Riverdale: sezon 5, odcinek 10 - recenzja
Riverdale w nowych odcinkach notuje pewną poprawę, jednak okraszoną wieloma słabymi momentami. Oceniam.
Riverdale w nowych odcinkach notuje pewną poprawę, jednak okraszoną wieloma słabymi momentami. Oceniam.
W nowym odcinku Riverdale twórcy próbowali połączyć przynajmniej część wątków w obrębie jednego wydarzenia. Chodzi mi tutaj o plan Hirama z buntem w więzieniu i ucieczką osadzonych. I w przypadku wątków Archiego i Betty to nawet zadziałało. Szczególnie u tego drugiego bohatera scenarzyści nie kombinowali z odklejonymi od rzeczywistości kwestiami, jak to mają w zwyczaju. Postawili na prosty temat związany z karierą wojskową Archiego i jego niechęcią do rozkazu generała Taylora. To wszystko wymieszane z sekwencją w szkole i atakiem więźniów zaoferowało poprawny i nieprzekombinowany element fabuły, który nie wnosi jakiejś świeżości do historii, ale nie odpycha od ekranu, potrafi w jakiś sposób zaabsorbować uwagę.
W przypadku wątku Betty twórcy również postanowili trochę odejść od kwestii seryjnego mordercy i to się sprawdziło. Tak naprawdę można było ograniczyć tę kwestię do sekwencji w domu Cooperów z udziałem Chica i Charlesa, którzy uciekli z więzienia. Było tam jakieś napięcie, które twórcy potrafili utrzymać. Taka odskocznia od głównego wątku z udziałem Betty przydała się w tym przypadku. Natomiast całkowicie nie rozumiem obecności w tym epizodzie postaci Glena. Tak właściwie był on potrzebny tylko po to, aby dać się dźgnąć Betty. Poza tym nie wniósł on zupełnie nic do fabuły jako agent FBI, który miał pomóc bohaterce. Już inną kwestią jest jakiś dziwny sposób nakreślenia relacji Glena i Betty, która była bardzo niejasna. Twórcy sugerowali w niej wszystkie emocje - od wrogości po jakieś miłosne insynuacje - przez co charakter tej więzi gdzieś umknął w czasie prowadzenia wątku.
Cały czas utrzymuję, że Cheryl jest jedną z najsłabiej napisanych postaci z koszmarnym wątkiem. A właściwie z jego brakiem, ponieważ twórcy kombinują w każdym odcinku, co by tu można było zrobić z historią bohaterki. I tak w nowym epizodzie otrzymujemy kompletnie niepotrzebną kwestię związaną z klątwą Blossomów, która jest słabo nakreślona, czym twórcy udowadniają, że te paranormalne, okultystyczne, mroczne motywy związane z Cheryl nadal się nie sprawdzają. Zdecydowanie lepiej ta bohaterka prezentuje się w lżejszych klimatach. Podobnie sprawa ma się z Jugheadem, który nadal nie może odnaleźć się po przeskoku czasowym. Wątek związany z zażyciem grzybków, które miały przywrócić wenę pisarzowi, mógłby sprawdzić się w takiej luźniejszej, psychodelicznej aurze. Tymczasem twórcy na siłę próbują znowu iść z bohaterem w te mroczne rejony, w jakiś sposób nawiązując do ludzi-ciem.
Pewne nieścisłości scenariuszowe można zaobserwować natomiast w wątku Veroniki, która pojechała spotkać się z Chadem w Nowym Jorku. Veronica mówi Archiemu, że czuje się winna za wypadek helikoptera, którym leciała z Chadem, ponieważ po kłótni życzyła mu śmierci. Jednak wcześniej wspomina, że na imprezie, po której mieli wypadek, mocno się upili, a potem Chad pilotował. Dziwne to poczucie winy, skoro wsiada się do helikoptera z pijanym pilotem. Dlatego rozterki Veroniki mocno trącą fałszem i są w gruncie rzeczy absurdalne. To samo tyczy się gróźb Chada, który mówi, że po rozwodzie będzie mógł zeznawać przeciwko Veronice. Jakoś wcześniej bohaterka nie bała się tej sprawy, nawet o niej nie pomyślała, a tu nagle czuje strach. Niestety to wszystko wygląda tak, jakby twórcy musieli znaleźć jakiś sposób, nawet średnio logiczny, aby przywrócić Chada do serialu.
Nowy odcinek Riverdale ma kilka dobrych momentów, jak te z udziałem Betty i Archiego, jednak cały czas całkiem niezłe wątki przeplatają się z tymi bardzo słabymi.
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat