Słup ognia – recenzja książki
Data premiery w Polsce: 13 września 2017Ken Follett powraca z kolejną powieścią historyczną. Słup ognia pokazuje, że jest to powrót w iście wielkim stylu.
Ken Follett powraca z kolejną powieścią historyczną. Słup ognia pokazuje, że jest to powrót w iście wielkim stylu.
Filary ziemi, Świat bez końca i A column of fire określane są przez niektórych jako trylogia. Jednak warto pamiętać, ze względu na rozpiętość czasu akcji i epok, te książki są ze sobą luźno powiązane i można czytać je osobno w wybranej przez siebie kolejności, choć oczywiście zalecane jest trzymanie się historycznej chronologii.
Słup ognia od poprzedniej powieści dzieli około 200 lat. Tym razem areną wydarzeń jest Europa XVI wieku. Był to czas bardzo burzliwy – trwała wtedy nie tylko walka o tron Anglii między Elżbietą Tudor a Marią Stuart. Europa w tym czasie wstrząsana była walkami między katolikami a protestantami. Często płonęły stosy i dochodziło do różnego rodzaju okrucieństw. Ken Follett skrzętnie wykorzystał te jakże barwne okoliczności i napisał książkę od której ciężko jest się oderwać.
Jak na doświadczonego pisarza przystało, Follett stosuje pewne triki, żeby zadowolić odbiorcę. Są to sztuczki z cyklu „każdy znajdzie coś dla siebie”, związane z kilkoma głównymi wątkami. Pojawiają się nieszczęśliwi, brutalnie rozdzieleni kochankowie – ci z pewnością spodobają się romantykom, którzy będą pilnie śledzili ich losy. Był moment, że skrzywiłam się, myśląc, że przecież już o tym czytałam w poprzednich tomach. Potem jednak zastanowiłam się nad realiami epoki, gdzie w sumie happy endy związkowe rzadko się zdarzały, i postanowiłam Follettowi to wybaczyć.
Wielbiciele polityki i tajemnych rozgrywek pałacowych z pewnością będą zadowoleni z wątku poświęconego Elżbiecie I i Marii Stuart. Tu Follett pokazał, że wciąż jest w stanie poprowadzić doskonałe wątki szpiegowskie.
Wszystkie wspomniane historie wątki spaja jeden wielki konflikt religijny. Autor po mistrzowsku bruździ naszym bohaterom, miesza im szyki, przecina ścieżki, ale także daje też im chwile szczęścia. Wszystko to tworzy niezwykle interesującą i spójną całość.
Follett podchodzi do historii z dużym szacunkiem. W czasie lektury nie sposób jest nie docenić rzetelnej pracy historyka, jaką musiał wykonać przed przystąpieniem do pisania. Siła dobrej powieści historycznej tkwi w tym, żeby szeroko znane treści obudować mało inwazyjnie postaciami fikcyjnymi. I to autorowi Słupa ognia udało się w stu procentach. Oprócz tego, że jak w każdej swojej powieści Follett przedstawia nam dokładny przekrój społeczeństwa danej epoki, to pokazuje, jak zwyczajne jednostki stają się uwikłane w świat wielkiej polityki, czy tego chcą, czy nie.
Skoro już o bohaterach mowa, to jest ich zatrzęsienie. Autor jednak dba o swojego czytelnika i w powieści zamieszczony został leksykon, gdzie możemy odnaleźć interesujące nas nazwiska, jeśli jakiś wątek przyjdzie nam zgubić.
Sięgając po Słup ognia, miałam wiele obaw. Jak wiadomo, z trylogiami różnie bywa. Tymczasem zostałam miło zaskoczona. W moim odczuciu Słup ognia dorównuje Filarom ziemi.
Źródło: fot. Albatros
Poznaj recenzenta
Agnieszka KołodziejDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat