Star Carrier. Pierwsze uderzenie – recenzja audiobooka
Data premiery w Polsce: 9 maja 2013Otwierający cykl Star Carrier Iana Douglasa tom Pierwsze uderzenie to gratka dla fanów space oper. I chyba tylko dla nich.
Otwierający cykl Star Carrier Iana Douglasa tom Pierwsze uderzenie to gratka dla fanów space oper. I chyba tylko dla nich.
Akcja powieści Star Carrier: Earth Strike zaczyna się od bitwy kosmicznej i – z niewielkimi przerwami – motyw ten kontynuowany jest przez bite 12 godzin audiobooka. Ludzkość ściera się z przeważającymi i lepiej rozwiniętymi flotami obcych, o których zresztą zbyt wiele nie wiadomo oprócz tego, że chcą nas zgładzić. W krótkich momentach wytchnienia chaotycznie zarysowywana jest historia podboju kosmosu przez ludzkość i podłoże samego konfliktu. Niestety autor na siłę stara się podtrzymywać zainteresowanie (niezbyt udanie) poprzez powtarzanie jednego zabiegu: rzucenie hasła, a następnie wyjaśnienie go po pewnym, niedługim czasie.
Gdyby chociaż w tej historii były postacie, które mogłyby wywołać jakieś emocje u czytelnika: sympatię, niechęć czy nawet irytację. Nic z tych rzeczy - to manekiny wtłoczone w mundury i bezmyślnie wypowiadające zaprogramowane kwestie. Są tak fatalnie napisane, pozbawione głębi i osobowości, że większe emocje wywołałoby słuchanie o przygodach przedstawicieli sprzętu gospodarstwa domowego. Tak naprawdę próba zarysowania przeszłości i charakteru pojawia się tylko w przypadku jednego bohatera, przy czym jest to strasznie naiwne i przypomina tanią psychoanalizę. Zresztą de facto takowa też się w powieści pojawia.
To ten przypadek science fiction, w którym autor źle zinterpretował znaczenie elementu naukowego w fantastyce. W powieści Iana Douglasa nie służy on przedstawianiu interesujących koncepcji czy też ekstrapolacji trendów społecznych i technologicznych. Ba, nie jest nawet wykorzystywany do tworzenia oszałamiających wizji przyszłości. Zamiast tego odbiorca zasypywany jest dziesiątkami powtarzających się opisów technicznych o tym, jak statek kosmiczny przyspieszył, ile będzie leciał, jaką trajektorię przyjmie wymierzona w niego rakieta. Ewentualnie autor podejmuje przegraną walkę na polu kreacji sposobu myślenia i zachowania obcych. Tutaj przynajmniej widoczne są próby stworzenia czegoś interesującego.
W Pierwszym uderzeniu coś dla siebie odnajdą wyłącznie najbardziej zatwardziali miłośnicy space oper. Powieść nastawiona jest na niewyszukaną akcję, masę pojedynków między myśliwcami i wielkimi okrętami, z krótkimi przebitkami na los dzielnych pilotów stawiających czoła przeważającym siłom inwazyjnej floty obcych. Osoby szukające w literaturze SF (czy nawet sci-fi) czegoś więcej, powinny skierować swój wzrok w inne rejony.
Kilka uwag technicznych odnośnie samego audiobooka. Interpretacja Sławomira Hollanda wypada poprawnie. Należy mu oddać, że stara się wykrzesać od czasu do czasu emocje z dość drętwego materiału źródłowego. Dzielnie radzi sobie też z językowymi łamańcami w postaci wyrazów z języka obcych. Z drugiej strony ma się jednak miejscami wrażenie, że momentami i lektora dopadało zwątpienie, gdy po raz n-ty musiał zmierzyć się z długaśnymi opisami manewrowania pocisków czy myśliwców albo dość topornym stylem Douglasa.
Jest w nagraniu kilka irytujących elementów, które wynikają bezpośrednio z natury tekstu. Przede wszystkim każda zmiana lokalizacji – a dzieje się to często – jest poprzedzona metryczką, która wygląda mniej więcej tak:
25 września 2404
TC/USNA CVS „Ameryka”
Wejście w przestrzeń Pas Kuipera, układ Eta Boötis
32 lata świetlne od Słońca
Godzina 3.10 TFT
Wyczytanie wszystkich skrótowców i informacji zajmuje masę czasu. Podczas czytania książki można to pominąć lub rzucić okiem na potrzebne dane. W audiobooku trzeba niestety cierpliwie raz po raz wysłuchiwać powyższych skrótowców itp. Druga kwestia to przypisy – rzecz w formie audio trudna do rozwiązania. Tutaj są one potraktowane jako wtrącenia w tekst. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że dotyczą przeważnie rzeczy całkowicie nieistotnych z punktu widzenia fabuły, jak np. tłumaczenie różnic w stopniach między różnymi wojskami i formacjami w powieści i realnym świecie.
A jak wypada sam Storytel? Nieźle. Aplikacja jest intuicyjna i prosta w obsłudze, chociaż nie jest pozbawiona błędów. Kiepsko współgra z innymi funkcjami w telefonie: przede wszystkim wycisza się zamiast pauzować podczas rozmowy czy komunikatów z apki biegowej, którą używam – zwykły odtwarzacz mp3 nie ma takich problemów. Kilka razy – chociaż to kładę na karb nieco przestarzałego modelu smartfona – się zawiesiła i nie zapamiętała miejsca, w którym skończyłem słuchać. Niemniej, gdybym wybrał do słuchania jakąś inną książkę, to prawdopodobnie przyjemność z korzystania ze Storytela miałbym znacznie większą.
Fot. Drageus
Audiobooki w streamingu bez ograniczeń! Wybieraj spośród tysięcy tytułów!
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat