Ozark: sezon 4, część 2 (finał serialu) - recenzja
Serial Ozark dotarł do końca i nie poszedł na żadne kompromisy. Widzowie spodziewający się rozstrzygnięć rodem z Breaking Bad gorzko się zawiodą. Produkcja Netflixa została sobą aż do samego finału.
Serial Ozark dotarł do końca i nie poszedł na żadne kompromisy. Widzowie spodziewający się rozstrzygnięć rodem z Breaking Bad gorzko się zawiodą. Produkcja Netflixa została sobą aż do samego finału.
Ostatnie odcinki Ozark w wyjątkowo dobitny sposób celebrują posuwiste i nieśpieszne tempo akcji. Tuż przed konkluzją mogliśmy spodziewać się znamiennego dla seriali przyśpieszenia, tymczasem Ozark ani przez moment nie wykracza poza przyjętą wcześniej formułę. Nawet w ostatnich minutach, gdy dochodzi do kilku dramatycznych rozstrzygnięć, nie rezygnuje z tej konwencji. Konsekwencja Ozark w drodze do finału jest godna podziwu, zwłaszcza że nie ma ona nic wspólnego z obowiązującymi w obecnej telewizji tendencjami. Mamy tu do czynienia z produkcją, która jest trudna w odbiorze i nie schlebia gustom widowni oczekującej wartości rozrywkowych. Z drugiej strony niesie tyle dobra na płaszczyźnie fabularnej, że trudno obok tego formatu przejść obojętnie.
Co ciekawe, wspomniane wyżej powolne tempo pozwala twórcom serwować zaskakujące zwroty akcji. Takowy dostajemy już w ósmym odcinku i praktycznie ustawia on nam fabułę do samego końca. Kreowany na złego wilka Javi bardzo szybko schodzi ze sceny, co całkowicie rozrzuca pionki ustawione na planszy. Rozdanie rozpoczyna się od nowa, a Marty i Wendy dostosowują do zaistniałej sytuacji grę z kartelem i FBI. Ponownie pertraktują, negocjują, naciskają i zastraszają. Bez użycia siły fizycznej i przemocy osiągają swoje cele i finalnie dostają się na szczyt. Jakże znacząca jest ostatnia scena, podczas której to Jonah, ich syn, pociąga za spust, ratując Byrde’ów przed wymiarem sprawiedliwości. Para do końca ma „czyste ręce”, ale ich dzieci zostają skażone morderstwem. Marty i Wendy, pośrednicząc między największymi złoczyńcami, nie posunęli się do zabójstwa z zimną krwią. Zawsze stali za plecami tych, którzy wykonywali brudną robotę. W finałowej sekwencji zabija ich syn, wynikiem czego Byrde’owie ponoszą największą porażkę jako rodzice, mimo że na płaszczyźnie zawodowej wygrali praktycznie wszystko, osiągając wcześniej zamierzone cele.
Ten przewrotny finał nie jest prostym moralitetem z cyklu: zło zawsze zostaje ukarane. W Breaking Bad Walter White umiera w samotności, tutaj wszystko jest bardzo rozmyte i mętne. Kwestie moralne, osobiste ambicje, wartości rodzinne, realizacja samych siebie – na każdej z tych płaszczyzn da się odnaleźć przynajmniej kilka nieoczywistości. Zresztą nie tylko Byrde’owie są tu niejednoznaczni. Również los Ruth, będącej w bieżącym sezonie personifikacją desperacji, nie jest łatwy do odczytania. Wywodząca się z biedoty i patologii bohaterka pada ofiarą większych graczy. Przez moment mogło się wydawać, że osiąga cel i wychodzi z bagna, w którym przez większą część życia wegetowała. Niestety, finalnie Ruth dzieli los pozostałych członków jej rodziny. Zostaje zjedzona, a następnie przetrawiona i można się domyślać, że nikt nie zapłacze rzewnie po jej śmierci. Ruth, mimo swoich negatywnych cech, budziła sympatię. Jej determinacja była godna podziwu i siłą rzeczy kibicowaliśmy jej, gdy zmagała się z kolejnymi przeszkodami. To właśnie w niej tlił się niezłomny promyk dobra. Powyższe tylko podkreśla fatalistyczny los bohaterki. W Ozark nie ma miejsca dla jasnych podziałów na dobro i zło.
Główny kierunkiem fabularnym serialu była zawsze gra ze światem przestępczym i balansowanie Byrde’ów na granicy prawa. W każdym sezonie stawiano też akcent na wątki osobiste i rodzinne, mające na celu pogłębienie postaci. W drugiej połowie czwartej serii powraca ojciec Wendy, który doprowadza córkę do załamania nerwowego. Twórcy eksplorują traumę bohaterki po śmierci brata i wskazują na trudne relacje rodzinne. Czy wchodzą w te kwestie dostatecznie głęboko? Raczej nie, zwłaszcza że motywy załamania Wendy i jej wizyty w zakładzie psychiatrycznym są nagłe i niespodziewane. Można odnieść wrażenie, że dało się tutaj wyciągnąć nieco więcej i dotrzeć do genezy chorobliwej ambicji tej fascynującej bohaterki. Twórcom nie starczyło chyba jednak czasu ekranowego na poszerzenie postaci ojca i jego wpływu na rodzinę Byrde’ów. W pozostałych wątkach tak dużo się dzieje, że ta historia stanowi jedynie dopełnienie tego, co najważniejsze.
Powyższe nie wpływa oczywiście negatywnie na odbiór całości, bo serial ani przez moment nie traktuje swoich bohaterów po macoszemu. Każda z najważniejszych postaci dostaje wystarczającą ilość czasu na rozbudowane dialogi, działające w służbie narracji. Finałowy sezon Ozark jest przepięknym peanem dla serialowej formy, której bliżej jest do szekspirowskiego dramatu niż do znamiennej dla platform VOD odcinkowej rozrywki. Dzięki obranej konwencji i determinacji w jej utrzymaniu, skrzydła rozwinęli zarówno aktorzy, jak i scenarzyści czy reżyserzy. Ozark stał się płaszczyzną dla artystycznej wiwisekcji opowieści odcinkowej. Patrząc na serial z perspektywy finału, da się zauważyć niewielką wartość rozrywkową i olbrzymią jakość fabularną. Ta wielowarstwowa historia rozwija się praktycznie w każdym aspekcie i konkluduje w wielce satysfakcjonujący sposób. Jeden z najlepszych seriali ostatnich lat właśnie dobiegł końca.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat