Studenci Trzeciego Wieku. Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień – recenzja serialu
Studenci Trzeciego Wieku. Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień miał być kontynuacją popularnego polskiego serialu z dawnych lat. Został zrealizowany tylko jeden odcinek i temat został zamknięty. Teraz, gdy po raz pierwszy go wyemitowano, możemy zadać pytanie, czy dobrze się stało? Oj tak!
Studenci Trzeciego Wieku. Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień miał być kontynuacją popularnego polskiego serialu z dawnych lat. Został zrealizowany tylko jeden odcinek i temat został zamknięty. Teraz, gdy po raz pierwszy go wyemitowano, możemy zadać pytanie, czy dobrze się stało? Oj tak!
Studenci Trzeciego Wieku. Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień ma tak naprawdę jeden plus. Miło było zobaczyć dalsze losy postaci granych przez Anna Seniuk oraz Andrzej Kopiczynski. Dla każdego, kto oglądał pierwsze dwie serie, jest to rzecz interesująca i nostalgiczna. Tym bardziej szkoda, że wszystko w tym proponowanym projekcie zostało popsute, jak tylko można było popsuć.
Czuć było w tym odcinku pewne ambicje Jerzy Gruza, by poruszyć istotne kwestie ówczesnej rzeczywistości w Polsce. Na tym jednak się kończy, bo próby są to nadzwyczajnie nieudane. Czuć nieumiejętność w rozpisaniu tego w scenariuszu oraz problem w samym fundamentalnym pomyśle na to, co chce się pokazać w tym odcinku. Rozmowa małżeństwa w nowym domu na temat ścigania się o to, kto ma najwięcej w Warszawie, czy o planowanych studiach, to kilka dowodów na to, że jakiś pomysł w tym był, ale gdzieś umknął po drodze. Ani to zabawne, ani ciekawe.
Kłopot w tym, że cała realizacja przypomina amatorską produkcję nakręconą w pokoju za 100 zł. Fanowskie filmy pod tym względem wyglądają bardziej profesjonalnie. Widać w tym dziwaczne decyzje montażowe, niezrozumiałe rozwiązania fabularne i głupie gagi sytuacyjne. Cały motyw z mecenasem Dolnym (w tej roli sam Jerzy Gruza) jest sztandarowym przykładem, jaka to nieudana produkcja. Żart z tym, że Dolny mieszka na górze ma śmieszyć? Trudno uwierzyć, że to wszystko zostało zrealizowane przez tę sama osobę, co dwie poprzednie serie. Nie ma w tym humoru, mocnego i satyrycznego spojrzenia na rzeczywistość i wykonania, które bawiłoby. Sama relacja małżeństwa wygląda tak, jakby została wymuszona i kompletnie nieprzemyślana. Żarty z tuszy małżonki? Zainteresowanie młodszą urodziwą sąsiadką? Takie zagrania są poniżej wszelkiej akceptowalności, bo nawet jeśli wtórność pomysłu jeszcze można przełknąć, to marną realizację już niekoniecznie. A do tego mamy dialogi, które wydają się niedopracowane i puste. Szczególnie było to czuć w ostatniej scenie rozmowy o wypadzie na basen ze wspomnianą sąsiadką. W tym pewnie miała być jakaś puenta, ale jest ona nieczytelna i pozostawia niesmak.
Przez cały seans towarzyszy uczucie zażenowania i współczucia, że te wyjątkowe postacie dla polskiej kultury zagrały w czymś tak złym. To jest podobna klasa kreowania kontynuacji jak w pamiętnych klapach - Dylematy 5 (kontynuacja Alternatywy 4) czy Ryś. Nie ma to serca oryginału, które ustąpiło miejsca kiczowatym rozwiązaniom, jakie trudno przełknąć nawet z uczuciem nostalgii i otwartością. Katastrofalna rzecz pod każdym względem, która nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat