Salvation: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Salvation to nowy serial CBS, który opowiada o asteroidzie pędzącej w kierunku Ziemi. Pierwszy odcinek jest bardzo ostrożny, ale jednocześnie intrygujący.
Salvation to nowy serial CBS, który opowiada o asteroidzie pędzącej w kierunku Ziemi. Pierwszy odcinek jest bardzo ostrożny, ale jednocześnie intrygujący.
Wszystko rozpoczyna się od Liama, młodego studenta Massachusetts Institute of Technology. Chłopak jest pasjonatem i pragnie wprowadzać innowacje w dziedzinie technologii. Prowadząc własne badania, niespodziewanie dokonuje przerażającego odkrycia – w kierunku Ziemi pędzi asteroida, która może przyczynić się do zniszczenia planety i wyginięcia ludzkości. Zdezorientowany student udaje się po pomoc do największego autorytetu – Dariusa Tanza, supergwiazdy w branży technologicznej. Razem zaczną współpracować z siłami rządowymi, mając już tylko jeden cel – uratować jak największą liczbę ludzi. Asteroida uderzy w Ziemię za 186 dni i nic nie wskazuje na to, by można było temu zapobiec.
Odcinek rozpoczyna się od majestatycznego ujęcia kosmosu i przywołania ostatniej głośnej sytuacji z udziałem meteorytu, jaka miała miejsce w roku 2013. Krótka wzmianka o Czelabińsku zdaje się być jednak doklejona na siłę, bo tak naprawdę nie powracamy do tego faktu w dalszej części epizodu. Rozumiem, że jest to próba uświadomienia widzom, że rzeczy o których mowa rzeczywiście mogą się wydarzyć, jednak, jak sądzę, z tego akurat wszyscy zdajemy sobie sprawę. Fakt faktem, przywołanie tej sytuacji, to jedyny moment, w którym mamy do czynienia z meteorytem – jak na razie skupiamy się na tym, co dzieje się obecnie na Ziemi i jedynym, co możemy oglądać są ulice miasta bądź wnętrza Pentagonu. Nie jest to jednak zniechęcające, dzięki temu zapoznajemy się z głównymi bohaterami produkcji, którzy są całkiem interesujący. A na kosmos, jak przypuszczam, przyjdzie jeszcze czas.
Pierwszy odcinek Salvation może i nie przybliża głównych postaci w stopniu szczegółowym, ale przynajmniej wystarczająco zadowalającym – mamy ogólne pojęcie o tym, kim są i jakie mają motywacje i cele w swoim życiu. Biorąc pod uwagę fakt, że to dopiero początek, możemy spodziewać się pogłębiania poszczególnych wątków, które już teraz są bardzo ciekawe. Wszyscy są autentyczni i bardzo się od siebie różnią – mamy młodego ambitnego człowieka, odrobinę narcystycznego wynalazcę, który zdaje się być Tonym Starkiem w dziedzinie technologii, rzeczniczkę z Pentagonu, która kieruje się przede wszystkim własnym sercem, oraz jej przełożonego, zatajającego straszną prawdę przed ludzkością. Zróżnicowane postaci świetnie ze sobą współgrają, uzupełniając się i prezentując zupełnie inne punkty widzenia na całą sprawę – dzięki temu nie ma monotonii i przezroczystości. Dobrze zapowiada się także warstwa drugoplanowa – zaprezentowano nam dziewczynę Liama, a także jego nauczyciela oraz pracownika Pentagonu. Za sprawą dwóch ostatnich panów, w produkcji pojawia się dużo tajemniczości i wyczuwalne w powietrzu niebezpieczeństwo. Profesor znika w tajemniczych okolicznościach, a pracownik zostaje zastrzelony przez anonimowego sprawcę – to wyraźny sygnał tego, że poza ratowaniem planety, bohaterowie będą musieli się także zmagać z innymi kłopotami, co zwiastuje naprawdę ciekawą akcję.
Fakt, iż w pierwszym odcinku towarzyszymy głównym bohaterom w ich pracy czy w życiu codziennym, zupełnie nie zniechęca – doskonale widać, iż jest to tylko obowiązkowe wprowadzenie i jasnym jest, że dalej na pewno będzie lepiej. Póki co, głównym celem twórców wydaje się zbudowanie odpowiedniego napięcia i przygotowanie do dalszych działań bohaterów. Może wypada to trochę naiwnie – nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że postaci gromadzą się niczym superbohaterowie, by wspólnie rozpocząć misję ratowania świata. Jak na złość, ich wspólnym scenom towarzyszy także patetyczna wzniosła muzyka i efekty dźwiękowe sygnalizujące nagły zwrot akcji. Wypada to odrobinę banalnie – widać przecież, co dzieje się na ekranie, zatem dodatkowe podkreślanie tego dźwiękiem zupełnie nie jest moim zdaniem potrzebne. Ale na razie to tylko drobiazgi – w toku całej akcji można z łatwością przymknąć na to oko.
Salvation nie rozpoczyna się z rozmachem, ale na pewno intryguje. Wiemy już, wokół czego będzie toczyć się cała historia i wiemy, czyje losy będziemy śledzić w kolejnych odcinkach. Trudno jeszcze mówić o najmocniejszych i najsłabszych stronach produkcji, ponieważ odcinek pilotowy był zwyczajnie poprawny ostrożny – nie zdradza za dużo, symbolicznie zaznaczając jedynie to, co będzie liczyło się dalej. Pilot wykonał swoje zadanie - czuję się zainteresowana i chętnie zapoznam się z kolejnymi epizodami. Ocena 7/10, czekam na to, co jeszcze przed nami.
Źródło: zdjęcie główne: CBS
Poznaj recenzenta
Michalina ŁawickaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat