Shantaram - sezon 1, odcinki 1-3 - recenzja
Shantaram to nowy serial platformy AppleTV+, który powstał na podstawie książki Gregory'ego Davida Robertsa o tym samym tytule. Czy odniesie równie duży sukces?
Shantaram to nowy serial platformy AppleTV+, który powstał na podstawie książki Gregory'ego Davida Robertsa o tym samym tytule. Czy odniesie równie duży sukces?
Czasem trudno uwierzyć, że pewne historie wydarzyły się naprawdę. Gregory David Roberts opisał prawdziwe losy urodzonego w 1952 roku Australijczyka, który nie mógł znaleźć pomysłu na siebie. Pocieszenia szukał więc w narkotykach. Do tego zaczął napadać na ubezpieczone banki. Został schwytany w 1978 roku i skazany na 20 lat więzienia. Za kratkami siedział krótko, bo już po dwóch latach udało mu się uciec w biały dzień z więzienia Pentridge Victoria's, skąd przedostał się do Indii. Jako Lin Ford trafił na tętniące życiem ulice Bombaju. Pracował jako medyk i pomagał najbiedniejszym mieszkańcom miasta. Tak właśnie zaczyna się historia Shantaram od AppleTV+, chociaż nie od razu poznajemy wszystkie informacje z przeszłości głównego bohatera.
Steve Lightfoot nie miał przed sobą łatwego zadania, bo Shantaram nie jest opowieścią skoncentrowaną wyłącznie na losach zbiegłego więźnia. Widzów prowadzi przez historię narracja z offu głównego bohatera, który mniej lub bardziej tajemniczo opowiada o tym, co się wydarzyło. To przypomina pamiętnikową konwencję oryginału. Wcielający się w Lina Charlie Hunnam odgrywa postać początkowo zachwyconą wolnością, jednak jego talent do pakowania się w tarapaty wyraźnie utrudnia mu życie. Ciągle też żyje w stresie, że zostanie rozpoznany. To napięcie zdecydowanie udziela się podczas oglądania.
Shantaram zabiera nas na ulice Bombaju, które tętnią życiem. Dzięki wspomnianej narracji z offu możemy lepiej poznać to miasto. Słowa bohatera są nie tylko ekspozycją, ale też wskazówką kierującą nas w stronę duchowego charakteru opowieści. Wypada to bardzo różnie, jakby twórcy źle czuli się w serwowaniu elementów bardziej metafizycznych. Inna sprawa, że ścieżka ku odkupieniu win nie jest usłana różami, a żalący się nam bohater w tak prowadzonej narracji wypada mało wiarygodnie. Zwłaszcza że historia ta zawiera nie tylko próbę wymazania przeszłości, ale też ciągły strach przed utratą wolności. Wystarczy nam sugestywny obrazek, gdy Lin robi wszystko, aby nie stracić swoich fałszywych dokumentów tożsamości. Jego nowo poznany przyjaciel Prabhu nie musi na każdym kroku podkreślać, że bez dokumentów w Bombaju jest się na straconej pozycji.
Lightfoot znacznie lepiej radzi sobie z budowaniem przestrzeni i pokazywaniem bohatera w trudnych sytuacjach. Lin jak mało kto potrafi pakować się w tarapaty. Na pierwsze trzy odcinki przygotowano kilka sytuacji, które zafundowały szybsze bicie serca. Na pochwałę zasługuje ta, w której Lin podejmuje próbę ucieczki z więzienia i dzięki dużemu szczęściu udaje mu się dopiąć swego. Świetna realizacja pomaga w zaangażowaniu się w tego typu sceny, jednak nie zawsze ekran wypełniony jest równie ciekawą treścią. Lin spotyka na swojej drodze innych imigrantów, a my siłą rzeczy poznajemy ich historię, co nie zawsze jest interesujące. Jest to nietypowa zbieranina, przez co czasem mamy poczucie niewiarygodności wydarzeń. Na przykład Karla to tajemnicza femme fatale, która może instygować, ale też wzbudzać wątpliwości co do realizmu scenariusza.
W mojej ocenie nie jest to coś, co mocno by przeszkadzało w trakcie oglądania. Aktorzy bardzo dobrze się spisują, a wspomniany Hunnam ma w sobie tyle charyzmy, że mógłby nią obdarować kilka seriali. Gdy jesteśmy w jego towarzystwie, Bombaj wydaje się niezwykły. Jednak gdy bohatera zabraknie na ekranie, to czekają nas momenty zdecydowanie mniej ciekawe. Długie sceny wskazujące na świat mafijny nie są aż tak angażujące i możemy się domyślać, że nabiorą one rumieńców w dalszej fazie sezonu. Na ten moment są one nieco problematyczne i zakłócają tempo produkcji, które w ogólnym rozrachunku jest niczego sobie.
Wspomniałem na początku, że czasem trudno uwierzyć w pewne historie. Podobne odczucia mogą Wam towarzyszyć podczas oglądania serialu Shantaram. Wpływ na to mają między innymi nietypowe zbiegi okoliczności. Mimo wielu ekscytujących momentów nie udało się na ekranie uniknąć klisz. Jest jednak w tym sposobie prowadzenia narracji coś przyciągającego. Trzy odcinki zleciały mi bardzo szybko, więc chętnie jeszcze wrócę do Bombaju i poczekam, aż wątki mafijne nabiorą rozpędu.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1969, kończy 55 lat