Queens: sezon 1, odcinek 1 - recenzja
Queens wydaje się godnym następcą Imperium, czyli serialu o hip-hopie z wątkami obyczajowymi w tle.
Queens wydaje się godnym następcą Imperium, czyli serialu o hip-hopie z wątkami obyczajowymi w tle.
Imperium jako serial muzyczny o hip-hopie sprawdzał się w pierwszym sezonie, bo muzyka była językiem opowiadania historii. Potem serial stał się nudną i zasadniczo pozbawioną muzyki operą mydlaną, ale producenci nie zapomnieli, że konwencją wywołał poruszenie i odniósł sukces. W ten trend wpisują się Queens, czyli historia grupy raperek, która po wielu latach powraca na scenę. Biorąc pod uwagę, że zespół tworzył muzykę w latach 90., a za kulisami serialu odpowiada za nią znany fanom gatunku Swiss Beatz, trudno nie odmówić Queens ambicji. Pod kątem muzycznym mamy klimat oraz aktorki imponujące dobrym flow. W dwóch dłuższych scenach słyszymy rapujące bohaterki, które radzą sobie świetnie. Są wiarygodne i przekonujące. Choć po zawodowej raperce Eve mogliśmy się tego spodziewać, przy innych to takie pewne już nie było. A Beatzowi trzeba oddać, że stworzył tutaj numery wpadające w ucho i dobrze dopasowujące się do opowiadanej historii. Nie jest to rapowanie dla rapowania, bo stanowi narzędzie do rozwoju postaci i opowieści.
Queens będzie poruszać kwestię przemiany i życia osobistego tytułowych bohaterek. Każda jest inna, każda ma też rozmaite problemy, które motywują je do powrotu do zespołu. W tym aspekcie nie jest to nic porywającego, bo dostajemy raczej oczywistości i schematyczne rozwiązania. Twórcy nie wysilają się kompletnie, dając banalne relacje pomiędzy postaciami i totalną przewidywalność. Trudno tutaj o emocje czy zaangażowanie, gdy nic nie zaskakuje. Szczęście o tyle, że w przekroju całego odcinka serial nie schodzi na poziom telenoweli, tylko stara się podchodzić na serio do opowiadanej historii.
Produkcja bardziej skupia się na kwestii okołomuzycznej, w której osobiste problemy nie wydają się tak kluczowe. Choć to nie znaczy, że nie są ważne, bo wątek katoliczki, która rapując, przyznaje przed mężem, że jest lesbijka, to piękny dowód na to, jak wykorzystywać narzędzia dla dobra serialu. W takich chwilach Queens zyskuje.
Queens to na pewno propozycja dla fanów hip-hopu, bo serial brzmi dobrze, a spojrzenie na mało lukrowane kulisy branży może być mocnym argumentem przyciągającym do serialu. Więcej na ten temat jednak powiedzą nam kolejne odcinki.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat