„Skandal”: sezon 4, odcinek 14 – recenzja
"Skandal" pokazuje w najnowszym odcinku, że potrafi być serialem rewelacyjnym, gdy skupia się na odzwierciedlaniu amerykańskiej rzeczywistości społeczno-politycznej. Lepsze to po stokroć od wybitnie naciąganych motywów rodem z opery mydlanej.
"Skandal" pokazuje w najnowszym odcinku, że potrafi być serialem rewelacyjnym, gdy skupia się na odzwierciedlaniu amerykańskiej rzeczywistości społeczno-politycznej. Lepsze to po stokroć od wybitnie naciąganych motywów rodem z opery mydlanej.
„Skandal” („Scandal”) tak świetnie oglądało się pod koniec zeszłego roku, aż tu nagle twórcy zdecydowali się „przeskoczyć rekina” i wymyślili ten niedorzeczny wątek z porwaniem Olivii i wszczęli z tego powodu fikcyjną wojnę. Jestem pewien, że serial jakąś część widzów stracił, serwując tak ryzykowną linię fabularną, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Można nawet powiedzieć, że wyszedł z tego jakiś pozytyw. Liv porządnie wkurzyła się na Fitza i byłoby miło, gdyby tak już zostało. Jeśli ten nieszczęsny kidnaping i konflikt w Angoli był ceną, jaką widzowie musieli zapłacić, aby miłosna historia tej dwójki wreszcie umarła, to było warto. Ale czy ktoś z nas wierzy w taki scenariusz?
„The Lawn Chair” wyznacza bardzo dobry kierunek, w jakim „Skandal” powinien teraz podążyć. Porzucić tożsamość rodem z telenowel i stać się znów soczystym political fiction, jak w pierwszych 2 sezonach. A inspirowanie się nagłówkami z gazet może tylko i wyłącznie pomóc.
Najnowszy epizod nie mógł chyba bardziej wstrzelić się z emisją w medialną burzę związaną z zeszłorocznym zastrzeleniem młodego i nieuzbrojonego czarnego chłopaka przez jednego z policjantów w mieście Ferguson w stanie Missouri. Serial ABC serwuje opowieść analogiczną i robi to w znakomity sposób, dostarczając nie tylko świetnej rozrywki, ale oferując też zmuszający do refleksji społeczny komentarz.[video-browser playlist="671447" suggest=""]
Jeszcze bardziej podnosi moc tej odsłony fakt, że zaledwie dzień przed jej emisją, czyli 4 marca, Departament Sprawiedliwości USA zdecydował się nie oskarżać wspomnianego wyżej stróża prawa, Darrena Wilsona, o zamordowanie Michaela Browna. Rządowe śledztwo wykazało jednak, że oficerowie policji w Ferguson wielokrotnie bazowali w swoich działaniach na uprzedzeniach rasowych.
„Skandal” dołożył więc swoja cegiełkę do tej debaty w najlepszym (lub według wielu - najgorszym) możliwym momencie. Opinie co do odcinka są skrajne. Są tacy, którzy twierdzą, że był zbyt naiwny i życzeniowy. Inni jednak, w tym ja, uważają, że należy chwalić każdą produkcję telewizyjną, która stara się tak poważny temat poruszyć, przedstawiając przy tym stanowiska obu stron. I produkcja Shondy Rhimes robi to bardzo kompetentnie, wzbudzając przy tym ogromne emocje. Oczywiście tak wygląda to z mojej perspektywy, białego faceta z Polski. Całkowicie rozumiem, że czarnoskórzy obywatele amerykańscy mogli odebrać tę historię zupełnie inaczej. Kwestia różnego rodzaju dyskryminacji ze względu na pochodzenie i kolor skóry dotyczy ich przecież bezpośrednio.
To nie zmienia faktu, że byłem zachwycony dojrzałością tego epizodu i przede wszystkim wspaniałą oraz poruszającą rolą Courtneya B. Vance’a. Sekwencja w Pokoju Owalnym w finale „The Lawn Chair” była doprawdy wzruszająca.
Czytaj również: „Skandal” – Lena Dunham w gościnnej roli
„Skandal” zaserwował nam odcinek odchodzący dość znacznie od wykrystalizowanego w ostatnich latach emploi i był on najlepszym w tym sezonie. Obyśmy takie historie mogli oglądać już do końca 4. serii.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat