Odliczanie: sezon 1, odcinek 1-3 -recenzja
Po występach w Supernatural i The Boys Jensen Ackles wciela się w rolę agenta specjalnego, który za wszelką cenę chce ocalić Los Angeles przed straszliwą tragedią. Czy Odliczanie (Countdown) to nowy hit platformy Prime?
Po występach w Supernatural i The Boys Jensen Ackles wciela się w rolę agenta specjalnego, który za wszelką cenę chce ocalić Los Angeles przed straszliwą tragedią. Czy Odliczanie (Countdown) to nowy hit platformy Prime?

To już chyba tradycja, bo ostatnio niemal wszystkie seriale zaczynają się od bardzo mocnego uderzenia, w którym nie bierze udziału nikt z głównej obsady. Krótki ekranowy epizod mężczyzny, który jest potrzebny, by od samego początku wstrząsnąć widzem. Dostajemy więc dynamiczny, świetnie zrealizowany pościg połączony z niewielkim mordobiciem. A potem przenosimy się do właściwej fabuły serialu.
I tu od razu pierwsza drobna wada. Mnogość wątków i chaotyczne przeskoki między lokacjami nie pomagają w budowaniu świata, a wręcz przeciwnie – powodują niepotrzebny nikomu chaos. Rozumiem, że twórcy chcieli jakoś zaprezentować nam najważniejszych graczy, ale im to nie wyszło. Scena z agentką Oliveras nie należała do logicznych. W ogóle tempo pierwszego epizodu, delikatnie mówiąc, nie powala. Widz może odnieść wrażenie, że praktycznie nie ma tutaj stawki, że na wszystko jest czas. Oddział specjalny może sobie bezkarnie siedzieć z założonymi rękami, a sprawa (no właśnie, co to właściwie za sprawa?) sama się rozwiąże. Początek rozczarowuje. Zagadka odrobinę przypomina przypadek z Ojca Mateusza, a nie poważne śledztwo poważnej ekipy. Nagle ktoś na zasadzie skojarzeń w luźnej rozmowie wpada na trop i – bach! – sprawa morderstwa rozwiązana. Na szczęście później jest o wiele lepiej, choć nie można powiedzieć, że serial wchodzi na jakieś wyżyny oryginalności. To policyjny akcyjniak jakich wiele. Tak naprawdę to mógłby być kolejny spin-off Agentów NCIS i nikt nie zauważyłby różnicy.
Są dwie rzeczy, które minimalnie wyróżniają ten serial. Pierwsza to charakter, zadziorność, nietypowe metody pracy Marka Meachuma (Jensen Ackles) i jego historia. To naprawdę udany casting. I choć jego relacja z Oliveras przeważnie przypomina kłótnie dzieci w piaskownicy, to jednak da się z tego wyłuskać kilka ciekawych smaczków, od których na twarzy pojawia się uśmiech. Meachum jest opryskliwy, antypatyczny i ma pewną mroczną tajemnicę związaną ze zdrowiem. To czyni go bohaterem niejednoznacznym, obok którego nie da się przejść obojętnie. To naturalny lider, który za wszelką cenę chce udowodnić wszystkim, że liderem nie jest. Druga kwestia to dość intrygująca historia wydarzeń na Białorusi. Przypomina trochę typowe filmy o zimnej wojnie, ale przedstawione bardzo zmyślnie i dobrze technicznie. Mińsk wygląda co prawda nieco prowincjonalnie – mimo że wydarzenia dzieją się w 2008 roku, miejsce przywodzi na myśl lata dziewięćdziesiąte. No ale takie jest pojęcie wielu Amerykanów o świecie i chyba nic tego nie zmieni. W każdym razie gra wywiadów, wciągnięcie w nią spokojnego człowieka, zrobienie z niego zaciekłego wroga USA i zupełne nieliczenie się z konsekwencjami poczynań agentów na obczyźnie to elementy, które wybijają się ponad przeciętność.
Drugi plan na razie nie błyszczy. Trójka agentów specjalnych (obok Meachuma i Oliveras) to bardziej statyści. Wydaje się, że mimo całej powagi sytuacji oni wciąż mają czas na pierdoły, ich dzień mija powoli i spokojnie. Dość ciekawa jest za to postać szefa i jego zastępcy – ich duet ma w sobie pewną dozę charyzmy. Zwłaszcza ich kłótnie z wysoko postawionymi ludźmi dają minimalną dawkę satysfakcji. Może nie są to rewelacyjnie napisane dialogi, które na długo zapadają w pamięć, ale nie jest to też poziom żenujący, przy którym przewracałoby się oczami. Solidny średniak – jak cały serial w tych trzech pierwszych odcinkach.
Countdown nie zaskakuje, ma sporo wad na poziomie technicznym (zwłaszcza montażu), fabuła rozwija się powoli, jest bardzo dużo niepotrzebnego, nieco wydumanego chodzenia naokoło. A jednak da się przy tym serialu nie nudzić. W kilku miejscach, kiedy akcja przyspiesza, człowiek aż wstrzymuje niepewnie oddech w oczekiwaniu na dalszy ciąg. Oczywiście do pierwszej ligi bardzo dużo brakuje. Sceny w Meksyku są mało dynamiczne i angażujące. Jeśli spodziewacie się czegoś na wzór Sicario, to srogo się rozczarujecie. Oczywiście produkcja, do której scenariusz napisał Taylor Sheridan, to film z wysokim budżetem, ale w serialu Amazona nie ma nawet namiastki tamtych emocji. Odliczanie to druga liga, jeśli chodzi o akcyjniaki – i to dolna tabela drugiej ligi. Gdyby nie kilka wartych zobaczenia scen i niektóre kreacje aktorskie, powiedziałbym, że już w tej chwili można ten serial przekreślić i włączyć Agentów NCIS: Los Angeles. Może się jednak tak zdarzyć, że jeszcze nas zaskoczy. Przekonamy się o tym za tydzień, kiedy wypuszczony zostanie już tylko jeden odcinek. Ocena delikatnie na zachętę i dlatego, że pod koniec trzeciego epizodu zaczęła się konkretna akcja.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1969, kończy 56 lat
ur. 1989, kończy 36 lat
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1948, kończy 77 lat
ur. 1966, kończy 59 lat

