Na zawsze razem – recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 30 sierpnia 2019Mikhaël Hers w swoim filmie Na zawsze razem (oryg. Amanda) przybliża nam bolesny i surowy obraz młodego mężczyzny i małej dziewczynki, którzy muszą odnaleźć się w rzeczywistości po stracie najbliższej osoby. I robi to z niezwykłym wyczuciem i wrażliwością.
Mikhaël Hers w swoim filmie Na zawsze razem (oryg. Amanda) przybliża nam bolesny i surowy obraz młodego mężczyzny i małej dziewczynki, którzy muszą odnaleźć się w rzeczywistości po stracie najbliższej osoby. I robi to z niezwykłym wyczuciem i wrażliwością.
Beztroskie jest życie 24-letniego Davida. W czasie pomiędzy podcinaniem miejskiej roślinności i opieką nad kilkoma kamienicznymi mieszkaniami, spędza czas z przyjaciółmi, spotyka się ze świeżo poznaną sąsiadką, Leną, czasem odbierze ze szkoły siedmioletnią siostrzenicę, Amandę. Mama Amandy, Sandrine, to zajęte pracą i macierzyństwem przeciwieństwo Davida, codzienne zgrzyty nie zaburzają jednak silnej więzi – ta trójka od lat ma tylko siebie, cała reszta jest jedynie dodatkiem.
Wkrótce Sandrine zostaje zamordowana podczas ataku terrorystycznego. W rozpaczy nie pogrąża się jednak świat, a nieliczne jednostki: życie nie zwalnia, pędzi do przodu. Nieprzygotowany na starcie z odpowiedzialnością rozbity David obawia się przygarnąć siostrzenicę pod swoje skrzydła. Rozważa powierzenie losów Amandy komu innemu.
Wspomniany atak jest tu pretekstem – Na zawsze razem to skromna, kameralna opowieść. Nie o przyczynie i istocie tragicznego wydarzenia, a jego skutkach. O tym, jak wpłynęło ono na dwójkę najbliższych osób ofiary, podobnie wobec niego bezradnych i bezbronnych. Opowieść pozbawiona komentarza, przybliżania samego dramatycznego aktu terroru, którego zresztą nawet nie widzimy. Najważniejsza jest tu ta dwójka, istoty ludzkie, rozbite i przestraszone; nie ci, którzy odeszli, ale ci, którzy zostali. Nikt nie pyta: "dlaczego"?, ale: "co teraz"?
Niezwykłe, jak emocjonalny, a jednocześnie nienachalny i delikatny potrafi być Hers w kreśleniu wędrówki przez traumę. Rozumie i czuje swoich bohaterów, znakomicie prowadzi aktorów, budując obraz naturalny i nadzwyczajnie szczery. Nie żeruje na emocjach, nie szantażuje – opowiada przekonująco i sprawia, że wierzymy w każde z ujęć i wypowiedzianych przez bohaterów słów. Nic nie jest tu wykalkulowane, nie wybrzmiewa ani jedna fałszywa nuta. Bezradność i zagubienie Davida i Amandy, choć wynikające z różnych przyczyn i ulokowane na innych poziomach, dzielą i łączą ich zarazem. David łamie się, a jednocześnie ma w sobie ogrom zrozumienia, choćby dla Leny, która swoją traumę zamierza przepracować z dala od niego (sama została ranna). Mała Amanda, będąc w wieku być może jeszcze nieświadomym, ale pojmującym wystarczająco wiele, by cierpieć, potrafi wydobyć z siebie zaskakującą siłę bezgranicznej dziecięcej empatii. Ogrom skrajności, przeplatających się śmiechu, płaczu, beztroski i utrapienia uwiarygadnia bohaterów, ich relacje i zachowania tak, że nie sposób podważyć choć jedną z reżyserskich decyzji, może poza pozbawionym fabularnego uzasadnienia wątkiem matki Davida.
Isaure Multrier jest bezkonkurencyjna: emocjonalny trzon Na zawsze razem – dziecięca, delikatna, ale i rezolutna, nieprzejednana. Vincent Lacoste znakomicie portretuje walkę szczerych chęci z niepewnością i strachem. Jako David jest naturalny, pełen młodzieńczej nieporadności, ale i wdzięku.
Na zawsze razem nie udziela odpowiedzi na pytanie: czy to Amanda potrzebuje Davida, czy David Amandy – nie musi. Dwoje bohaterów powoli odkrywa nie tyle potrzebę, co radość z bycia razem. Oboje musieli dorosnąć znacznie szybciej, niż by sobie tego życzyli – i w końcu oboje się z tym godzą. Pozbawieni złudzeń, ale pełni ciepła. Jeśli już opowiadać o ludziach, którzy potrzebują siebie nawzajem, by poradzić sobie ze stratą, to właśnie w taki sposób.
Poznaj recenzenta
Michał JareckiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat