Rdza – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 27 września 2017Rdza, nowa powieść Jakuba Małeckiego, nie oferuje zmiany tematyki jego twórczości, ale pod wieloma względami jest najbardziej udaną jego powieścią.
Rdza, nowa powieść Jakuba Małeckiego, nie oferuje zmiany tematyki jego twórczości, ale pod wieloma względami jest najbardziej udaną jego powieścią.
Są pisarze, którzy w swoich kolejnych książkach starają się utrzymać równy poziom i niczym nie zaskakiwać czytelników. Są też tacy, którzy od debiutu przeszli długą drogę, a jednak każda kolejna ich książka potrafi zaskoczyć lub przynajmniej zaoferować bardziej udaną wariację na temat znany z wcześniejszych pozycji. Do tej drugiej grupy należy Jakub Małecki, który już pierwszymi książkami dał się poznać jako pisarz nietuzinkowy. Jednak czytając je, nikt nie wróżyłby mu dotarcia do miejsca, w którym znajduje się teraz.
Często mówi się, że pisarze tworzą obsesjami; wałkują dany temat, aż się w nich wypali, nie wyczerpią tematu i uznają, że nie mają w nim więcej do powiedzenia… a przynajmniej nie znajdą nowego konika, który w całości pochłonie ich umysł i wyobraźnię. Podobnie jest z Małeckim – na przestrzeni lat zmieniała się tematyka jego twórczości kilkukrotnie. Najnowszy motyw, który porusza tego autora, to przedstawienie niewielkich społeczności, pokoleniowych sag, bohaterów wciągniętych w trybu historii, losów pełnych małych radości, ale i smutków. Tak było w Dygot i Ślady, podobnie jest w Rdza.
Historia opowiadana przez Małeckiego rozpoczyna się od osierocenia głównego (choć z takimi stwierdzeniami w przypadku wielowątkowych fabuł tego autora wypada uważać) bohatera. Jego świat się wali, zostaje wrzucony w nowe, małomiasteczkowe, wręcz wiejskie realia. Jednocześnie nie jest to tylko i wyłącznie opowieść o dojrzewaniu w obcym świecie, ale splot historii wielu ludzi, sięgający czasów II wojny światowej. Autor raz po raz rzuca fabularne haczyki, każe zastanawiać się nad niecodziennym zachowaniem którejś z postaci, by po kilkudziesięciu stronach mimochodem wyjaśnić, co pchnęło bohatera w objęcia danej obsesji; a przynajmniej niewielkiego dziwactwa.
Małecki, co ostatnio jest normą, pokazuje, jak przeszłość – często sięgająca pokolenia wstecz – definiuje teraźniejszość. Jak niewielkie, choć niekoniecznie niewinne zdarzenia, rzucają cień na całe dekady. Jednocześnie podkreśla znaczenie przyjaźni, miłości, a nawet zauroczenia; choć zestawia je z rozczarowaniem, smutkiem i zawiedzionymi nadziejami. Rdza to proza życia, w którym nic niej jest wyłącznie czarne lub białe – zawsze znajdzie się łyżka dziegciu w beczce miodu lub odrobina słodyczy w zaprawionych goryczą okolicznościach.
Co prawda Małecki już od pewnego czasu rozstaje się z fantastyką (choć czasem –jak np. w Śladach – wykorzystuje jej możliwości do kreowania dodatkowych znaczeń), ale jednocześnie nie rezygnuje z swoistej oniryczności. Nawet tworząc w pełni realistyczne historie, nadaje im charakterystyczny rys, który czyni ze zwykłych zdarzeń i osób zjawiska wykraczające ponad codzienność. Właśnie ten kontrast, czynienie zwykłości niezwykłością (co interesujące, autor przyznaje, że wielokrotnie przetwarza prawdziwe historie rodzinne lub zasłyszane), odnajdywanie magii w każdym aspekcie ludzkiego życia, stanowi jeden z najsilniejszych elementów twórczości tego pisarza.
Niejako zamykając klamrą, nawiążę do początku recenzji: Małecki przeszedł długą drogę i nieraz zaskakiwał tematyką i zawartymi w prozie emocjami. Rdza jest jego najlepiej skonstruowaną książką, bez potknięć i ślepych uliczek. Jednocześnie jednak wykorzystuje motywy, które już z twórczości tego autora znamy. Pozostaje więc mieć nadzieję, że wkrótce jego głowę zajmie nowa obsesja, bo w dalszy rozwój warsztatu nie należy wątpić.
Źródło: fot. SQN
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat