Pamiętniki Mordbota: sezon 1, odcinek 1-2 - recenzja
Apple TV+ daje swoim użytkownikom produkt z działu SF. Skomplikowaną relację sztucznej inteligencji z człowiekiem. Jak wypadają pierwsze dwa odcinki Pamiętników Mordbota? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.
Apple TV+ daje swoim użytkownikom produkt z działu SF. Skomplikowaną relację sztucznej inteligencji z człowiekiem. Jak wypadają pierwsze dwa odcinki Pamiętników Mordbota? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.

Po raz drugi w historii mojej relacji z Apple TV+ mam mieszane uczucia co do serialu wypuszczonego przez ten serwis streamingowy (pierwszy to Kobieta z jeziora). Oczywiście to dopiero początek podróży, jaką jest pierwszy sezon serialu Pamiętniki Mordbota, jednak już teraz można zauważyć pewne prawidłowości. Po pierwsze dość wyraźne wzorowanie się na Mandalorianinie od Disney+. Widać to przede wszystkim w długości odcinków (drugi trwa jakieś 18 minut), co przy zbliżonej tematyce dość mocno wybrzmiewa. Jednak to nie byłby aż tak duży problem, gdyby nie bardzo podobna scenografia i póki co efekty specjalne stojące na tym samym poziomie. To trochę tak, jakby przerzucono ekipę Pamiętników na miejsce, gdzie jeszcze niedawno urzędował Mando i Grogu. Sprawiało mi to delikatny problem wizualny, nie twierdzę, że technicznie temu serialowi czegoś brakuje, ale póki co nie jest to nic zaskakującego czy wywołującego efekt wow.
A co z fabułą? W tym elemencie jest lepiej, choć nie zawsze. Najważniejszym elementem serialu zdaje się być pierwszoosobowa narracja, sam tytuł wskazuje na coś takiego. W końcu mamy do czynienia z pamiętnikami. Chodzi tutaj o pokazanie pewnego mechanizmu. Główny bohater, tytułowy Mordbot, chłodnym okiem, niejako z zewnątrz obserwuje zachowania ludzi. Nie rozumie ich, totalnie się z nimi nie zgadza i często w myślach wyraża swoją dezaprobatę dla całego gatunku. O to mniej więcej w tym serialu chodzi, o pokazanie dysonansu między sztuczną inteligencją zyskującą samoświadomość a kierującymi się instynktem ludźmi. O pokazanie wad naszego gatunku. Tyle tylko, że brakuje w tym wszystkim tempa, elementy teoretycznie żartobliwe niemal nigdy nie trafiają w cel, czyli nie wywołują uśmiechu na twarzy widza. Pierwsze dwa odcinki zdają się być przez to bardzo przegadane.
Jednak, żeby nie było, że nic się twórcom nie udało. Wstawki z seriali oglądanych przez Mordbota wypadają kapitalnie. Mocno przestylizowane SF z komicznymi kostiumami, fryzurami i z przemowami wygłaszanymi z do bólu sztuczną manierą, są najlepszym elementem tych początkowych epizodów. Szkoda, że jest ich tak mało. To samo jest ze światem przedstawionym, z początku wygląda to naprawdę fajnie jednak bardzo szybko przechodzimy z funkcji pokazywania na funkcję opowiadania, co sprawia, że widz nie może do końca zagłębić się w to uniwersum, otrzymuje zbyt dużo informacji przy naprawdę skromnym obrazku.
Wielką niewiadomą jest także sam Alexander Skarsgård. Odniosłem wrażenie pewnej niekonsekwencji w budowaniu jego postaci. Wynika to pewnie z faktu, że Mordbot jednocześnie ma własną świadomość i musi udawać posłuszeństwo. Niemniej w niektórych scenach zachowuje się on aż nazbyt ludzko, co dziwnym trafem uchodzi uwadze współtowarzyszy. Po dwóch epizodach nie umiem ocenić, czy podoba mi się gra Skarsgarda. Jest robotyczny, jest skupiony i chłodny, ale czegoś mi w tym brakuje, takiego totalnego odcięcia, kamiennej twarzy. Być może wymagam za dużo, może nie da się tego zrobić lepiej, bardziej bezuczuciowo. Jednak jestem ciekaw, jak będzie to wyglądało na dalszym etapie sezonu.
Za to o drugim planie można powiedzieć już co nieco więcej. Mianowicie jest w większości absolutnie nijaki. Niemal wszyscy członkowie załogi posiadają zerową charyzmę i są totalnie nieciekawi. Delikatnie wyróżnia się Mensah – liderka grupy, choć ona także nie ma specjalnie wiele do zaoferowania. Jedyną osobą godną zapamiętania jest Gurathin grany przez Davida Dastmalchiana. Jest on bardziej robotyczny niż Mordbot, wyprany niemal doszczętnie z uczuć. Kto widział tego aktora w Diunie, Ant-Manie czy Suicide Squad ten chyba już wie, o czym piszę. Dastmalchian potrafi przerazić swoją dogłębnie zimną postawą. Tutaj także to robi, i jest to element, który trzeba zapisać temu serialowi na plus.
Na koniec pozostaje pewna obietnica przyspieszenia tempa i pokazania większej ilości akcji. Chyba, że ten serial to fabularny eksperyment. Być może chodzi właśnie o to, by pokazać wypalonego zawodowo robo-zabójcę, który nie będzie robił wokół siebie zbyt wiele szumu. Być może ma to być serial li tylko refleksyjno-melancholijny. Odnoszę jednak wrażenie, że fani SF nie czekają na taki produkt.
Pamiętniki Mordbota zaliczają więc w mojej ocenie mocny falstart. Te dwa odcinki nie zaskoczyły mnie w żadnym momencie, tylko w dwóch krótkich migawkach przysporzyły uśmiech, a przez większą część czasu były najzwyczajniej w świecie nudne. Ostatecznie ten serial wciąż może wejść na właściwe tory, ale twórcy pierwszy egzamin zdali tylko na ocenę dopuszczającą plus.
Poznaj recenzenta
Jakub Jabłoński


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1973, kończy 52 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1956, kończy 69 lat

