„Mapy Gwiazd”: Gwiazdy muszą zgasnąć – recenzja
Mapy gwiazd to film otwarcia Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Po seansie można było wysnuć wniosek, że jeśli kolejne obrazy utrzymają jego poziom, będzie to bardzo dobry festiwal.
Mapy gwiazd to film otwarcia Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Po seansie można było wysnuć wniosek, że jeśli kolejne obrazy utrzymają jego poziom, będzie to bardzo dobry festiwal.
{{f|Mapy gwiazd}} ("Maps to the Stars") to wielowarstwowa historia, która łączy w sobie wiele elementów. Jest to więc ostra i bezlitosna satyra na Hollywood i tamtejsze środowisko, wiwisekcja celebryckiej rzeczywistości, mocne studium zaburzeń psychicznych i próba pokazania, czym może skończyć się brak pomocy. Obraz Cronenberga jest przepełniony emocjami, boleśnie angażuje widza i zabiera go w podróż do mrocznego świata ludzkich ułomności - i to świata szczególnego, bo ciągle wystawionego na osąd publiczny. Film w przejaskrawiony, momentami abstrakcyjny sposób ilustruje rozpad zgniłego społeczeństwa, dla którego nie ma już ratunku.
Fabuła filmu zbudowana jest wokół rodziny Weissów. Ojciec to znany doktor, terapeuta, filozof, bywalec telewizji śniadaniowych, uzdrowiciel dusz; matka skupiona jest na doglądaniu kariery syna, młodocianej gwiazdy filmowej. Jest jeszcze poparzona córka, która choruje na schizofrenię, została porzucona w dzieciństwie, ponieważ nie tylko nie pasowała do obrazka rodziny sukcesu, ale także stawała się niebezpieczna dla siebie i swojego otoczenia. Wokół nich przewija się gama innych postaci: niespełniona aktorka, nad którą ciąży piętno matki, przystojny szofer gwiazd, który marzy o karierze, czy zdemoralizowani przyjaciele młodego Benjiego. Wszyscy oni mają swoje tajemnice i ukrywają niejedną traumę.
[video-browser playlist="633100" suggest=""]
{{f|Mapy gwiazd}} są filmem bardzo trudnym w odbiorze, zbudowanym na chaosie, męczącym. Momentami trudno nadążyć za fabułą, a emocje bohaterów przytłaczają. Narracja jest chaotyczna, miejscami toporna i to stanowi największą wadę tego obrazu. Nie zmienia to jednak faktu, że pomimo tego jest to film wart obejrzenia. Jego ostry, brutalny, gorzki oraz całkowicie depresyjny świat wzbudza refleksje i skłania do przemyśleń. Zgnilizna moralna, brak nadziei, piorunująca beznadzieja są przedstawione w niezwykle realny i naturalny sposób. Kolejne obrazy są plastyczne, zachowania bohaterów - uzasadnione, a ich motywacje - głęboko zakorzenione w rysie postaci.
Cronenberg jawnie drwi z hollywoodzkiego społeczeństwa, z rozkoszą ukazuje jego degenerację, cynizm i zakłamane życie. Ustami bohaterów wypowiada swoje zdanie na temat jego funkcjonowania i nie ma przy tym żadnych zahamowań, bez względu na to, czy chodzi o pokazanie radości ze śmierci dziecka, czy o motyw samobójstwa. Kpi, wyśmiewa i robi to sprawnie, zabawnie i w wyjątkowo trafny sposób, wykorzystując do tego motywy choroby psychicznej. {{f|Mapy gwiazd}} prezentują niezwykle fascynujący, przerażający oraz przede wszystkim prawdziwy obraz schizofrenii i pod tym względem staną się klasyką obok Pięknego umysłu.
Czytaj również: "American Horror Story", Cronenberg i ludzkie potwory
Docenić należy genialne aktorstwo, którego popis w filmie dały przede wszystkim Moore oraz Wasikowska. Obie panie wspięły się na wyżyny swoich możliwości, szczególnie biorąc pod uwagę to, jak wielopłaszczyznowe były ich postacie. W ich zaangażowanej grze aktorskiej nie ma ani jednej fałszywej nuty, a ich wspólne sceny to najlepsze momenty filmu. {{f|Mapy gwiazd}} obnażają zepsucie moralne człowieka i stroją sobie z niego boleśnie gorzkie żarty. Film wybrzmiewa społecznym zaangażowaniem, a Cronenberg to, co ma do powiedzenia, mówi w sposób głośny i bez żadnej litości. Czas na wybaczenie minął, gwiazdy muszą zgasnąć.
Poznaj recenzenta
Katarzyna KoczułapDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat