Filmy animowane to dziś jedna z największych potęg w Hollywood. Co roku powstaje przynajmniej kilka bardzo dobrych i drugie tyle niewiele gorszych. Ba, niemal co roku zdarza nam się też coś naprawdę wybitnego. Jak na tym tle wypada The Secret Life of Pets? Średnio. Z całą pewnością nie jest to film wybitny, co gorzej, wiele z najlepszych jego momentów widzieliśmy już w zwiastunach (to chyba pierwszy taki przypadek wśród filmów animowanych, bo ogólnie zdarza się to przecież naprawdę często). Opowieść o dwóch psach wędrujących przez Nowy Jork i grupce ich przyjaciół próbujących ich odnaleźć ogląda się dobrze, ale cały czas z wrażeniem, że już to gdzieś widzieliśmy. Czy to w Toy Story, czy to w filmie Flushed Away – nie ma tu nic naprawdę świeżego i zachwycającego. Twórcy mieli świetny pomysł wyjściowy: pokazać, co robią zwierzęta domowe w czasie, gdy nas, ludzi, nie ma w domu. Wystarczył on na kwadrans, a dalej trzeba było dopisać do niego jakąś opowieść - i tu zaczęły się schody. Każdy pomysł, każdy zwrot akcji, niemal każda scena jest wtórna. Fakt, powstało przez ostatnich kilkanaście lat tyle animacji, że trudno wymyślić coś nowego, ale każdy się stara. A przynajmniej prawie każdy. Sekretne życie zwierzaków domowych w Stanach odniosło wielki sukces (u nas też ma spore szanse, choć wchodzi z dużym opóźnieniem). To faktycznie pierwszy film w historii, który w swój premierowy weekend w amerykańskich kinach zarobił ponad 100 milionów dolarów, nie będąc kontynuacją czy adaptacją czegoś znanego. Tyle tylko, że ja wciąż miałem wrażenie tej dyskretnej nieoryginalności. Takiego podejścia, że niby opowiadamy coś nowego, ale cały czas bezpiecznie korzystamy ze sprawdzonych pomysłów, scen czy postaci. Powtarzam – dla wielu to może być zaleta, ale skoro filmy animowane są ostatnio tak dobre, to ja wymagam od nich jeszcze więcej. Chcę czegoś naprawdę ekstra, a tu tego nie dostałem. Choć doceniam samą animację – Nowy Jork w tym filmie wygląda przeuroczo, postacie są wymyślone i narysowane świetnie (polski dubbing jak zwykle przy animacjach daje radę i to bez zatrudniania gwiazd oraz podpierania się nimi na plakatach), cała opowieść zdecydowanie ma sens, a wiele żartów naprawdę może rozchichotać. Ot, po prostu sprawna rzemieślnicza robota. Tylko tyle i aż tyle.
Za bilet na The Secret Life of Pets oraz inne filmy familijne w Multikinie rodzic zapłaci tyle co dziecko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj