Spookware – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 26 sierpnia 2021Szkielety, zjawy i humor zamiast horroru. Tak w największym skrócie można podsumować niezależną produkcję Spookware.
Szkielety, zjawy i humor zamiast horroru. Tak w największym skrócie można podsumować niezależną produkcję Spookware.
Choć przyjęło się, że tak zwany „spooky season” zaczyna się dopiero w październiku, to niektórzy rozpoczynają jego celebrowanie już z początkiem września, publikując gify oraz memy ze szkieletami, siedząc pod kocykiem i delektując się kubeczkiem dyniowego latte. W ten trend idealnie wpasowuje się też gra Spookware, którą stworzył niewielki, bo zaledwie trzyosobowy zespół znany jako Beeswax Games.
Spookware to produkcja pod wieloma względami nietypowa, która stara się łączyć elementy filmu drogi, klasycznej przygodówki oraz… mikrogier, do jakich przyzwyczaiła nas seria WarioWare. Jak możecie domyślić się po tytule, twórcy wcale nie kryją się z tą inspiracją. I bardzo dobrze – nie ma nic złego w czerpaniu pełnymi garściami z udanych pomysłów, zwłaszcza jeśli wprowadza się do nich sporo unikalnego charakteru, tak jak poczyniono w tym przypadku. Wcielamy się tu w trzy szkielety o imieniu Lefti, Midi i Righti (tak, bardzo „pomysłowy” zabieg), które wyruszają w podróż po świecie umarłych. Nie mamy tu jednak do czynienia z horrorem, a… humorem. Całość utrzymano w mimo wszystko dość luźnym tonie i upchnięto tu sporo żartów. Choć poziom dowcipu nie jest może zbyt wysoki, to kilkukrotnie zdarzyło mi się podczas zabawy uśmiechnąć.
Gra dzieli się na dwa główne elementy: jeden to dość typowa przygodówka, w której chodzimy po niewielkich lokacjach, rozmawiamy z obecnymi tam postaciami i wykonujemy proste zadania. Drugi to już WarioWare pełną, wąsatą gębą: proste mikrogierki, które można ukończyć lub przegrać w zaledwie kilka sekund. Balans pomiędzy dwoma częściami składowymi zrobiono z wyczuciem, przez co nie czujemy przesytu ani chodzeniem i czytaniem dialogów, ani też kolejnymi, błyskawicznymi zabawami.
Same mikrogierki są całkiem przyjemne i jest ich sporo (twórcy chwalą się, że znajdziemy ich ponad 100, ale nie miałem cierpliwości, by spróbować je policzyć), choć czuć w nich pewną powtarzalność. Wiele z nich różni się tylko wizualną otoczką, ale polegają w zasadzie na tym samym. Brak tutaj zróżnicowania, jakie znajdziemy w grach Wario, a wydane we wrześniu Get it Together! pokazuje, że da się to osiągnąć nawet bez wymyślnych kontrolerów Nintendo czy ekranu dotykowego.
Sporą wadą Spookware jest też brak jakiegokolwiek multiplayera. Idealnie sprawdziłby się tu tryb swobodny z playlistami mikrogierek, które można byłoby rozgrywać w towarzystwie przyjaciół – lokalnie i przez sieć. Być może twórcy rozważą dodanie modułu wieloosobowego jakiś czas po premierze lub w planowanych, kolejnych epizodach, ale na razie czuć w tym po prostu zmarnowany potencjał na całkiem niezłą grę imprezową.
Ciekawie wypada natomiast sama estetyka gry, która sprawnie łączy kilka różnych stylów. Mamy tu więc realistycznie wyglądające (choć zmiękczone pewnymi filtrami tła) postacie przypominające wycinanki rodem z Paper Mario oraz, oczywiście, mnóstwo odniesień do klasyki horroru. W mikrograch co chwilę natrafimy na szkielety, zjawy, upiory i krwawe sceny. Wszystko to jest jednak utrzymane w bardzo luźnym tonie – z pewnością nie nadaje się to dla najmłodszych graczy, ale też kompletnie nie straszy. To raczej ukłon w stronę kina grozy, ale… pozbawiony samej grozy.
Spookware to przyjemna, niewielka produkcja oferująca prosty humor i równie prostą rozgrywkę w bardzo przystępnej cenie (na Steam kupicie ją za 46,99 zł). Jeśli podejdziecie do niej, nastawiając się właśnie na coś takiego, to raczej się nie rozczarujecie.
Plusy:
+ przyjemna rozgrywka;
+ potrafi rozbawić;
+ dobrze brzmi i wygląda.
Minusy:
- brak trybu multiplayer;
- powtarzalne mikrogry.
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat