Preacher: sezon 3, odcinek 5 – recenzja
Najnowszy odcinek Preacher postawił bardziej na humor niż mroczny klimat czy dynamiczną akcję, ale nie zmienia to faktu, że dostarczył niezłej rozrywki. A do tego w serialu zadebiutowała kolejna istotna komiksowa postać, na którą pewnie wiele czytelników niecierpliwie czekało.
Najnowszy odcinek Preacher postawił bardziej na humor niż mroczny klimat czy dynamiczną akcję, ale nie zmienia to faktu, że dostarczył niezłej rozrywki. A do tego w serialu zadebiutowała kolejna istotna komiksowa postać, na którą pewnie wiele czytelników niecierpliwie czekało.
W poprzednich tygodniach Preacher zaczynał się w sposób dość oryginalny, niejako podkreślając swoją odrębność i specyficzność na tle innych seriali. Ale tym razem rozpoczęliśmy od walki wręcz, która nabrała kuriozalnego i komicznego charakteru. Szczególnie pojedynek Tulip z T.C. obfitował w humor niskich lotów, gdzie bohaterowie używali każdego potencjalnie śmiercionośnego przedmiotu znajdującego się w łazience. Nie każdy żart musi bawić, ale ten przynajmniej można pochwalić za pomysłowość w skonstruowaniu miotacza ognia z suszarki i papieru toaletowego. W każdym razie cały ten konflikt nie tylko dotyczył wydania Cassa w ręce L’Angelle’ów, celem Tulip było także uśmiercenie babci, co się jej udało. Oczywiście to byłoby za proste, aby tak łatwo nasza główna bohaterka pozbyła się na dobre starszej, upiornej pani. Sprawa jest bardziej skomplikowana, co akurat może pozytywnie wpłynąć na fabularną stronę serialu, ponieważ ciężko byłoby się pożegnać z tak komiksowo przerysowanymi postaciami po zaledwie kilku odcinkach. A pewnie jeszcze skrywają kilka mrocznych tajemnic. Najważniejsze, że historia się rozkręca!
Jeśli już jesteśmy w temacie komiksu, to w najnowszym odcinku pojawiło się do niego kilka odniesień. Uwięzienie Jessego w trumnie na dnie mokradeł nie jest nowością, ale serial prezentuje trochę inne podejście. Wybuchowa ucieczka kaznodziei z tej pułapki trzymała w napięciu, a do tego udało się uzyskać klaustrofobiczną atmosferę, dzięki dużym zbliżeniom na twarz aktora. Twórcy również inaczej podeszli do motywu z kowbojem, który w komiksie co prawda spełniał podobną rolę co w serialu, ale objawił się w inny, równie pomysłowy sposób. Czarno-biały western to kolejny gatunek filmowy, który przewija się w Preacher, ale nie bawił tak, jak horror kilka odcinków temu. Mimo wszystko warto docenić taką wstawkę, która jednocześnie inspiruje się komiksem i daje coś od siebie.
Innym komiksowym motywem jest pojawienie się Wszechojca, którego imię padło już wcześniej kilka razy, czy to z ust diabła, czy Herr Starra. Ta pokaźnych rozmiarów postać została świetnie odwzorowana pod względem wyglądu zewnętrznego. Jest obleśny i obrzydliwy, a zabawna mimika twarzy Jonny’ego Coyne’a zwiększa groteskowość tego bohatera. Zresztą cały wątek związany z Graalem rozbawiał, począwszy od Starra próbującego usilnie robić dobrą minę do złej gry, a skończywszy na stepującym Mesjaszu i odgrywaniu scenek z królową angielską. Ta część historii daje trochę wytchnienia od tej dusznej atmosfery w Angelville, przynosząc trochę rozrywki, ale jednak głupkowatej.
Najmniej ciekawie prezentował się wątek Cassidy’ego, który umówił się na randkę z fałszywą wampirzycą. Chwila napięcia, gdy nastraszył kobietę, że ją ugryzie, nie rekompensowała tego, że te mało interesujące wydarzenia wydawały się bez znaczenia. Ale dalsza część odcinka pokazała, że jest inaczej. Spodziewana próba wzięcia Cassa na zakładnika śmieszyła, gdy ten zataczał się czytając tekst do kamery. Ale to porwanie go przez Dzieci Krwi zaskakiwało. Co prawda nazwa Les Enfants du Sang pojawiła się już w poprzednim sezonie w związku z Denisem, ale nic konkretnego nam na ten temat nie ujawniono. Jednak wygląda na to, że to może być również interesująca odskocznia dla głównej historii, zanim nasz wampir zapewne wpadnie w ręce Graala.
The Coffin to przyzwoity odcinek, w którym wiele się działo. Jednak najważniejsze, że fabuła nie stoi w miejscu i co chwilę pojawiają się charakterystyczne postaci z komiksu. A do tego Preacher kładzie duży nacisk na warstwę komediową, choć akurat w tym epizodzie nie wszystkie żarty bawiły w tym samym stopniu. W tym sezonie nie możemy narzekać na nudę, a serial stawia na akcję, a także popuszcza wodze szalonej i niewybrednej wyobraźni, aby każdy odcinek dostarczał niezłej rozrywki. Oby twórcy się tego trzymali jak najdłużej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat