fot. materiały prasowe
Oxana to film, który ogląda się z zainteresowaniem – zwłaszcza gdy niewiele wiemy o prawdziwej Oksanie Saczko. Nie ma więc znaczenia, czy odbiorca zgadza się z jej metodami walki o prawa kobiet, czuje jej malarstwo i sympatyzuje z tym, z czym zmagała się w życiu. Jako widzowie wchodzimy w to jak w typowy film biograficzny: śledzimy historię, angażujemy się w nią na różnym poziomie. Ciekawi nas, jakie będą dalsze losy kobiety. Pod tym kątem to na pewno udana produkcja. Oksana jest postacią nietypową, wyjątkową i – przez pryzmat swoich działań – interesującą. To zawsze stanowi o sile biografii, gdy twórcy są w stanie pokazać, dlaczego w ogóle opowiadają historię danej osoby. Dzięki temu widz może uwierzyć, że warto ją poznać.
Struktura fabularna jest jednak nieco rwana, co niekorzystnie wpływa na rytm opowieści. Twórczyni co chwilę przeskakuje z teraźniejszości do różnych momentów z przeszłości, by pokazać kluczowe wydarzenia z życia Oksany. Zawsze doceniam starania, by biografie nie były tylko odhaczaniem kolejnych etapów z życia. Jednak forma zastosowana w Oxanie mocno przypomina taki właśnie schemat. Decyzja o skokach czasowych wpływa raczej niekorzystnie na spójność i emocjonalny ciężar niektórych wydarzeń. Mają one sens – wychodzą z bieżących sytuacji z życia bohaterki – ale za często pojawiają się momenty, które wybijają z rytmu i osłabiają emocje. Najpierw słyszymy o tym, co Oksana robiła, a dopiero potem to widzimy – przez co wiemy, czego się spodziewać. Trudno odczytać zamiary twórców i zaangażować się emocjonalnie tak mocno, jak byśmy chcieli. To frustrujące, bo czuć, że był w tym potencjał.
Wszystkie te niedoskonałości bledną, gdy na ekranie pojawia się młoda aktorka, o której świat jeszcze nie słyszał. Albina Korzh w roli Oksany jest jak bomba zegarowa – powoli tyka, by nagle wybuchnąć. Jej rola jest niezwykła i pełna niuansów, które budują postać nietypową i niepokojąco autentyczną. Emocje potrafią poruszyć w najmniej spodziewanym momencie – patrząc na to, przez co bohaterka przechodzi, i jak aktorka wciela się w nią fizycznie i emocjonalnie, trudno nie ulec tej sile. Ma w sobie coś, co sprawia, że nie można oderwać od niej wzroku – magnetyzm, który ma niewielu aktorów i który najlepiej nazwać "magią kina". Dzięki temu przykrywa scenariuszowe i fabularne niedoskonałości – pozwala uwierzyć w tę osobę. Ona jednocześnie fascynuje i frustruje, ale też wzbudza sympatię i współczucie. Jest taki piękny detal: przechodząc przez różne okresy życia bohaterki, aktorka w subtelny, niemal niewytłumaczalny sposób potrafi przekazać zmiany stanu psychicznego. Niesamowite. Jej wyjątkowa kreacja jest najmocniejszą i najważniejszą zaletą Oxany. To rola, która tworzy ten film i sprawia, że (mimo dostrzegalnych mankamentów) warto go docenić.
Biografie mają to do siebie, że ich siła tkwi w bohaterze. Czasem historie największych osób nie sprawdzają się na ekranie z powodu nietrafionego castingu albo sztampowości scenariusza. W Oxanie jest dużo emocji, ale też element świeżości, bo dla większości widzów to pierwsze zetknięcie z postacią Saczko. Jasne, niektóre rzeczy są naciągnięte pod filmową dramaturgię, inne zapewne zmieniono, ale po seansie rozumiem, dlaczego jej historia zasługiwała na ekranową opowieść. Albina Korzh stała się nią – wkładając ogromną dawkę emocji i fizyczności, które wybrzmiewają z wielką siłą.
W kilku momentach scenariusz mógłby być lepiej rozpisany – bez tych ciągłych skoków w czasie, które często zaburzają opowieść i spłycają jej elementy. Owszem, był na to pomysł, a warstwa wizualna świetnie oddaje klimat historii o malarce. Jednak – mimo silnych emocji – fabuła nie wybrzmiewa tak, jak powinna. Wybitna rola aktorska zasługiwała na lepiej skonstruowany scenariusz, który pozwoliłby widzom przeżyć to jeszcze mocniej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można mnie znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/