Na zaginionych ziemiach – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 9 maja 2025Na zaginionych ziemiach to nowość wśród postapokaliptycznych filmów fantasy dostępna na Playerze, VOD czy Apple TV. Czy ma szansę, by przebić się w mainstreamie?
Na zaginionych ziemiach to nowość wśród postapokaliptycznych filmów fantasy dostępna na Playerze, VOD czy Apple TV. Czy ma szansę, by przebić się w mainstreamie?

Film Paula W.S Andersona w wielu kwestiach zatrzymał się w czasie na początku XXI wieku – od słabego scenariusza, efektów specjalnych z taniej gry komputerowej aż do gry aktorskiej niskich lotów. Takimi tytułami nie buduje się marki w gatunku postapo.
Dostajemy historię Gray Alis (Milla Jovovich), wiedźmy, która zostaje przeklęta w swoim królestwie i musi uciekać. Dostaje jeszcze misję od Królowej (Amara Okereke), by zdobyć dla niej moc przemiany w wilkołaka. W podróż rusza z nią Boyle (Dave Bautista). A w pogoń za nimi oddziały Kościoła, pragnącego śmierci Gray Alis i dokonania rewolucji w królestwie.
Scenariusz mało oryginalny – podróż, a w zasadzie ucieczka, goniący wróg, dwójka bohaterów w opałach. Widzieliśmy to setki razy. I w tym tkwi właśnie problem. Twórcy nie chcieli dodać niczego ekstra – czegoś, co mogłoby nas zaskoczyć. Ani ciekawych postaci wychodzących poza utarty schemat podobnych historii, ani zwrotów akcji wgniatających w fotel. Dostajemy mieszankę scen w stylu: bohaterom się coś udało, chwilę później już nie i tak w kółko. Nie dość, że nuda, to jeszcze powtarzalność. Zakończenie nie zaskakuje, jeśli choć trochę skupimy się na fabule (co nie jest łatwe). Dialogi po prostu niewiele wnoszą do fabuły, a w zasadzie są po to, by aktorzy mieli co mówić.
Aktorstwo jest takie jak scenariusz – kiepskie, bo obsada nie ma z czym pracować. Milla Jovovich w roli wiedźmy Gray Alis jest nieautentyczna. Jej mimika mogłaby wskazywać na niepewność i wieczny strach. Nie pasuje to do wizerunku przepotężnej czarownicy. Dave Bautista, tak jak reszta aktorów, to tylko lektor wersów ze scenariusza. Nie ma ubarwień, dodania czegoś od siebie. Po prostu wypowiada słowa wyuczone w taki sposób, jaki chciał reżyser. Jako ciekawostkę należy zaznaczyć, że w filmie zagrało kilku polskich aktorów i aktorek – najbardziej znany to Sebastian Stankiewicz. Jednak i oni prezentują podobny poziom co reszta obsady, bo nie mają szansy pokazać się z ciekawej strony.
Efekty specjalne mogłyby ten film uratować, w końcu mamy XXI wiek i takie możliwości, że każdy obraz może wyglądać pięknie i robić wrażenie. Jednak twórcy zatrzymali się w tym aspekcie gdzieś na początku obecnego stulecia. Wszystkie dalekie plany wyglądają jak wyjęte z nie najlepszej gry z 2005 roku. Poza tą bolączką mamy także dziwne momenty zwolnionego tempa, zbliżenia nie wiadomo na co i po co. Całość wygląda momentami bardzo sztucznie i kłuje w oczy, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie nowe produkcje.
Na zaginionych ziemiach można polecić jedynie osobom, które mają słabość do produkcji niskich lotów. Pozostali widzowie prawdopodobnie sięgną po coś lepiej napisanego, zrealizowanego i zagranego – ten film zdecydowanie do tej kategorii nie należy.
Poznaj recenzenta
Marcin Patocki



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1956, kończy 69 lat
ur. 1987, kończy 38 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1966, kończy 59 lat

