Star Trek: Lower Decks - sezon 2, odcinek 4 - recenzja
Star Trek: Lower Decks jest najlepszy wówczas, gdy wchodzi mocno w świat Star Treka i daje coś zwariowanego. Tak jak tutaj.
Star Trek: Lower Decks jest najlepszy wówczas, gdy wchodzi mocno w świat Star Treka i daje coś zwariowanego. Tak jak tutaj.
Nowy odcinek Star Trek: Lower Decks skupia się na prostym, ale dość zabawnie prowadzonym koncepcie bazującym na specyficzności Mariner. Barowa plotka o tym, że jest tak naprawdę tajną agentką, doskonale pasuje do tego, jaką jest postacią. Można było w to uwierzyć, a strach Boimlera i Rutherforda jest tutaj komiczny i zarazem wiarygodny. Zwłaszcza po wspólnym "sparingu" (lub jak kto woli łomocie) w czasie ćwiczeń fizycznych. Taki motyw jest zaledwie punktem wyjścia do rozwoju tej relacji i scementowania tej przyjaźni. Dobrze zarazem jest podkreślona osobowość Mariner i jej wycofanie w kontaktach międzyludzkich, co w kontekście otwarcia się bohaterki na kolegów doskonale pokazuje, jakie to jest ważne i potrzebne. Sam pomysł jednak daje też dużo humoru.
W odcinku powracają złowrodzy Ferengi w wątku kłusowania na Mugato. To stanowi zaledwie punkt wyjścia do historii, która głębiej wchodzi w świat Star Treka, łącząc inne rasy, planety i specyficzności kanonu z szalonymi i zabawnymi pomysłami twórców. Boimler i Rutherford trafiający na jakiegoś naukowca, który minutę później ginie rozerwany, czy panowie ukryci w belce, przy której zwierzęta uprawiają seks, to dość proste, by nie powiedzieć nawet kloaczne poczucie humoru. Wydaje się jednak sprawdzać dzięki dobremu komediowemu wyczuciu czasu. To doskonale jest wpisane w konwencję Star Trek: Lower Decks, która oscyluje na granicy parodii i głupoty, często trafiają w punkt.
Dziwny i niedorzeczny jest wątek Tandy, która na życzenie szefowej musi zebrać badania członków załogi, którzy nie chcieli się im dobrowolnie poddać. Z jednej strony pokazuje to charakter bohaterki, jej zaradność i skrajną wręcz chęć udowodnienia swej wartości. Z drugiej strony jej pościg za szefową to taki absurd, że trudno do końca go przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza, bo nie jest w ogóle umotywowany fabularnie.
Star Trek: Lower Decks bawi dobrze, daje wiele trafnych pomysłów i ma wątki ważne dla rozwoju postaci. To cała kwintesencja szalonej zabawy, jaką jest ten serial.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat