Znacząca większość odcinka skupiła się na umieraniu koleżanki Pope'a, która upadając nadziała głowę na metalowy pręt. Sam fakt, że coś takiego jeszcze przeżyła, kompletnie mnie nie przekonuje, ale niech scenarzystom będzie. Problem w tym, że emocje, które chcą tą historią przekazać, nie trafiają do mnie. Jest ckliwie, patetycznie i mało wiarygodnie. Plus za ukazanie ludzkiego oblicza Pope'a, ale do tego można było wykorzystać o wiele lepsze środki.
Lepiej wypada budowa nowego wątku z "prawdziwym" prezydentem Stanów Zjednoczonych. Co prawda konflikt ludzi z ludźmi jest ostatnią rzeczą, jaką chciałbym w Wrogim niebie oglądać, ale może coś interesującego z tego wyjść. Żołnierze raczej nie znaleźli się tam przypadkiem i nie zaczęli strzelać do ludzi z Charleston bez powodu. Może wchodzić w grę pochopne założenie, że napotkana grupa to sympatycy kosmitów, ale wydaje się mi ono mało prawdopodobne i zbyt proste. Zapewne pójdzie to w kierunku walki ludzi o władzę.
[video-browser playlist="635667" suggest=""]
Nadal nie wiemy, co będzie z dr Glass. Trudno do końca powiedzieć, czy w istocie ich dziecko jest wyjątkowe, czy to zwyczajne halucynacje. Mimo wszystko nadal obstawiam pierwszą opcją i historię w stylu: kosmici będą chcieli dorwać dzieciaka, który może im zapewnić jakąś moc. Relacja pani Glass z Tomem wygląda nieźle, tak jak rozmowy z Lourdes. Typowe motywy obyczajowe stojące na przyzwoitym poziomie.
Niewiele dzieje się w wątku z Halem, który zmaga się ze swoimi rozterkami. Jego zachowanie wydaje się rozsądne i słuszne. Musi dowiedzieć się, co mu zrobili, bo inaczej może być zagrożeniem. Jednak nie wydaje się on szpiegiem. Zbyt oczywiste i proste rozwiązanie.
Tempo produkcji siadło i nie jest za dobrze. Zbyt dużo czasu ekranowego przeznaczono na umieranie towarzyszki Pope'a, które nie ma istotnego wpływu na rozwój fabuły czy bohaterów. Mamy również kolejne sceny sztampowej przemowy Toma. Rozumiem, że jest prezydentem i jest to związane z posadą, ale z natężeniem takich scen można by się uspokoić. Dobrze, że wszystko kończy się atakiem, dając nadzieję, że w kolejnym odcinku powinno być lepiej.