Rytuał - recenzja horroru
Data premiery w Polsce: 4 czerwca 2025Rytuał to jedno z większych rozczarowań tego roku. Tego nudnego i niestrasznego horroru, opartego na prawdziwych wydarzeniach, nie uratowali nawet Al Pacino i Dan Stevens.
Rytuał to jedno z większych rozczarowań tego roku. Tego nudnego i niestrasznego horroru, opartego na prawdziwych wydarzeniach, nie uratowali nawet Al Pacino i Dan Stevens.

W filmie Rytuał przenosimy się do końca lat 30. XX wieku. Do parafii ojca Joseph Steiger zostaje przywieziona Emma, na której mają zostać przeprowadzone egzorcyzmy przez doświadczonego ojca Teofila Riesingera. Ksiądz i siostry zakonne po raz pierwszym mają styczność z opętaną osobą, która z każdym rytuałem staje się coraz bardziej agresywna. Wśród mieszkańców parafii rośnie przerażenie, a stan dziewczyny pogarsza się i zagraża jej życiu. Księża muszą odłożyć na bok dzielące ich różnice, aby ocalić Emmę przed złem.
Film przedstawia prawdziwe wydarzenia, których doświadczyła Emma Schmidt (znana pod pseudonimem Anna Ecklund). Jej przypadek jest najdokładniej udokumentowanym egzorcyzmem w amerykańskiej historii, co reżyser i współscenarzysta David Midell wziął sobie chyba mocno do serca. Jak w jakimś dokumencie przeprowadza widzów przez serię wstrząsających rytuałów, w których brutalność narasta stopniowo. Nie brakuje typowych motywów związanych z opętaniem, takich jak samookaleczenia, agresja, mówienie zmienionym głosem czy różnymi językami, ataków epilepsji i wydzielin. Księża czytają święte formułki z Biblii, a zakonnice panikują w trwodze przed nieznanym. Niestety nie oglądamy niczego nowego ani zaskakującego. Co gorsza, nic nie powoduje dreszczyku emocji czy przerażenia. Wydarzenia nie trzymają w napięciu. Horror, który nie straszy? To największy grzech tego filmu.

Niestety również pod względem fabularnym Rytuał prezentuje się marnie. Przede wszystkim traktuje Emmę całkowicie przedmiotowo, ignorując czynnik ludzki. Nie poznajemy jej perspektywy; nie mamy szans dostrzec tego, że pod powłoką rzekomego opętania kryje się normalna dziewczyna. Jest obiektem egzorcyzmów i to wszystko. W rezultacie nie zależy nam na niej – po prostu czekamy, aż te tortury się zakończą, a Emma przestanie cierpieć. Szkoda, ponieważ utalentowana i przekonująca Abigail Cowen na pewno dałaby sobie radę z tym prostym zadaniem, aby wzbudzić w widzach sympatię lub współczucie.
Filmu nie uratował również duet hollywoodzkich gwiazd – Al Pacino i Dan Stevens. Zderzenie wyrachowania w przeprowadzaniu egzorcyzmów Teofila Riesingera z empatycznym Josephem Steigerem jest najciekawszym wątkiem. Jeden chce kontynuować rytuały do skutku, a drugi ma wątpliwości co do metod, widząc w Emmie psychicznie chorą i wymagającą leczenia kobietę. Było tutaj miejsce na wątpliwości teologiczne, zderzenie charakterów, różnice zdań i interesujące poprowadzenie tej relacji, ale nie wykorzystano tego ze względu na słaby scenariusz. Al Pacino wygląda na znudzonego rolą, ale i tak gra solidnie. Z kolei Danowi Stevensowi, na którego postaci opiera się cała opowieść, bardzo zależało, aby nie wypaść jednowymiarowo. Udała mu się ta sztuka, dlatego sam film jest w miarę znośny. Z cienia głównych gwiazd wyszła na chwilę tylko Patricia Heaton. Jej matka przełożona postawiła się księżom, mając na uwadze dobro sióstr.
Jednak najwięcej szkód temu filmowi poczyniła irytująca praca kamery. Rytuał kręcono z ręki, przez co obraz trzęsie się niemiłosiernie, a sam montaż to jeden wielki bałagan. Natłok zbliżeń na twarz bohaterów też drażni. W efekcie wygląda to po prostu na amatorską robotę. Momentami wydawało mi się, że oglądam mockument, a nie pełnoprawny horror. Rozumiem, że takim stylem film stara się wyróżnić na tle innych produkcji o egzorcyzmach, ale okazało się to zupełnie nietrafionym pomysłem.
Rytuał niestety okazał się tak ekscytujący, jak czytanie Wikipedii o egzorcyzmach Emmy Schmidt. To pozbawiony świeżości, nudny, nieangażujący horror bez fabuły, który nawet nie straszy. Natomiast trzeba przyznać, że przynajmniej pozostawia miejsce na wątpliwości, czy mamy do czynienia ze zjawiskami nadnaturalnymi, czy młoda kobieta cierpi z powodu choroby psychicznej. Cieszy, że Al Pacino i Dan Stevens wykazali profesjonalizm w swoim fachu i zachowali powagę w grze. Szkoda, że relacja między ich bohaterami, która miała być siłą tego filmu, została zmarnowana, podobnie jak ich talenty. Mam nadzieję, że chociaż dostali sowitą zapłatę za tę stratę czasu.
Poznaj recenzenta
Magda Muszyńska


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1991, kończy 34 lat
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1976, kończy 49 lat

