Pachinko: sezon 1 - recenzja
Pachinko to tegoroczna ośmioodcinkowa propozycja od Apple TV+, będąca adaptacją powieści pod tym samym tytułem. Czy warto obejrzeć?
Pachinko to tegoroczna ośmioodcinkowa propozycja od Apple TV+, będąca adaptacją powieści pod tym samym tytułem. Czy warto obejrzeć?
Pachinko to tegoroczny serial, który wyprodukowało Apple TV+. Ośmioodcinkowa produkcja skupia się na wielopokoleniowej koreańskiej rodzinie i jej losach na przełomie ostatnich dekad. Główną bohaterką produkcji jest Sunja, niegdyś młoda dziewczyna z biednej rodziny (Kim Min-ha), wychowywana w okupowanej przez Japonię Korei, dziś pełna życiowych doświadczeń seniorka rodu, matka i babcia (Youn Yuh-jung), mogąca spojrzeć na swoje życie z perspektywy lat. Na przeciwnym biegunie znajduje się Solomon (Jin Ha), wnuk Sunji, młody i ambitny biznesmen, który nie zna świata, jaki pamięta jego babcia, co często staje się punktem zapalnym w dyskusjach. Te dwie skontrastowane ze sobą perspektywy będą dla Pachinko wiodące, a na przełomie ośmiu odcinków wgłębimy się coraz bardziej w życiorysy dwójki bohaterów i bliskich osób im towarzyszących. Sama nazwa "pachinko" oznacza grę automatową, która dyskretnie przewija się gdzieś na drugim planie opowieści, przez pokolenia wiążąc się z historią tej rodziny. Symbolizuje w pewnym sensie loterię, jaką w gruncie rzeczy bywa życie.
Choć rys fabularny serialu może zwiastować powolną produkcję obyczajową, bynajmniej nie ma tu miejsca na nudę czy monotonię – Pachinko można obejrzeć jednym tchem, a każdy odcinek wciąga równie mocno. Serial jest niesłychanie życiowy, nawet mimo tego, że kulturowo odbiega od naszych realiów. W centrum opowieści jest człowiek, bardzo doświadczony życiem. Widać to zarówno w wątku Sunji, jak i w postaciach pobocznych. Największy nacisk kładzie się na młodość bohaterki, przypadającą na lata 30. XX wieku – to ta płaszczyzna czasowa najbardziej rzutuje na wszystkie wydarzenia, jednak nie śledzimy jej "ciurkiem". Twórcy przeplatają czas i miejsca wydarzeń, nie jest to opowieść linearna, a często skojarzeniowa, nostalgicznie poprowadzona niczym strumień świadomości, co tylko podkręca zafascynowanie historią.
W fabule skupiamy się przede wszystkim na historii zmuszonej do emigracji Sunji, ale serial ma do zaoferowania znacznie więcej niż naświetlenie życiorysu pojedynczej osoby. Produkcja porusza szereg ważnych tematów i obfituje w ciekawostki historyczne. Nie byłam świadoma połowy faktów, jakie przytoczono na przełomie tych ośmiu odcinków. Patrzy się na to z autentycznym zainteresowaniem – wartości historyczne umiejętnie wpleciono w fabułę. Każdy temat został przedstawiony w bardzo przemyślany i dojrzały sposób; nic nie zostało potraktowane po łebkach i na skróty – są w tym wszystkim emocje, które udzielają się też widzowi. Obserwujemy patriarchalne tradycje panujące zarówno w Korei, jak i w Japonii, a fakt, że główną bohaterką jest tu kobieta, dodatkowo uwypukla wszystkie trudności, jakie w tamtym czasie Japonki czy Koreanki musiały przechodzić. Oczywiście, flagowymi wątkami są też motyw emigracji na obczyznę, przywiązanie do domu rodzinnego i respekt wobec rodzica, poczucie wykluczenia w nowej rzeczywistości, odrzucenie i dyskryminacja – ze względu na płeć i wykształcenie. Nie brak wątków miłosnych, złamanych serc, narodzin i śmierci; a w rzeczywistości poświęconej Solomonowi także kwestii ambicji zawodowej, presji społecznej i poczucia zatracenia własnej tożsamości kulturowej. Te wszystkie życiowe problemy bardzo działają na wyobraźnię. Serial budzi bardzo silne, autentyczne emocje. Wszystko to, co widzimy na ekranie, sprawia, że współodczuwamy z bohaterami. Przez to, że całość opowiada o czymś tak od nas odległym, odbiera się to tak naprawdę z jeszcze większym zainteresowaniem – jako coś nowego, świeżego i fascynującego; niepodobnego do tego, co znamy.
Pachinko jest również serialem znakomicie zagranym, nie ma tu chyba aktora, który nie podołałby swojej roli. Wrażenie robią nawet najmłodsi, gra aktorska odtwórczyni roli młodziutkiej Sunji zasługuje na oklaski. Za sprawą tego, że wszystkich bohaterów poznajemy na różnych etapach ich życia, twórcy budują bardzo fajną więź między widzem a postaciami z ekranu. Możemy obserwować to, jak wzrastają, ewoluują i się zmieniają. Choć osiem odcinków to niewiele, całość zaskakująco dobrze mieści się w tym formacie, bez zbędnych dłużyzn – każda minuta jest maksymalnie wykorzystana, nieprzypadkowa, przez co produkcja sprawia wrażenie dopieszczonej, dopiętej na ostatni guzik. Skupiając się natomiast na warstwie technicznej, trzeba zauważyć świetną ścieżkę dźwiękową i montaż. Pachinko trzyma bardzo wysoki poziom w każdym calu i widać to w zasadzie od pierwszego odcinka. Wszystko spaja się w jedną piękną całość, która potrafi i wzruszyć, i zachwycić.
Pachinko zdecydowanie warto obejrzeć. Zaledwie kilka dni temu świat obiegła wiadomość, że produkcja doczeka się 2. sezonu. Serial bazuje na obszernej sadze powieściowej pod tym samym tytułem, więc twórcy mają dużo materiału do zgłębienia. Mam nadzieję, że umiejętnie go wykorzystają. Sezon 1. jest czymś bardzo dobrym i wartościowym – wspaniale opowiedzianym, umiejętnie zagranym i przemyślanym na każdej płaszczyźnie. Zdecydowanie polecam jako świeżą odskocznię od seriali świata zachodniego i sama czekam na ciąg dalszy.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat