„Newsroom”: sezon 3, odcinek 5 – recenzja
W serialu Newsroom znów zaczynają pojawiać się nawiązania do Don Kichota, a to może oznaczać tylko jedno: Aaron Sorkin w końcu zdecydował, czy "misja, aby cywilizować" zapoczątkowana przez naszych bohaterów zakończy się sukcesem czy porażką. Zgodnie z oczekiwaniami i w bardzo dosadny sposób twórca daje nam do zrozumienia, że zwycięży ta druga opcja.
W serialu Newsroom znów zaczynają pojawiać się nawiązania do Don Kichota, a to może oznaczać tylko jedno: Aaron Sorkin w końcu zdecydował, czy "misja, aby cywilizować" zapoczątkowana przez naszych bohaterów zakończy się sukcesem czy porażką. Zgodnie z oczekiwaniami i w bardzo dosadny sposób twórca daje nam do zrozumienia, że zwycięży ta druga opcja.
Newsroom to w swoim przedostatnim odcinku serial, na którym ciąży spora presja - i jest to aż nazbyt widoczne. Aaron Sorkin nie potrafi bowiem zwyczajnie doprowadzić istniejących wątków do końca. Musi zawsze przemycić do fabuły jakiś społeczny komentarz i historie, które mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Produkcja HBO nie traci tutaj ani trochę ze swojej tożsamości i akcja nadal toczy się w dobrze znanym nam tempie oraz klimacie, ale mamy tu aż 4 odrębne opowieści i w każdej z nich możemy doszukać się większych lub mniejszych skaz. Tym samym otrzymaliśmy w finałowej serii chyba najsłabszy epizod, ale też najbardziej kontrowersyjny (być może nawet w całej historii serialu).
Recenzja zawiera spoilery.
Poprzednia odsłona zakończyła się aresztowaniem Willa, który nie chciał wyjawić tożsamości osoby odpowiedzialnej za wyciek tajnych rządowych dokumentów. Nikt nie spodziewał się, że posiedzi w celi dłużej niż weekend, a skończyło się na 52 dniach. Po takim czasie w izolatce można nieźle zwariować i powiem szczerze, że pomysł na stworzenie halucynacji ojca McAvoya wcale nie wypadł źle. Jasne, może nieco przewidywalnie (szczególnie gdy wyszło na jaw, że tata-duch "siedzi" za znęcanie się na żoną), ale oglądało się to dobrze, głównie dzięki aktorom. Kevin Rankin (m.in. Friday Night Lights czy Breaking Bad) w gościnnej roli poradził sobie świetnie. Miejmy jednak nadzieję, że Sorkin nie poszedł na zbyt duże skróty w wątku szpiegostwa i świat usłyszy o tragedii w Kundu. Napięcie w tej historii (najciekawszej do tej pory) bowiem drastycznie opadło. Być może ten reportaż będzie ostatnim aktem buntu ekipy Newsnight?
[video-browser playlist="632700" suggest=""]
Trudno zaś napisać cokolwiek dobrego o moskiewskiej przygodzie Jima i Maggie. Nie pomogło nawet to, że ich perypetie były mocno zainspirowane skandalem związanym z Edwardem Snowdenem. Sorkin być może nie zmierza do happy endu dla swoich postaci na froncie zawodowym, ale usilnie dąży do niego na tym osobistym. Ponowne romantyczne sparowanie wspomnianej dwójki wyszło jednak sztucznie i po prostu nudno.
"Oh Shenandoah" wywołało za Oceanem sporo kontrowersji, poruszając problem gwałtu i miksując go jednocześnie z krucjatą Sorkina przeciwko nowym mediom oraz telewizyjnemu infotainment. W dużym skrócie: Don Keefer otrzymał dyrektywę, aby zrobić ze swojego programu show i zaprosić do rozmowy domniemaną ofiarę seksualnej napaści oraz osobę, którą ona o nią oskarża (oczywiście oboje mieliby znaleźć się przed kamerą jednocześnie). Sorkin poprzez swojego bohatera stara się nakłonić dziewczynę, aby odmówiła udziału. Twierdzi, że szukanie sprawiedliwości w telewizji czy internecie może skończyć się tylko źle i jeszcze bardziej pogorszyć sytuację. Don ma przez cały czas dobre intencje i trudno nie przyznać mu racji, ale nie oferuje on żadnych alternatyw. Choć nie jest to powiedziane wprost, można wysnuć wniosek, że skoro system i prawo cię zawiodło, lepiej zwyczajnie odpuścić i zamieść wszystko pod dywan. Frustracja wynikająca z takiego rozwoju tej historii jest jak najbardziej zrozumiała. Mimo wszystko należy jednak pochwalić Sorkina, że taki temat w Newsroomie poruszył i przedstawił mnóstwo rozsądnych, wartościowych argumentów z obu stron. Szkoda, że konkluzja tego wątku pozostawia po sobie nie najlepsze wrażenie.
[video-browser playlist="632702" suggest=""]
Dokładnie to samo można powiedzieć o finale recenzowanego epizodu, który jest przerysowanym i nieco absurdalnym rozwinięciem nienawiści Aarona Sorkina do współczesnych mediów. Ona napędzała fabułę serialu od samego początku i przyznaję się bez bicia, że nie przeszkadzało mi to nic a nic. Ja też jestem przeciwnikiem wszystkich odmian zjawiska pt. citizen journalism i konceptu, że każdy z kamerą w telefonie lub dostępem do mediów społecznościowych może nazywać się dziś dziennikarzem. A na przykład sekwencja, w której Sloan niszczy na antenie twórcę aplikacji, dzięki której można śledzić celebrytów, to kolejny genialny moment w Newsroomie. Wypadałoby powrócić w tym miejscu do analogii z Don Kichotem. Dobra, Aaron, rozumiemy: nowe media skutecznie wypierają te tradycyjne, a bohaterowie serialu walczą z wiatrakami. To nam wystarczy, aby dotarło do nas, co chcesz przekazać. Czy Charlie Skinner naprawdę musiał umrzeć, aby tę śmierć "starych mediów" symbolizować?
Szkoda mi postaci Sama Waterstona. Szczególnie gdy zdamy sobie sprawę, że swoje ostatnie tygodnie życia spędził jako marionetka korporacji. Próbował zaadaptować się do nowego świata i to go zabiło. Oglądając tę odsłonę, łudziłem się, że to tylko przejściowa faza, że bohater zrehabilituje się w finale, a Newsnight zakończy się z pompą, pokazując środkowy palec Pruitowi. Być może taki scenariusz nadal nas czeka, ale już niestety bez pana Skinnera.
Czytaj również: Perfekcjonista Aaron Sorkin
Choć jestem nieco rozdarty po "Oh Shenandoah", muszę napisać, że to nadal był kawał porządnej telewizji. Świadczy o tym chociażby fakt, że kilka dni po seansie nadal daje mi on do myślenia. Na palcach jednej ręki można policzyć współczesne serialowe produkcje co tydzień serwujące odcinki, o których trudno zapomnieć przez dłuższy czas (nieważne, czy analizujemy ich wady, czy zalety). Jestem więc bardzo ciekaw, co Aaron Sorkin przygotował dla nas w wielkim finale Newsroomu.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat