„Star Wars Rebelianci”: sezon 1, odcinek 2 – recenzja
Data premiery w Polsce: 24 listopada 20243. odcinek Star Wars Rebelianci stanowi swoisty zapychacz przed ważnymi wydarzeniami, które zapowiedziano. Pomimo banalnej historii stawia jednak na swoją najmocniejszą broń - humor!
3. odcinek Star Wars Rebelianci stanowi swoisty zapychacz przed ważnymi wydarzeniami, które zapowiedziano. Pomimo banalnej historii stawia jednak na swoją najmocniejszą broń - humor!
Star Wars Rebelianci ("Star Wars Rebels") to pierwszy animowany serial po zresetowaniu Expanded Universe. Może się podobać, może też nie. Moje osobiste odczucia są ambiwalentne. Z jednej strony dostajemy humor, wspaniałe scenerie, ciekawe przeróbki klasycznej muzyki i schematyczną, ale ciekawą drużynę. Z drugiej strony skala działań jest bardzo lokalna, brak jakiegokolwiek wątku głównego (oprócz walki z Imperium), wyrazistych (ale tylko na razie) czarnych charakterów i ciekawych historii. Potwierdza to 3. odcinek, który z braku laku stawia na humor.
Oto nasza drużyna, która już się dobrze poznała i zaaklimatyzowała, lata statkiem, kłóci się, dociera, płata psikusy i robi wszystkie inne rzeczy, które robią rebelianci, kiedy nie walczą z Imperium. Po jednym z wybryków dwóch najbardziej kłótliwych członków załogi zostaje wysłanych po owoce. Ezra i Zeb muszą nauczyć się współpracować, a przecież nie ma lepszej możliwości niż wysłanie ich na targ. Prawda? Przynajmniej musicie w to uwierzyć.
Oczywiście niemożliwe jest załatwienie sprawy ot tak, nasi bohaterowie muszą wpaść w kłopoty, a przy okazji uratować przyjaciół rodziców Ezry. Widz dostaje więc i trochę akcji, i humoru, i tego, do czego tytuł zobowiązuje, czyli rebeliantów walczących ze złymi Imperialistami.
[video-browser playlist="633004" suggest=""]
Star Wars Rebelianci wciąż budzą we mnie mieszane odczucia. Podoba mi się humor całości i awanturniczy charakter przygody. Momentami bliżej im do "Indiany Jonesa" niż do produkcji Lucasa. Ruchy postaci niczym u szmacianych lalek nieco psują odbiór całości, ale twórcy nie stawiają zbytnio na realizm. Dużo też tutaj powtórek z oryginalnej trylogii. Ezra jak żywo przypomina Luke'a, choć jest bardziej zbuntowany i żądny przygody. Podobieństwa są jednak aż nadto widoczne. Pustynna planeta, młody wiek, świetny pilot, uczy się posługiwać mocą - wiadomo, nie jest to nic odkrywczego, wszak i "Gwiezdne Wojny" korzystały z klisz, ale można było się posilić o nieco oryginalniejszy główny charakter. Doceniam jednak próby wprowadzenia nowego pokolenia w to fascynujące uniwersum.
Problemów z oceną dostarcza także sama fabuła. Nie ma w niej nic odkrywczego, a jednak przyznaję, że kilkukrotnie się uśmiałem. Możliwe, że na starość moje poczucie humoru jest mało wymagające, ale niezwykle przyjemnie ogląda się potyczki bohaterów w awanturniczy, chaotyczny, aczkolwiek na swój własny uroczy sposób.
Czytaj również: "Gwiezdne Wojny: Część VII" - zwiastun jeszcze w tym roku?
Rebelianci są skierowani to młodego widza, który nie miał styczności z "Gwiezdnymi Wojnami". Taka osoba najlepiej odnajdzie się w świecie proponowanym przez twórców. Sprawdzone schematy fabularne, prosta historia, przemoc pokazana w przystępny sposób. Starszy, obeznany z uniwersum widz doceni puszczanie oka do fanów. Tekst Zeba: "To nie jest myśliwiec TIE, którego szukacie" powiedziany z odpowiednim szykiem zdania wywoła uśmiech nostalgii za "Nową nadzieją". Tym samym kreskówkę ogląda się po prostu przyjemnie. Taka niezobowiązująca, 20-minutowa rozrywka. Miejmy nadzieję, że zapowiadany 4. epizod i wprowadzenie Inkwizytora pozwoli zboczyć z kursu na dojrzalsze ścieżki. Wtedy Star Wars Rebelianci mogą rozwinąć skrzydła.
Poznaj recenzenta
Mateusz DykierKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat