Prawnik z Lincolna dość szybko rozwiązał sprawę pobicia i związanych z tym reperkusji. Twórcy wrócili więc na odpowiednie tory, powoli zbliżając widzów do kulminacji procesu Lisy. Serialowi udało się utrzymać nas w napięciu i w odpowiedni sposób zbijać z tropu. Czy Lisa to zrobiła? A może jest niewinna? Tak naprawdę do końca nie mieliśmy co do tego pewności. Co chwilę pojawiał się nowy trop czy nowy zwrot akcji, który kierował wszystko w zupełnie inną stronę. Ostateczne rozwiązanie sprawy okazało się satysfakcjonujące, bo choć można było spodziewać się powtórki z rozrywki, twórcy zupełnie inaczej poprowadzili twist. Końcowy zwrot akcji był szalenie ciekawy, bo miał osobiste znaczenie dla Mickey'ego – i to właśnie stanowi o jego sile. Takim sposobem twórcy odcięli finał 2. sezonu od zakończenia pierwszej serii. Pozwoliło to postawić kropkę nad i w momencie, gdy była ona najbardziej potrzebna. 
fot. Netflix
+4 więcej
Dobrze, że twórcy nie zapominali o rozwijaniu innych postaci. Druga połowa sezonu pokazuje jednak, jak zbyteczne były problemy Cisco z gangiem motocyklowym, bo praktycznie zostało to ucięte. Motywem przewodnim okazał się ślub Lorny i Cisco, więc dobrze, że na tym się skupiono. Kulminacja wątku z ceremonią czy scena pojawienia się matki Hallera dodały tej części sezonu człowieczeństwa i humoru. Nie brakowało jednak błędów, bo zbliżenie z pierwszą żoną to kolejna rzecz, która pojawiła się i zniknęła, nie mając zbyt dużego znaczenia w rozwoju postaci. Prawnik z Lincolna wciąż dostarcza wrażeń. Nowy sezon okazał się dobrą, lekką rozrywką, która – co ważne – była równa. Było zabawnie, angażująco i ciekawie. To nie jest wcale regułą w serialach Netflixa. A cliffhanger zapowiadający 3. sezon budzi emocje, bo ta sprawa ma zupełnie inny wymiar – osobisty i emocjonalny. Oby nadal było tak dobrze. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj