Shameless – Niepokorni: sezon 7, odcinek 1 – recenzja
Shameless – Niepokorni powrócili do ramówki stacji Showtime szybciej niż zazwyczaj. Wszyscy, którzy obawiali się, że serial po słabszym poprzednim sezonie jeszcze bardziej się zepsuje, mogą być spokojni – zapowiada się lepiej niż poprzednio.
Shameless – Niepokorni powrócili do ramówki stacji Showtime szybciej niż zazwyczaj. Wszyscy, którzy obawiali się, że serial po słabszym poprzednim sezonie jeszcze bardziej się zepsuje, mogą być spokojni – zapowiada się lepiej niż poprzednio.
Akcja Hiraeth rozpoczyna się mniej więcej miesiąc po wydarzeniach z poprzedniego sezonu, więc w życiu bohaterów nie nastąpiły drastyczne zmiany, a skoro mowa o premierowym odcinku, wątki się dopiero zarysowują. Szczególnie widać to na przykładzie postaci Fiony, Lipa i Iana – u nich wydarzyło się najmniej.
Sean odszedł, więc jego knajpą chwilowo zarządza najstarsza z Gallagherów i nie radzi sobie najlepiej, co bardzo dobrze w odcinku pokazano. Dziewczyna nigdy nie była lubiana w tej pracy przez swój związek z szefem, a do tego nie ma doświadczenia w kierowaniu takim lokalem. Jestem ciekaw, w którą stronę scenarzyści zdecydują się rozwinąć ten wątek: czy zostawią Fionę na stanowisku szefa, czy jednak pojawi się ktoś nowy. Mam nadzieję, że jeżeli twórcy postawią na drugą opcję, to nie będziemy mieć powtórki z rozrywki pt. „Fiona spotyka się ze swoim szefem”. Przerwa od związków, którą sobie dziewczyna założyła, może wyjść tej bohaterce na dobre, choć scenarzyści słowami Lipa wydają się sugerować coś innego.
Najstarszy z braci Gallagherów wyszedł z odwyku i próbuje na nowo ogarnąć swoje życie, zaczynając od pracy na zmywaku u siostry. Przy okazji ma nowe zasady spożywania alkoholu, które wydają się mieć sens. Mnie akurat trudno uwierzyć w problemy alkoholowe Lipa i w to, że w nich tkwiło sedno sprawy, dlatego decyzja o wysłaniu go na odwyk nie podobała mi się. Jednak scenarzyści zdają sobie sprawę, iż Lip to nie alkoholik pokroju Franka, i dali mu odrobinę wolności w tej kwestii. Oby tylko problem nie pogłębił się i chłopak nie szedł drogą ojca. To zbyt oklepane, by akurat najmądrzejszy członek rodziny spadł na samo dno, chociaż Fiona też miała taki moment i jakoś się odbiła, więc możliwe, że twórcy szykują dla niego podobną podróż. Liczę jednak na większą kreatywność z ich strony.
Wątek Iana jest książkowym przykładem historii rodem z premier sezonów. Dopiero finał odcinka zarysował problem, z którym chłopakowi przyjdzie się zmierzyć, a chociaż zdradę Caleba sugerowano przez cały odcinek, nie chciało mi się w nią wierzyć. Z jednej strony w tym związku wszystko układało się do tej pory aż za dobrze, ale z drugiej on nie trwa szczególnie długo, a do tego partner Iana zdradza go z kobietą. Trudno mi przewidzieć, jak dalej potoczą się losy tej pary, ale widzę tu szansę na pogłębienie charakteru Caleba, który do tej pory wydawał się nudny. Jednak na razie mam mieszane uczucia co do całej sprawy, trzeba poczekać i zobaczyć, jaki plan mają scenarzyści na tę historię.
U Kevina, Veroniki i Svetlany niewiele się zmieniło. Dalej żyją sobie w trójkę, po prostu teraz czują się z tym swobodniej. Rosjanka po raz kolejny zaskakuje wszechstronnością, tym razem w liczeniu, powoli wyrasta na superbohaterkę (a może nawet już nią jest), ale to nie przeszkadza, gdyż pasuje to do tej postaci. Ciekawe, ile jeszcze sekretów skrywa ta kobieta. Relacje w tym trójkącie niezwykle bawią; nie wiem, co było lepsze - gra w „papier, kamień, nożyce” czy Kevin liczący na trójkąt. Jestem ciekaw, jak będą sobie radzili z problemami finansowymi. Jeszcze bez Svetlany dwójka Kevin-Veronica dostarczała swoją relacją mnóstwo śmiechu i dziwnych sytuacji, dlatego liczę, że z super-Rosjanką będzie jeszcze lepiej, w końcu już w poprzednim, trochę gorszym sezonie z frajdą obserwowało się relacje w domu Kevina.
Wygląda na to, że Debbie w końcu przestanie irytować. W poprzedniej serii trudno się oglądało jej poczynania, a teraz już w pierwszej scenie przyznaje, że Fiona miała jednak rację. Oprócz tego momentu nie widać w zachowaniu dziewczyny, by naprawdę przyznała rację siostrze, ale może mieć na to wpływ rozkręcenie biznesu wózkowego. Ten wątek dobrze wróży na przyszłość. Co prawda Debbie wpakuje się w kłopoty, ale będą one bardziej zgodne z duchem serialu. Byle tylko młodsza z sióstr Gallagher nie wróciła do zachowania z poprzedniego sezonu i można będzie oglądać jej przygody z przyjemnością.
Carl za to dorasta. Przemiana tego chłopaka jest niesamowita, patrząc na to, jak zaczynał rok temu. Na razie kontynuuje ścieżkę, którą obrał po śmierci Nicka. Przygody młodego Gallaghera śmieszą, i dobrze – w końcu ma problemy odpowiednie do jego wieku. Cały wątek z obrzezaniem zaliczam na wielki plus, bo potrafił poprawić humor. Mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach jego poświęcenie dla dziewczyny dalej będzie pokazywane w tak humorystyczny sposób. Oby tylko ona w pewnym momencie nie złamała mu serca. Carl to obecnie bohater, któremu w całym serialu kibicuję najmocniej.
Jednak największą gwiazdą produkcji i tak pozostaje Frank. W końcu rodzina traktuje go tak, jak sobie zasłużył. Nie rozumiem tylko, dlaczego akurat teraz. W końcu dzięki niemu Fiona nie popełniła błędu, którym byłoby poślubienie Seana. I tak uznaję jego wątek na plus, bo może rozrusza trochę relacje w rodzinie. Teraz nawet najmłodsze rodzeństwo jest przeciwko ojcu, chociaż największe boje czekają go z Fioną.
Shameless powrócili w niezłym stylu i poprawiają to, co zepsuł poprzedni sezon – bohaterów. Oczywiście to dopiero pierwszy odcinek i jeszcze wiele można zepsuć, ale jestem dobrej myśli. Mimo wszystko ta produkcja nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Tylko najlepszym udaje się go utrzymać tak długo.
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat