Riverdale: sezon 2, odcinek 1 – recenzja
Premiera 2. sezonu Riverdale dość emocjonalnie buduje historię na dalsze odcinki. Nie wszystko jednak udaje się należycie wykorzystać.
Premiera 2. sezonu Riverdale dość emocjonalnie buduje historię na dalsze odcinki. Nie wszystko jednak udaje się należycie wykorzystać.
Odcinek rozpoczyna się tuż po tragicznych wydarzeniach finału 1. sezonu Riverdale. W tym miejscu twórcy robią wszystko, co należy. Sprawnie budowana jest dramaturgia, niepewność i napięcie. Czy ojciec Archie'ego przeżyje? Jest interesująco i przede wszystkim emocjonująco, bo są momenty tego odcinka, kiedy możemy współczuć bohaterowi i zależy nam na powrocie jego ojca. Szkoda, że ten wątek podkreślił, jak przeciętnym aktorem jest KJ Appa, który gra Archie'ego. Początkowo radzi sobie nieźle, a nawet ma momenty, gdzie te emocje buduje idealnie. Problem w tym, że więcej jest scen, gdzie sobie nie radzi właśnie z emocjami. Nie jest w stanie zaakcentować gniewu, przygnębienia, nieporadnością i strachu. Aktor nie uniósł swojej roli. Doskonale jest to pokazane w trakcie kłótni z Veronicą o rzeczy ojca. To jest moment, gdzie dobry aktor potrafiłby zachowanie usprawiedliwić i pokazać to wiarygodnie, a tu zgrzyta. Jest to solidny aktor, który musi się jeszcze wiele nauczyć, by sprostać takim wyzwaniom.
Ciekawie jest u Jugheada, który wspólnie z gangiem ojca, rozpoczyna własne śledztwo w sprawie tego, kto odpowiada za zamach na życie ojca Archie'ego. To wprowadza ciekawy dysonans w jego charakterze. Z jednej strony to stary, dobry Jughead, który kocha Betty i chce pomóc przyjaciołom. Z drugiej jego relacja z gangiem i wybranie motocykla na środek lokomocji pokazują go w nowym świetle. Jako człowieka, który chce odzyskać jakąś cząstkę ojca, której nigdy do końca nie miał. To pozwala rozwinąć go w nowym kierunku i pokazać tego bohatera z innej strony.
Miasteczko Riverdale to mroczna i tajemnicze miejsce. Podejrzenie o zamach na życie Freda Andrewsa są jak najbardziej na miejscu. Naturalnym podejrzanym jest oczywiście ojciec Veroniki, który pojawia się w jednej scenie. Notabene postać wyjątkowo mroczna, a to buduje ciekawą aurę wokół całej rodziny Lodge'ów. To jednak byłoby zbyt proste, jeśliby oni za to odpowiadali. Ważne są tutaj słowa samego Jugheada o Aniele Śmierci, którym wtóruje Pops, właściciel knajpki. Czuć w tym coś świeżego w świecie tego serialu, który prawdopodobnie wkroczy na rejony nadnaturalne. Podobnie jak to ma miejsce w komiksowym pierwowzorze. Szczególnie zaskakująco, jeśli nie powiedzieć, szokująco wypada końcowa scena z panią Grundy. Jej brutalne zabójstwo może być sugestią, że mamy do czynienia z czymś więcej, niż zamachem na Freda. Kwestia wspomnianego anioła może być związana z jakąś karą za grzechy. Wiemy, co źle robi Grundy, bo nawet w tym odcinku ma kolejnego nastolatka-kochanka, ale w takim razie, co na sumieniu ma Fred?
Dzięki temu intrygującemu zabiegowi z tajemniczym mordercą nowa fabuła Riverdale zapowiada się intrygująco i ciekawie. Formalnie mamy naturalny rozwój bohaterów, ich osobistych wątków i powiązań z nową historią, ale jest tu potencjał do ewolucji samego serialu. Dobrze, że poziom nie spadł, bo nadal jest to rozrywka nietypowa. Niby młodzieżowy serial z wieloma schematami gatunku, ale z ciekawymi postaciami, wciągającą historią i unikanym klimatem. Ja jestem na tak.
Źródło: zdjęcie główne: Dean Buscher/The CW
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat