

Newsroom co roku oglądamy z wypiekami na twarzy, choć wszyscy, którzy mamy coś do czynienia z branżą dziennikarską, wiemy, że redakcja z tego serialu tak ma się do rzeczywistości jak szpital z Leśnej Góry do normy. Śledzimy tak, jak pani pracująca w butiku na bazarze śledzi z uwagą wszystkie wątki w "Modzie na sukces". Bo to piękne jest. I zacne. I jeszcze (skoro to Sorkin) świetnie opowiedziane, dokładnie jak lubimy (oczywiście przemawiam w imieniu swoim i innych fanów tego pana).
Czas więc na 3. sezon. Jak pamiętacie, twórca tego serialu wymyślił sobie ciekawą formułę: to fikcyjna redakcja w fikcyjnej amerykańskiej telewizji, która reaguje na prawdziwe wydarzenia. Fabuły kolejnych odcinków to coś, co faktycznie miało miejsce – w tym przypadku to zamach podczas maratonu w Bostonie w zeszłym roku. Sorkin do tej pory pokazywał, że można jako media zachować się lepiej. Tym razem zadanie było znacznie łatwiejsze – naprawdę trudno było bardziej to spartolić. Media (zwłaszcza obywatelskie i społecznościowe) dały wtedy ciała na całej linii. Jak w tej sytuacji zachował się McAvoy i jego redakcja? Zobaczcie sami. Zwłaszcza że wydarzenia z zeszłego sezonu wciąż jeszcze rezonują – niełatwo się podnieść po takim ciosie.
[video-browser playlist="632874" suggest=""]
Ten odcinek, jak to zwykle bywa z premierami sezonów, to trochę przypominajka i rozbieg. Przypominamy sobie, kto jest kim, przypominamy sobie, kto jest z kim, i powolutku robimy miejsce dla głównych tematów tej serii. Już widać, że szykuje się kolejna gruba afera, już widać, że stacja może mieć problemy na zupełnie nowym poziomie. A równocześnie mamy to wszystko, za czym się stęskniliśmy: nieustające wrażenie "pożaru w burdelu" (ale faktycznie często tak wygląda ta praca), świetne wymiany kąśliwych, sarkastycznych i inteligentnych uwag (tu Sorkin oczywiście znacznie przesadza) i nieoczekiwane zwroty, a zwłaszcza spiętrzenia akcji. I już mi przykro, że zostało tylko 5 odcinków do końca tej opowieści...
Czytaj również: Aaron Sorkin kończy z telewizją
I jeszcze w ramach post scriptum – to, co dzieje się w tym tygodniu z Jeffem Danielsem, to idealny przykład aktualnej zależności między serialami a kinem. W telewizorze Daniels właśnie wraca jako Will McAvoy w 3. sezonie serialu HBO Newsroom, za którą to rolę rok temu otrzymał Emmy. W kinie też wraca. Po dwudziestu latach do roli Harry'ego Dunne'a. To ten głupi. A może głupszy – nigdy ich nie rozróżniałem. Dwadzieścia lat temu Głupi i głupszy to był faktycznie jeden z najgłupszych i najzabawniejszych filmów tamtych czasów, ale ten powrót pokazuje, że kino (w przeciwieństwie do telewizji) jakoś niespecjalnie się rozwija...
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

