Suicide Squad. Oddział Samobójców #01: Nadzorować i karać – recenzja
Data premiery w Polsce: 15 czerwca 2016Na niecałe dwa miesiące przed premierą filmu Legion samobójców do Polski zawitał komiks z tytułowym Suicide Squad w rolach głównych. Jeżeli ktoś szuka wprowadzenia do tej historii i chciałby lepiej poznać Deadshota oraz Harley Quinn – ta pozycja jest dla niego.
Na niecałe dwa miesiące przed premierą filmu Legion samobójców do Polski zawitał komiks z tytułowym Suicide Squad w rolach głównych. Jeżeli ktoś szuka wprowadzenia do tej historii i chciałby lepiej poznać Deadshota oraz Harley Quinn – ta pozycja jest dla niego.
Legion samobójców różni się od Oddziału Samobójców – mimo iż obie grupy w oryginale nazywają się Suicide Squad, ta pierwsza wersja to tłumaczenie dystrybutora filmu, ta druga zaś wydawcy komiksu. Może zresztą dobrze, że mamy takie rozróżnienie, bo i personalnie obie grupy nie do końca się pokrywają.
W obu mamy Harley Quinn, czyli bzikniętą psychoanalityczkę zakochaną w Jokerze, a także Deadshota, który – jak sugeruje jego ksywka – nigdy nie pudłuje. W obu wersjach też oddziałem dowodzi Amanda Waller. W komiksie jednak za głównego mięśniaka robi King Shark, płeć piękną reprezentuje jeszcze Cheetah, a prawą ręką Waller jest Nieznany Żołnierz. W roli doradcy występuje ktoś jeszcze, syn bardzo znaczącej postaci z uniwersum DC Comics, tej tajemnicy jednak nie ma co zdradzać.
Suicide Squad. Discipline & Punish fabularnie ma nas do opowieści o Oddziale ledwie wprowadzić. Jesteśmy świadkami dwóch wielkich akcji, przypatrujemy się drużynie między nimi, obserwujemy dynamikę relacji w grupie, a na koniec otrzymujemy zbliżenie na Harley i Deadshota w historiach o genezach tych postaci; wcześniej zresztą mamy też kilka scen, które udanie przedstawiają nam i innych członków oddziału, zwłaszcza King Sharka. Nie ma co więc liczyć na rozbudowaną opowieść, bo dostajemy raczej migawki z różnych sytuacji, które mają wspólnie zbudować nam obraz Oddziału, w kontekście historii dostajemy jednak mało. Jest to zrozumiałe w przypadku pierwszego tomu, niemniej można na to narzekać, bo album kończy się w momencie, gdy czytelnik zaczyna angażować się w tę historię.
Ogólne wrażenie po lekturze Suicide Squad. Discipline & Punish jest jednak jak najbardziej pozytywne. Harley to świetna postać i dobrze, że ona odgrywa tu pierwsze skrzypce. Zresztą jej dziwne poczucie humoru nieco przenika także do narracji – nie jest tego wiele, bo komiks jest raczej brutalny i oparty na akcji, niż napchany żartami, niemniej widać luz w podejściu do tych bohaterów i takie niewymuszone elementy humorystyczne sprawdzają się naprawdę dobrze.
O tym zaś, że ostatecznie nie ma co liczyć na komedyjkę w stylu Deadpoola, doskonale przypominają nam zwłaszcza historie z genezą Harley i Deadshota – brutalne, momentami makabryczne, zwłaszcza w przypadku Quinn uświadamiające nam, że może i jest ona zabawna oraz sympatyczna, ale koniec końców wciąż pozostaje groźną i działającą bez skrupułów psychopatką.
Oddział Samobójców powinien więc trafić do miłośników komiksów superbohaterskich, którzy znajdą tu nieco inne niż u Supermana czy w Marvelu podejście do historii – tak samo efekciarskie, to z pewnością, ale jednocześnie nieco mroczniejsze, bardziej skupione na popapranych bohaterach niż starciach z kolejnymi zamaskowanymi złoczyńcami. Szkoda tylko, że ten tom to ledwie wstęp.
Źródło: Fot. główne: Egmont
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat