Persona 3 Reload - recenzja gry
Persona 3 powraca... po raz kolejny. Reload nie jest może wydaniem kompletnym, ostatecznym czy definitywnym, ale to bez wątpienia najlepiej wyglądająca wersja tego jRPG.
Persona 3 powraca... po raz kolejny. Reload nie jest może wydaniem kompletnym, ostatecznym czy definitywnym, ale to bez wątpienia najlepiej wyglądająca wersja tego jRPG.
Oryginalna Persona 3 zadebiutowała w 2006 roku, a później doczekała się kilku nowych wydań i reedycji. W styczniu 2023 roku otrzymaliśmy zaś remaster, który przeniósł tę produkcję na współczesne sprzęty do gier. Teraz na rynek trafia remake zatytułowany Persona 3 Reload. Zgodnie z przewidywaniami jest to zdecydowanie najbardziej przystępna dla nowych graczy wersja tego kultowego jRPG. Przekonajmy się, czy jest też najlepsza.
Godzina Mroku
Fabularnie mamy do czynienia z bardzo wiernym remakiem. Wcielamy się w bohatera (w odróżnieniu od wersji Portable nie mamy do wyboru bohaterki), który po latach powraca do miasteczka Tatsumi Port Island i zostaje nowym uczniem w liceum Gekkoukan. Nie jest mu jednak dane w stu procentach poświęcić się nauce i nawiązywaniu nowych znajomości, bo los sprawia, że trafia on w sam środek paranormalnych wydarzeń. Protagonista na własnej skórze doświadcza tak zwanej Godziny Mroku, czyli czasu wypadającego między jednym a drugim dniem, kiedy mają miejsce rzeczy wymykające się racjonalnemu rozumowaniu.
Oczywiście, jak przyzwyczaiła nas już popkultura, bohater jest wybrańcem o wielkiej mocy. Potrafi przywoływać Personę, czyli manifestację własnej osobowości. Tym samym staje się on nowym, wyjątkowo cennym członkiem szkolnej grupy o nazwie Specialized Extracurricular Execution Squad, która zajmuje się badaniem Godziny Mroku oraz walką z pojawiającymi się Cieniami, niebezpiecznymi istotami o nieznanym pochodzeniu i motywacjach.
Historia wciąga od samego początku. I to bardzo dobra wiadomość, bo pod względem rozgrywki jest raczej spokojnie – na pierwszą sensowną potyczkę z wrogami trzeba będzie poczekać około godziny. Na szczęście to nie problem, bo wprowadzenie jest klimatyczne, a przy tym stanowi idealną okazję do wytłumaczenia graczom, o co tu chodzi. Przy okazji poznajemy też kilku bohaterów, z którymi spędzimy kolejnych kilkadziesiąt godzin. Wśród nich są: poważna i zawsze opanowana Mitsuru Kirijo oraz Junpei Iori, klasowy klaun, na którym można polegać w trudnych sytuacjach.
Odkrywaniu fabuły sprzyja fakt, że Persona 3 Reload jest pierwszą odsłoną serii z polskimi napisami. To dobra wiadomość szczególnie dla osób, które do tej pory odpuszczały sobie ten cykl przez barierę językową – dialogów w Personie zawsze było sporo, więc problem był istotny. Jeśli chodzi o jakość tłumaczenia, to jest ono co najmniej poprawne. Do niektórych nazw własnych trzeba się przyzwyczaić (przykład: Aksamitny Pokój czy Wyzwalacz), a pewne kwestie brzmią dość sztywno i nie do końca pasują do nastolatków. Są jednak i wyjątki, jak na przykład relacja z Mayą, tajemniczą kobietą, którą poznajemy w fikcyjnej grze MMORPG. W pisanych przez nią wiadomościach zachowano mnóstwo luzu, który obecny jest też w japońskiej i angielskiej wersji. Momentami jest to nieco przerysowane, ale dokładnie takie miało być.
Przyjaźnie, czas wolny i walka
Jeśli graliście wcześniej w jakąś Personę, to nie będziecie zaskoczeni, że zabawa tutaj opiera się przede wszystkim na dwóch filarach. Z jednej strony mamy symulator życia japońskiego ucznia, z drugiej zaś eksplorację lochów, turowe pojedynki oraz kolekcjonowanie tytułowych istot, które posłużą nam do walki. W ciągu dnia chodzimy do liceum, bierzemy udział w lekcjach i innych aktywnościach, a później mamy czas wolny, który możemy poświęcić na naukę, nawiązywanie znajomości czy odwiedzanie atrakcji znajdujących się w Tatsumi Port Island. Wieczorami zaś możemy udać się do Tartarusa, olbrzymiej wieży, która pojawia się wyłącznie podczas Godziny Mroku. Wszystko jest tu ze sobą powiązane, co daje spore pole do eksperymentów i optymalizacji wolnego czasu. Po zwiększeniu poziom cech możemy na przykład odblokować kolejne więzi, a te z kolei pozwalają nam zdobywać mocniejsze Persony i otrzymywać bonusy przy ich łączeniu w ramach fuzji.
W Personie 3 Reload nie eksplorujemy kilku mniejszych lochów, a jeden większy. Pod tym względem Tartarus zdecydowanie bliżej jest do Mementos, a nie pałaców z P5. Obszerna lokacja podzielona została na ponad 200 pięter wypełnionych przeciwnikami, bossami oraz skrzyniami z wyposażeniem. Na szczęście nie musimy eksplorować całości za jednym zamachem, bo co jakiś czas natrafiamy na punkty kontrolne z teleportami, które pozwalają wycofać się, a następnie szybko wrócić do akcji, gdy najdzie nas na to ochota. Co jakiś czas napotkamy na poważniejsze bariery, które znikną dopiero po dokonaniu postępów w fabule.
Natrafienie na przeciwników oznacza przejście na ekran walki i stoczenie pojedynku z podziałem na tury. Do dyspozycji mamy zwykłe ataki oraz zdolności naszych Person, które zużywają energię lub punkty zdrowia. Istotną rolę odgrywają mocne i słabe strony przeciwników. Wykorzystując te słabości, jesteśmy w stanie ich powalać i zapewniać sobie dodatkowe ataki. Gdy wszyscy wrogowie są ogłuszeni, możemy też odpalić potężny atak drużynowy, który w przypadku szeregowych wrogów najczęściej kończy się ich natychmiastowym zgonem. Po starciach, w których skutecznie ogłuszymy oponentów, otrzymujemy nie tylko punkty doświadczenia, pieniądze i przedmioty, ale też karty tarota do wyboru. Te ostatnie umożliwiają odbiór dodatkowych bonusów: możemy uzyskać na przykład więcej doświadczenia lub nową Personę.
I choć Reload to dość wierny remake, to twórcy ze studia Atlus zadbali o szereg nowości i poprawek, dzięki którym zabawa jest po prostu przyjemniejsza. Przemierzając Tartarusa, możemy szybciej biegać, co okazuje się nieocenione, gdy zależy nam na jak najszybszym dotarciu do schodów i ominięciu Cieni, a dodanie opcji szybkiej regeneracji pozwala ekspresowo uzdrowić całą drużynę, bez konieczności otwierania menu i mozolnego używania przedmiotów leczniczych.
W samych pojedynkach wprowadzono też dwie dodatkowe opcje. Pierwsza z nich to odpowiednik "Baton Pass" z piątki. Po ogłuszeniu przeciwnika możemy przekazać akcję sojusznikowi, by ten na przykład wykorzystał słabość innego wroga. Tym samym jesteśmy w stanie tworzyć niszczycielskie kombinacje i eliminować całe grupy potworów. Drugą nowością są zdolności Teurgii. Są one niezwykle potężne, ale możemy skorzystać z nich dopiero po naładowaniu paska energii. Ten zaś rośnie najszybciej, gdy wykonujemy ruchy zgodne z charakterem danej postaci. I tak w przypadku Yukari będzie to leczenie kompanów, a Junpeia – zadawanie obrażeń krytycznych.
Taki model rozgrywki wykorzystywany jest w serii Persona od lat, ale w dalszym ciągu sprawdza się dobrze i jest angażujący. Sam często łapałem się na tym, że miałem już kończyć zabawę, ale chciałem zobaczyć, co wydarzy się kolejnego dnia, rozwinąć relację lub wybrać się do Tartarusa. I tak z kilku minut czasami robiło się kilka kolejnych godzin spędzonych przed ekranem telewizora...
Nowe szaty Persony 3
Nie tylko eksploracja i walka uległy zmianom. Fuzja Person została rozbudowana i przypomina tę z 5. odsłony. Wprowadzono też nowe aktywności i możliwość spędzania wolnego czasu z członkami naszej drużyny. W internacie możemy na przykład wybrać się z kimś do kuchni, by przygotować posiłek, lub na dach, gdzie zadbamy o zasadzone w doniczkach roślinki. To niewielkie, ale miłe dodatki, dzięki którym mamy jeszcze więcej okazji, by poznać i polubić kompanów.
Oczywiście, jak na remake przystało, zmiany najbardziej widoczne są w warstwie audiowizualnej. Gdybym miał opisać oprawę Reload jednym zdaniem, prawdopodobnie napisałbym: "Persona 3, która przebrała się za Personę 5". Atlus zastosował bowiem styl graficzny podobny do tego z piątki – z bardzo efektownymi animacjami ataków specjalnych i klimatycznym interfejsem, tym razem zdominowanym przez różne odcienie niebieskiego. Do gustu przypadł mi również soundtrack i jestem przekonany, że wielu z Was będzie podśpiewywać sobie tekst z "Mass Destruction", choć z pewnością znajdą się i tacy odbiorcy, którym nie będzie odpowiadała zmiana wokalistki (Azumi Takahashi zastąpiła bowiem Yumi Kawamurę). Nie sposób pominąć jeszcze jednej miłej niespodzianki: tym razem nagrano głosy do wszystkich dialogów towarzyszących rozwijaniu więzi.
Remake niemal idealny
W moim odczuciu Persona 3 Reload to wręcz książkowy przykład tego, jak powinno się robić remaki! Atlus w bardzo wierny sposób przeniósł znaną historię we współczesne realia, a przy tym zaserwował znaną i lubianą rozgrywkę, którą wzbogacono o kilka nowych, przydatnych opcji. Dzięki temu gra się w to wybornie – i to niezależnie od tego, czy jesteście fanami od lat związanymi z tą marką, czy też dopiero stawiacie w niej swoje pierwsze kroki. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to jedynie do braku elementów wprowadzonych w wydaniach FES i Portable, takich jak kobieca bohaterka czy epilog The Answer (choć ten był raczej średnio entuzjastycznie przyjęty przez fanów). Być może pojawią się one w przyszłości. Atlus uwielbia przecież wszelkiego rodzaju reedycje z fantazyjnymi podtytułami...
Plusy:
+ bardzo wierny remake;
+ świetna grafika;
+ kilka przydatnych usprawnień;
+ fantastyczny soundtrack.
Minusy:
- nierówny poziom polskiego tłumaczenia;
- brak kobiecej bohaterki i epilogu.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat