawiając główną bohaterką jako dobrą duszę, która została dotkliwie skrzywdzona przez własnego partnera. I choć gatunek komedii wypiera chwilowe momenty załamań, to i tak przekazywane treści są uderzające. Dębska pokazała, że wbrew przeciwności, kobieta nie zanika wraz z wiekiem i w każdym momencie swojego życia potrafi wyjść z cienia mężczyzny. Jest to silnie feministyczny serial, który przez swoją słodką formułę nie wygląda co prawda na umoralniający, jednak zwarte są w nim głębokie prawdy życiowe. Jestem przekonana, że wiele kobiet ujrzy w nim siebie, a być może dostrzeże wreszcie rozwiązanie swoich problemów.
Lulu to krzyczący o żeńskiej mocy twór, który jest przerysowany, ale potrafi uderzyć realizmem codziennych zmartwień. Produkcja od kobiety dla innych kobiet z całą pewnością może pomóc złapać oddech wielu przedstawicielkom płci pięknej. Wszystko zamknięte w komediowej konwencji udekorowane zostało masą smakowitości, dzięki czemu momentami żal oderwać oczy. Choć pojawiły się dopiero cztery odcinki, Lulu zapowiada się jako bardzo sympatyczna opowieść. Przygotujcie się na humor, czasem łzy, a na pewno kuszące wypieki. Ostrzeżenie: serial może być powodem zwiększonej wagi. Smacznego i miłego seansu!
Poznaj recenzenta
Kamila MarkowskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat