Na wyspie miłości - recenzja filmu
Na wyspie miłości to nowa komedia romantyczna Netflixa. Czy dostarcza tego, czego oczekujemy?
Na wyspie miłości to nowa komedia romantyczna Netflixa. Czy dostarcza tego, czego oczekujemy?
Na wyspie miłości to nie do końca typowa i schematyczna komedia romantyczna, bo można dostrzec staranie, by robić rzeczy niekonwencjonalnie i z jakimś innym pomysłem. Choć ostatecznie wszystko prowadzi do festiwalu oczywistości i happy endu, trudno nie pochwalić ambicji. Nie zawsze to wychodzi, niektóre kreatywne rozwiązania wzbudzają jedynie konsternację, ale dzięki temu ten projekt ma coś, co go wyróżnia na tle wielu przedstawicieli gatunku, którzy wydają się jedynie kopią schematów z małymi zmianami. Tychże tutaj nie brakuje, bynajmniej nie o to tutaj chodzi, ale są one świadomie wykorzystywane i czuć, że nie zawsze wszystko idzie po linii najmniejszego oporu. To zawsze mały plusik dla komedii romantycznej.
Nie da się jednak ukryć, że mamy tutaj dwie skrajne rzeczy, które wpływają na odbiór Na wyspie miłości. Z jednej strony świetne osadzenie historii na Cyprze i niezłe powiązanie jej z lokalną społecznością, kulturą i językiem. Z drugiej strony wątek samobójstw na klifie, przy którym mieszka główny bohater wzbudza jedynie konsternację i nigdy tak naprawdę nie wiadomo, po co w ogóle to tutaj jest. Niby twórcy mieli ambicje, chcieli poruszyć głębszą historię i powiązać tragedię ludzką z wewnętrznym wypaleniem centralnej postaci, która wydaje się wręcz o krok od bycia kolejnym samobójcą, ale to może tak wyglądać jedynie na papierze. Problem w tym, że to cały czas jest dziwaczne, nijakie i wydaje się, że zbyt mocno niepotrzebne.
To co jednak tutaj działa to miłość głównych bohaterów. Gdy widzimy pierwszą scenę, w której John po latach znów widzi miłość swojego życia, a ona od razu go rozpoznaje, na ekranie aż lecą iskry. To taki rzadki moment, w którym udało się w komedii romantycznej jedną sceną zbudować emocje i ekranowe uczucie w tak trafny i prawdziwy sposób, że to aż zaskakujące. Dzięki temu momentalnie można uwierzyć, że mają oni wspólną przeszłość, że uczucie nie umarło, i zainteresować się tym, jak zdobędą swój happy end. Duża zaleta.
Do pewnego momentu czuć, że Na wyspie miłości ma te większe pomysły, chęci i serce do tego, by być czymś więcej niż nudną kopią gatunkowych schematów. Moment ujawnienia prawdy o pewnej rzeczy z relacji pary romantycznych kochanków sprawia, że im dalej, tym całość staje się typowo schematyczna, oklepana i traci wszelkie swoje mocne strony. To ta część filmu pokazuje, ile błędnych decyzji w czymś z solidnym potencjałem może skierować dany projekt na złe tory. To właśnie tutaj się wydarzyło, bo w tym wszystkim nie brak dobrych pomysłów i szansy na to, by było to o wiele lepsze. Szkoda, że to zmarnowano.
Na wyspie miłości na pewno nie zaliczyłbym do grona kiepskich komedii romantycznych, które bezmyślnie jadą na schemacie, jakich Netflix zrobił wiele. Cypr nadaje temu lekkości i przyjemnego klimatu, a dawno niewidziany na ekranie Harry Connick Jr. dobrze się sprawdza w roli głównej. Ogląda się to całkiem nieźle, spełnia swoją rolę relaksującą, a to też ważne przy tego typu produkcjach. Nic jednak ponadto i nie jest to poziom najlepszych, do których często wracamy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1973, kończy 51 lat