Saga prawdę ci powie
Data premiery w Polsce: 14 sierpnia 2013Saga prawdę ci powie, panie historyku – zdaje się kiwać głową Artur Szrejter. Ba, saga nie tylko wyrazi prawdę; przedstawi rajzę o niezwykłym rozmachu i w kilku prostych zdaniach nakreśli historię starannie zaplanowanej wyprawy wojennej. Saga dobitnie pokaże, że nasi przodkowie, Słowianie, potrafili dać konkretnego łupnia braciom Wikingom.
Saga prawdę ci powie, panie historyku – zdaje się kiwać głową Artur Szrejter. Ba, saga nie tylko wyrazi prawdę; przedstawi rajzę o niezwykłym rozmachu i w kilku prostych zdaniach nakreśli historię starannie zaplanowanej wyprawy wojennej. Saga dobitnie pokaże, że nasi przodkowie, Słowianie, potrafili dać konkretnego łupnia braciom Wikingom.
Dawno, dawno temu, czyli mniej więcej gdzieś w początkach XIII wieku, sagnamad (twórca sag) Snorri Sturluson opracował cały cykl opowieści o królach norweskich. Wśród nich znalazła się "Saga o Magnusie Ślepym i Haraldzie Słudze Bożym", której trzy (zaledwie!) rozdziały poświęcone są tytułowej rajzie księcia Pomorza, Racibora. W dużym skrócie: w sierpniu 1136 roku cała gromada słowiańskich wojów przypłynęła do Konungaheli, miasta znanego ze zjazdów skandynawskich władców, zdobyła je w tempie błyskawicznym, niemal zrównała z ziemią, ograbiła, po czym w chwale i sławie wróciła do domu. Brawo, chłopcy. I nie była to li i jedynie byle jaka wyprawa łupieżcza, ale początek szeroko zakrojonej akcji politycznej, której pomysłodawcą i architektem był sam Bolesław III Krzywousty.
Artur Szrejter, znany czytelnikom z rozmaitych opracowań mitologii germańskiej (demonologii i bestiariusza również), tym razem pochyla się nad mało znanym, a jakże barwnym wycinkiem wojen wikińsko-słowiańskich. Dotychczas ten temat był pomijany przez polskich mediewistów – między innymi dlatego, że nie uważano sag Sturlusona (i sag w ogóle) za wartościowe i rzetelne źródło wiedzy historycznej. Szrejter przeciwnie; na własny użytek przetłumaczył wybrane rozdziały (uznając dotychczasowe przekłady za niedostateczne) i zdanie po zdaniu analizuje tekst źródłowy. Potrafi z nich wydobyć tak nieprawdopodobne treści, że aż idzie zbierać szczękę z podłogi, albowiem opadła z podziwem. Przykładowo: sformułowanie "Słowianie zaatakowali gród, ale konung [książę Racibor] i dowódcy okrętów (stýrimenn) stanęli za walczącymi" (strona 147 dla zainteresowanych) daje asumpt do długiego wytłumaczenia, jak zorganizowane były oddziały podczas walki, oraz objaśnienia, że Racibor pozostawał w centrum dowodzenia na wzgórzu, by móc kontrolować przebieg bitwy z daleka (nowoczesny system, zapożyczony od… Rusinów, którzy zaczerpnęli tę nowinkę wojskową od koczowniczych ludów Wschodu). Dziękuję, następne zdanie.
Mogłoby się wydawać, że a tam, jedna rajza pomorskiego książątka to nic godnego uwagi. A sama Konungahela? Gdzie to w ogóle jest?! Tak, teraz nie mamy pojęcia, gdzie leży ów gród (podpowiem, że to Kungälv w dzisiejszej Szwecji, a dawniej znajdowało się na granicy wszystkich państw skandynawskich), choć ongiś był ważnym portowym miastem z perspektywy handlu, polityki i religii chrześcijańskiej – w tamtejszym kościele przechowywano relikwie Krzyża Świętego. Nie mamy pojęcia – bo książę Racibór niewiele po sobie pozostawił.
Wyprawa na Konunhagelę to jedyna tak szczegółowo opisana w źródle z epoki morska operacja wojenna przeprowadzona przez Słowian. Słowiańska dusza niejednego czytelnika raduje się na myśl, że oto pradziadowie nasi potrafili (a jednak!) odnieść miażdżące i ze wszech miar epickie zwycięstwo. Wzorzec strategii, możliwość spojrzenia na europejskie rozgrywki polityczne pierwszej połowy XII wieku plus pełen szczegółów kontekst obyczajowy i religijny – a wszystko tak opisane, że ja, wikińsko-słowiański laik, czytałam całokształt prawie że z wypiekami na policzkach. Szrejter świadomie zdecydował się na opracowanie popularnonaukowe, stawiając na jasność i przyjazność przekazu. Zastrzega przy tym, że jego opracowanie to nie jedyna słuszna prawda objawiona, ale najbardziej prawdopodobna wersja rekonstruowanych na podstawie sagi wydarzeń. Rezygnacja z naukowego żargonu przyniosła same korzyści: rzeczowy, ale jednocześnie lekki styl pisania, a przede wszystkim popis erudycji autora i jego powalająca wiedza zapewniają godziwą dawkę wiedzy w bardzo zacnie przyswajalnej formie.
Jakby tego było mało, kolejne książki Szrejtera czekają w natarciu - w przygotowaniu jest "Pod pogańskim sztandarem. Dzieje tysiąca wojen Słowian połabskich od VII do XIII wieku". Domyślam się, że będzie powtórka z rozrywki: turbo niszowy temat i pasjonująca lektura. I właśnie o to chodzi.
Poznaj recenzenta
Joanna MalitaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat