Riverdale: sezon 3, odcinek 5 – recenzja
Od jakiegoś czasu Riverdale cierpi na regres formy i niestety ten odcinek to potwierdza, choć zdarzają się również dobre momenty. Oceniam nowy epizod.
Od jakiegoś czasu Riverdale cierpi na regres formy i niestety ten odcinek to potwierdza, choć zdarzają się również dobre momenty. Oceniam nowy epizod.
Gra Gryfony i Gargulce staje się obsesją młodych ludzi w Riverdale. Każdy chce dowiedzieć się, co kryje tajemnicza zabawa. Jughead obmyśla nową strategię na poznanie Króla Gargulców. Otóż razem z innymi Wężami postanawia wziąć udział w rozgrywce, aby wejść na poziom, który pozwoli poznać osobę, stojącą za niebezpieczną grą. W tym czasie Veronica zbiera drużynę, która ma na celu uwolnienie Archiego z zakładu poprawczego. Jak się jednak okazuje naczelnik placówki ma inne plany wobec naszego bohatera, ponieważ bardziej zależy mu, aby młody Andrews nie przeżył swojej kolejnej, nielegalnej walki.
Nie za bardzo podoba mi się zmiana, jakiej scenarzyści dokonali w psychologicznym aspekcie postaci Jugheada. Z kalkulującego na zimno, myślącego analitycznie realisty bohater został zmieniony w tym epizodzie w ogarniętego pewnym rodzajem obsesji pionka w grze. To niestety nie wychodzi zarówno tej postaci, jak i wątkowi Jugheada na dobre. Dobrze napisany bohater z interesującymi wewnętrznymi rozterkami i przede wszystkim charyzmą został tutaj obdarty ze wszelkich pozytywnych dla siebie cech. W tym odcinku bardziej przypomina jedną z wielu dziwnych postaci występujących w tle serialu, niż osobę, na której barkach znajduje się ciężar fabularny całości. Jughead bardzo dobrze się sprawdza, gdy na ekranie ma do czynienia ze sprawami gangu lub dziennikarstwem śledczym. Niestety tutaj skomponowanie go w taki sposób z wątkiem Gryfonów i Gargulców wypada blado. Tę niemoc dobrze ilustruje scena, w której Jug ze swoim obłąkańczym wyrazem twarzy zdradza Betty plan odnalezienia Króla Gargulców. Mam nadzieję, że twórcy powrócą z tym bohaterem na odpowiednie tory, bo w ten sposób marnują tylko potencjał tej postaci.
Za to już wątek zorganizowanej ucieczki Archiego to bardzo przyjemna dla oka młodzieżowa wariacja dotycząca już ogranego na wiele sposobów motywu. Nie ma tutaj nic nowego, co mogłoby wnieść świeży powiew do tego elementu kina i telewizji. Jednak taka mieszanka osobowości na ekranie, dynamiczny montaż i ciekawe rozwiązania scenarzystów sprawiają, że ogląda się tę akcję z zapartym tchem, a sam aspekt fabularny zapewnia sporo rozrywki. Sama mnogość pomysłów, które mogliśmy zobaczyć w tym wątku sprawia, że nie nudził się on ani na moment i trzymał poziom do samego końca epizodu. Równoległy montaż, w którym akcja uwolnienia Archiego przeplatała się z rozgrywką Jugheada i spółki w Gryfony i Gargulce to interesujące rozwiązanie, które nadało dynamiki opowieści. Może sam wątek lidera Węży nie zachwycił, ale tutaj sprawne skomponował się z elementem fabuły dotyczącym młodego Andrewsa. Dodajmy do tego scenę pościgu, aspekt nielegalnych walk, zwroty akcji, w tym ten związany ze zdradą Joaquina i powiązanie naczelnika z grą w Gryfony i Gargulce, a otrzymujemy naprawdę niezły miszmasz atrakcji, dzięki którym wątek ucieczki prezentuje się naprawdę dobrze.
Mam jednak problem z samym przedstawieniem antagonistów w tym odcinku. Hiram Lodge od początku tego sezonu jest kimś w rodzaju diabła z pudełka, co widać dokładnie w tym epizodzie. Postać, która była anonsowana w poprzednim sezonie jako główny zły obecnej serii jest w tym momencie zwykłym powidokiem Hirama, którego mogliśmy obserwować wcześniej. Tutaj raczej scenarzyści ograniczyli go do kilku scen, w których stara się być władczy i straszny, jednak kończy się na tym, że wchodzi w autoparodię. Szkoda, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Słabo prezentował się w tym odcinku również naczelnik Norton. Właściwie był on tylko potrzebny dla twórców, aby zgłębić wątek Króla Gargulców i według mnie jego uśmiercenie było dobrym wyjściem. Może to wprowadzić ten element fabuły na nowe tory. Końcówka odcinka otworzyła przestrzeń do rozwinięcia dla kilku interesujących kwestii, jak dołączenie do Gryfonów i Gargulców Kevina, Josie i Reggiego czy zaangażowanie tajemniczej gry w szerszym spektrum życia Riverdale. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Nowy odcinek Riverdale to kolejny przykład, że ogromny potencjał, który drzemie w postaciach i historii, może zostać przykryty pod miałkością i nietrafnymi wyborami scenarzystów. Mamy tutaj zarówno złe, jak i dobre, a nawet bardzo dobre elementy, jednak te drugie uginają się pod nadmiarem tych pierwszych.
Źródło: zdjęcie główne: The CW
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat