Oxana - recenzja filmu [BELLATOFIFEST 2025]
Oxana to film biograficzny o życiu kontrowersyjnej aktywistki i malarki Oksany Saczko, która poprzez założoną przez siebie organizację Femen walczyła o prawa kobiet w Ukrainie i wielu krajach świata. Czy film o takiej postaci warto obejrzeć?
Oxana to film biograficzny o życiu kontrowersyjnej aktywistki i malarki Oksany Saczko, która poprzez założoną przez siebie organizację Femen walczyła o prawa kobiet w Ukrainie i wielu krajach świata. Czy film o takiej postaci warto obejrzeć?

Oxana to film, który ogląda się z zainteresowaniem – zwłaszcza gdy niewiele wiemy o prawdziwej Oksanie Saczko. Nie ma więc znaczenia, czy odbiorca zgadza się z jej metodami walki o prawa kobiet, czuje jej malarstwo i sympatyzuje z tym, z czym zmagała się w życiu. Jako widzowie wchodzimy w to jak w typowy film biograficzny: śledzimy historię, angażujemy się w nią na różnym poziomie. Ciekawi nas, jakie będą dalsze losy kobiety. Pod tym kątem to na pewno udana produkcja. Oksana jest postacią nietypową, wyjątkową i – przez pryzmat swoich działań – interesującą. To zawsze stanowi o sile biografii, gdy twórcy są w stanie pokazać, dlaczego w ogóle opowiadają historię danej osoby. Dzięki temu widz może uwierzyć, że warto ją poznać.
Struktura fabularna jest jednak nieco rwana, co niekorzystnie wpływa na rytm opowieści. Twórczyni co chwilę przeskakuje z teraźniejszości do różnych momentów z przeszłości, by pokazać kluczowe wydarzenia z życia Oksany. Zawsze doceniam starania, by biografie nie były tylko odhaczaniem kolejnych etapów z życia. Jednak forma zastosowana w Oxanie mocno przypomina taki właśnie schemat. Decyzja o skokach czasowych wpływa raczej niekorzystnie na spójność i emocjonalny ciężar niektórych wydarzeń. Mają one sens – wychodzą z bieżących sytuacji z życia bohaterki – ale za często pojawiają się momenty, które wybijają z rytmu i osłabiają emocje. Najpierw słyszymy o tym, co Oksana robiła, a dopiero potem to widzimy – przez co wiemy, czego się spodziewać. Trudno odczytać zamiary twórców i zaangażować się emocjonalnie tak mocno, jak byśmy chcieli. To frustrujące, bo czuć, że był w tym potencjał.
Wszystkie te niedoskonałości bledną, gdy na ekranie pojawia się młoda aktorka, o której świat jeszcze nie słyszał. Albina Korzh w roli Oksany jest jak bomba zegarowa – powoli tyka, by nagle wybuchnąć. Jej rola jest niezwykła i pełna niuansów, które budują postać nietypową i niepokojąco autentyczną. Emocje potrafią poruszyć w najmniej spodziewanym momencie – patrząc na to, przez co bohaterka przechodzi, i jak aktorka wciela się w nią fizycznie i emocjonalnie, trudno nie ulec tej sile. Ma w sobie coś, co sprawia, że nie można oderwać od niej wzroku – magnetyzm, który ma niewielu aktorów i który najlepiej nazwać "magią kina". Dzięki temu przykrywa scenariuszowe i fabularne niedoskonałości – pozwala uwierzyć w tę osobę. Ona jednocześnie fascynuje i frustruje, ale też wzbudza sympatię i współczucie. Jest taki piękny detal: przechodząc przez różne okresy życia bohaterki, aktorka w subtelny, niemal niewytłumaczalny sposób potrafi przekazać zmiany stanu psychicznego. Niesamowite. Jej wyjątkowa kreacja jest najmocniejszą i najważniejszą zaletą Oxany. To rola, która tworzy ten film i sprawia, że (mimo dostrzegalnych mankamentów) warto go docenić.
Biografie mają to do siebie, że ich siła tkwi w bohaterze. Czasem historie największych osób nie sprawdzają się na ekranie z powodu nietrafionego castingu albo sztampowości scenariusza. W Oxanie jest dużo emocji, ale też element świeżości, bo dla większości widzów to pierwsze zetknięcie z postacią Saczko. Jasne, niektóre rzeczy są naciągnięte pod filmową dramaturgię, inne zapewne zmieniono, ale po seansie rozumiem, dlaczego jej historia zasługiwała na ekranową opowieść. Albina Korzh stała się nią – wkładając ogromną dawkę emocji i fizyczności, które wybrzmiewają z wielką siłą.
W kilku momentach scenariusz mógłby być lepiej rozpisany – bez tych ciągłych skoków w czasie, które często zaburzają opowieść i spłycają jej elementy. Owszem, był na to pomysł, a warstwa wizualna świetnie oddaje klimat historii o malarce. Jednak – mimo silnych emocji – fabuła nie wybrzmiewa tak, jak powinna. Wybitna rola aktorska zasługiwała na lepiej skonstruowany scenariusz, który pozwoliłby widzom przeżyć to jeszcze mocniej.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 48 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1952, kończy 73 lat

