„Shameless – Niepokorni”: sezon 5, odcinek 7 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024"Shameless – Niepokorni" tradycyjnie już serwują widzom wspaniały odcinek pełen dramatów, ale niepozbawiony też humoru. I aż dziw bierze, gdzie twórcy znajdują pomysły na te zaskakujące zwroty akcji.
"Shameless – Niepokorni" tradycyjnie już serwują widzom wspaniały odcinek pełen dramatów, ale niepozbawiony też humoru. I aż dziw bierze, gdzie twórcy znajdują pomysły na te zaskakujące zwroty akcji.
„Shameless – Niepokorni” przyzwyczaili nas już do pewnego poziomu, dlatego od każdego odcinka wymagam coraz więcej. Całe szczęście twórcy doskonale wiedzą, jak opowiedzieć historię, by w pełni zadowolić nawet najbardziej wybrednego widza.
Najbardziej dramatycznym wątkiem w „Tell Me You Fucking Need Me” jest zdecydowanie pobyt Iana w szpitalu psychiatrycznym. Wydawało się, że po wydarzeniach z poprzednich odcinków chłopak trochę oprzytomniał i uzmysłowił sobie swój problem. Okazuje się jednak, że Ian nie widzi nic niepokojącego w swoim zachowaniu, choć zdecydowanie nie jest w stanie poradzić sobie z sobą samym. Obawiam się więc, że te „kilka dni”, które miał spędzić w szpitalu, może potrwać znacznie dłużej. Twórcy w bardzo wyważony (jak na "Shameless – Niepokornych") sposób pokazują, jak tragiczne są zaburzenia dwubiegunowe nie tylko dla samego chorego, ale też dla najbliższych – Mickey przechodzi niewyobrażalne katusze, widząc swojego chłopaka w takim stanie, a widz współodczuwa każdą chwilę jego cierpienia. Brawa dla twórców i Noela Fishera, który z każdym odcinkiem coraz lepiej przekonuje nas, że Mickey to nie tylko płaska postać drugoplanowa, ale dojrzały i głęboki bohater.
Ciut lepiej radzi sobie z tym wszystkim Fiona. Po pierwsze, już raz znalazła się w podobnej sytuacji, a po drugie, bohaterka ma w swoim życiu tyle problemów, że Ian, choć oczywiście ważny, niknie gdzieś wśród zdrad i miłosnych rozterek. Bo Jimmy, Steve czy jakkolwiek on ma w końcu na imię nie poddaje się i zamierza walczyć o kobietę swojego życia. Fiona zmuszona jest podjąć decyzję. I zadziwia nią wszystkich - myślę, że po części nawet siebie. Podejrzewam, że w najbliższych odcinkach możemy się spodziewać kolejnych adoratorów. A może twórcy zdecydują się na rozwinięcie wątku Seana, który nagle zniknął z ekranu? W każdym razie „Tell Me You Fucking Need Me” to dla Fiony pewnego rodzaju katharsis, które, znając pomysły twórców serialu, nie potrwa zbyt długo.
[video-browser playlist="670570" suggest=""]
Jednak nie zapominajmy, że ten serial to nie tylko dramaty. Dla równowagi widzowie dostają sporą dawkę absurdalnych sytuacji, jak choćby relacja Carla i Chuckiego. Scena, w której młodszy z chłopców przynosi drugiemu napój, i ogólne „bycie niewolnikiem” to tradycyjny już humor spod znaku "Shameless". Cały odcinek wygrywa jednak Sammi, która tak bardzo potrzebuje uwagi i aprobaty, że jest gotowa dla niej zrobić dosłownie wszystko, łącznie ze strzelaniem do własnego ojca. Zakończenie odcinka, w którym dziewczyna i Frank wracają do domu w atmosferze pełnej miłości, sprawia, że widz kręci z niedowierzania głową i zaczyna się zastanawiać, jak drastyczne doświadczenia mają twórcy serialu.
„Tell Me You Fucking Need Me” nie daje widzowi odpocząć, serwując rozrywkę idealną – niezbyt ordynarną, nie za skomplikowaną, po prostu taką, którą wyłącznie „Shameless – Niepokorni” są w stanie zapewnić. Trochę żałuję, że nie jest to produkcja Netflixa i nie dostajemy całego sezonu od razu, bo czekanie na kolejne odcinki to prawdziwa męka.
Poznaj recenzenta
Wojciech PilarzKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat