Mały Grand Hotel to nowy krótkometrażowy serial komediowy w którym zobaczymy zarówno kabareciarzy jak i aktorów. Jak się ta produkcja prezentuje? Przeczytajcie naszą recenzję.
Canal+ zaczął flirtować z serialami krótkometrażowymi. Na początku tego roku widzowie tej stacji mogli oglądać produkcję kryminalną
Pisarze. Serial na krótko z Maciejem Stuhrem i Magdaleną Cielecką w rolach głównych, a teraz przyszedł czas na format komediowy.
Mały Grand Hotel został napisany przez członków kabaretu Paranienormalni, których wspiera Bartosz Gajda z kabaretu Łowcy.B. Opowiada on o perypetiach właściciela hotelu (
Marcin Wójcik), z trudem zarządzającym swoim przybytkiem. Zadanie utrudniają mu jego pracownicy, którzy dalecy są od profesjonalizmu. Recepcjonista (
Michal Paszczyk) zawsze jest pijany, kucharz Julian (Bartosz Gajda) non stop narzeka na warunki pracy, w barze przesiaduje szukająca miłości prostytutka Viola (
Kinga Preis), a barman Karol (
Robert Motyka) uważa się za największego przystojniaka w powiecie. W pierwszym odcinku szef hotelu zatrudnia znanego reżysera kina akcji Patryka Vargę (
Borys Szyc), by nakręcił on reklamę, która przyciągnie do biznesu nowych turystów. Jak można łatwo się domyślić, nie będzie to wcale łatwe i przyjemne doświadczenie zarówno dla reżysera, jak i występujących w reklamie pracowników.
Mały Grand Hotel z założenia ma być produkcją satyryczną. Widać, że
Ucho prezesa przetarło szlaki i teraz twórcy kabaretowi starają się przenieść swoje sceniczne pomysły na format serialowy. Połączenie wiedzy, doświadczenia i charyzmy scenicznej kabareciarzy z talentem znanych aktorów to pomysł, z którego Amerykanie czerpią od lat. U nas twórcy po taką hybrydę sięgają bardzo rzadko. Do głowy przychodzą mi tylko dwa przykłady:
Święta wojna i
Link not found. Widzę potencjał w takiej formie i chociaż pierwszy odcinek nie rozbawił mnie zbyt mocno, to ma dobre momenty i jestem ciekaw, jak się to dalej rozwinie. Na ekranie zobaczymy przedstawicieli takich grup kabaretowych jak Ani Mru Mru, Łowcy.B, Paranienormalni, jak również, gościnnie, zawodowych aktorów:
Mateusz Damięcki, Katarzyna Kwiatkowska,
Katarzyna Bujakiewicz czy
Łukasz Simlat.
Borys Szyc, wcielający się w postać reżysera wizualnie podobnego do Patryka Vegi jest świetny. I nie chodzi mi jedynie o przedstawienie tej jednej postaci, ale także, jak się domyślam, wielu innych reżyserów, z jakimi miał okazję współpracować. Jest niezwykle autentyczny i bardzo zabawny. Partnerująca mu w tym odcinku Kinga Preis również staje na wysokości zadania, ukazując, że nie każdy „naturszczyk” może z miejsca zostać gwiazdą i naturalnie zachowywać się przed kamerą. Cała sytuacja z kręceniem reklamy jest satyrą na show biznes, nie tylko w Polsce, gdzie od reżyserów oczekuje się stworzenia dzieła sztuki z ograniczonym budżetem i bez aktorów.
Wizualnie serial prezentuje się bardzo ciekawie. Ogromna w tym zasługa reżysera Bartosza Konopki i odpowiedzialnej za zdjęcia Kariny Kleszczewskiej. Dzięki nim
Mały Grand Hotel swoją stylistyką przypomina trochę
Grand Budapest Hotel Wesa Andersona. Niestety, produkcji brakuje bardziej odważnego i zabawnego scenariusza. Wciąż czuć w niej przewagę humoru kabaretowego, który bez publiczności i sceny traci na jakości. Po prostu nie pasuje.
Liczę jednak na to, że z biegiem sezonu produkcja się rozkręci, bo potencjał na pewno ma, a czy go wykorzysta, to się dopiero okaże.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h