„Ropuszki”: Ktoś rzucił na mnie urok – recenzja przedpremierowa
Data premiery w Polsce: 18 września 2015Oceniamy najnowszą książkę Anety Jadowskiej, zatytułowaną "Ropuszki". Czy warto się z nią zapoznać?
Oceniamy najnowszą książkę Anety Jadowskiej, zatytułowaną "Ropuszki". Czy warto się z nią zapoznać?
Historie Anety Jadowskiej osadzone w uniwersum Thornu - magicznego odpowiednika Torunia - liczą sobie już, bagatela, sześć tomów. Kto raz wsiąknął w ów świat, nie może się z niego wyrwać, a przede wszystkim wcale nie chce się z niego „wyzwolić”. Aneta Jadowska pisze lekko, swobodnie, z dużym poczuciem humoru, żonglując utartymi schematami i nie gubiąc przy tym rytmu. Powiedzmy sobie szczerze, wielu autorów próbowało i próbuje bawić się popkulturą, bazować na znanych mitach i legendach oraz tworzyć niesztampowe postacie nie z tego świata, budując własną alternatywę nie-rzeczywistość, ale nie wszystkim się to udaje. Anecie Jadowskiej – i owszem. W jej powieściach przewijają się wiedźmy, szamani, wampiry, zmiennokształtni, istoty magiczne wszelkiego autoramentu, bóstwa, anioły, diabły, czorty i czarty, ale nic z tego nie jest wtórne, banalne ani nudnawe.
Akcję "Ropuszek" napędzają motywy sensacyjno-kryminalne, rozterki obyczajowo-miłosne i kolejne tarapaty, w które pakuje się Dora Wilk, policjantka (obecnie eks), wiedźma sprzecznych linii magii płodności i wikingowskiej magii walki, mająca za nic podziały rasowe i gatunkowe, w burzliwym związku z czarującym diabłem i bardziej platonicznie - z uroczym aniołem, będąca jednocześnie alfą stada wilkołaków i mistrzynią wampirów. Nie chciałabym napisać, że to właśnie Dora Wilk jest modus operandi wszystkiego, co dzieje się wokół, ale jej kompleks pielęgniarski i przymus ratowania biednych, zagubionych kaczątek (choćby kaczątko było z piekła rodem) plus zamiłowanie do skórzanych kurtek, broni białej i palnej oraz dobrego klasycznego rocka zdecydowanie mają tutaj coś do powiedzenia. Trudno stworzyć nietuzinkową bohaterkę z krwi i kości, wyrazistą, zapadającą w pamięć, a jednocześnie budzącą niekłamaną sympatię czytelnika, dlatego Anecie Jadowskiej należą się wielkie brawa.
Nie tylko za Dorę Wilk, ale i za jej towarzyszy, znajomych i gości przewijających się przez karty powieści. Tym bardziej cieszy fakt, że dzięki zbiorowi opowiadań „Ropuszki” możemy poznać historie poboczne, dowiedzieć się, co działo się „w międzyczasie”, wrócić do postaci, które już poznaliśmy, lub poznać nowe i zgłębić ich historie. „Ropuszki” czyta się znakomicie, przeskakując z jednego wątku na drugi i z zapartym tchem czekając, o kim jest kolejna opowieść. Do tego Aneta Jadowska świetnie odnajduje się w krótszej formie opowiadań, nic a nic nie tracąc z charakteryzującej powieści rozlewności słowa.
W zbiorze znajdziemy początki początków – np. jak Dora Wilk poznała przyszywanego ojca, czorta Leona („Szatański pierwiosnek”), i skąd wziął się, a właściwie nasilił jej konflikt z miejscowym alfą, Brunonem ("Po deszczu każdy wilk śmierdzi mokrym psem"). Dowiemy się, jak trudno jest pomagać przyjaciołom, zwłaszcza gdy źle dobiorą sobie miłosne zauroczenie („Miłość za grobową deskę”), czy jak dobrze mieć wsparcie partnera, zwłaszcza szamana, gdy sprawa dotyczy oślizgłych ropuch („Ropuszki”). Poznamy historie, które wydarzyły się pomiędzy kolejnymi powieściami, nie zawsze wesołe i raczej źle świadczące o naturze… człowieka („Wilk w owczej skórze”), te, które działy się w trakcie heksalogii, ale nie można im było poświęcić odpowiedniej ilości czasu i miejsca („Nie ma dymu bez ognia”, okiem diabła Mirona), późniejsze - pisane z punktu widzenia znajomych i przyjaciół Dory: kochliwej nekromantki Katii („Czy mama nie mówiła, żebyś nie bawił się umarłymi?”), racjonalnej patolożki Bogny („Ruchome cienie”), wampira Eryka i pewnej zadziornej kotki („Nie oceniaj kota po rozmiarze”), zakochanego wilka Bjorna („Cztery Łapy”), alfy Borysa, który ma problem z pozbyciem się zwłok („Czysta robota po brudnej robocie”), przewrotnego mistrza wampirów Romana („Szkielety w szafie”), archanioła Gabriela, pełniącego niewdzięczną funkcje Abaddona Azjela i demona Asa („Wieczne pióro”) i zupełnie nowe, jak ta o pewnym Latarniku, niezbyt dobrze znoszącym ekranizacje komiksów Marvela („Burza w szklance grogu”). Wszystkie czyta się lekko, łatwo i przyjemnie (nawet te mroczniejsze) i zdecydowanie jest to komplement, a nie obelga.
Podobno, nie licząc drobnych wyjątków, wszyscy, którzy poznają nieokiełznaną i przekraczającą wszelkie granicę Dorę Wilk, z czasem ulegają jej urokowi i zakochują się w niej na zabój. Cóż, nie należę do drobnych wyjątków, zakochałam się. Do pojemnego serca chętnie przyjmuję i pozostałe postacie przewijające się przez powieści Anety Jadowskiej, więc „Ropuszki” to dla mnie rarytas i prawdziwa uczta. Wciąż chciałabym więcej historii ze świata Thornu… Może ktoś rzucił na mnie urok?
Zapewne Fabryka Słów, bo wydanie „Ropuszek” edytorsko i graficznie nie ustępuję poprzednim wydaniom powieści Anety Jadowskiej, a nawet je przewyższa dzięki ilustracjom Magdaleny Babińskiej. Miło spojrzeć także na okładkę autorstwa Dominika Brońka, a nad wszystkim czuwa czarno-biała sowa, patronka „Thorn Universe”. Jeśli to urok, pozwólmy mu działać.
Poznaj recenzenta
Monika KubiakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1975, kończy 49 lat
ur. 1945, kończy 79 lat