Sięgając po książkę wydawnictwa Zysk i S-ka z serii Podróże Retro, spodziewałam się zapisu relacji człowieka, który zwiedził kawał świata, mającego w swoim dorobku dziesiątki publikacji. Zdziwiłam się więc, kiedy okazało się, że Szkarłatny kwiat kamelii to coś zupełnie innego, a mianowicie zbiór opowiadań, w centrum których znajdują się tak charakterystyczni dla Japonii ludzie, jak cesarz, gejsze, mnisi, samuraje itd. Piętnaście opowiadań przenosi czytelnika do Kraju Kwitnącej Wiśni sprzed stu lat, a czasem nawet i dawniej. To właśnie lata, w których rozgrywa się akcja tekstów Ossendowskiego, są największą zaletą tego zbioru. Japonia zderzyła się wtedy gwałtownie z zachodnią kulturą, czego efektem jest zarówno liczne istnienie gejsz, jak już również rozwój technologii i coraz większa liczba obcokrajowców, odwiedzających Wyspy Japońskie. Stare ściera się z nowym, co pośrednio obserwujemy oczami bohaterów opowiadań. A te są najróżniejsze - śmiertelnie poważne i smutne, czasem z lekkim przymrużeniem oka, czy wręcz komediowe, zawsze jednak z jakimś poetyckim zacięciem. Autor wyraźnie zafascynowany był tą tradycyjną Japonią z jej wierzeniami i samurajami. Z tego też powodu mało tutaj tych zupełnie zwykłych Japończyków, choć i ci się zdarzają, jak pewien zakochany żołnierz, lub świetny pływak, który pokochawszy pewną dziewczyną, zamierza zdobyć jej serce za sprawą wyścigu. Czasem zdarza się i tak, że obcokrajowiec zakochuje się w gejszy, a czasem ktoś inny popełnia rytualne harakiri. Pojawia się nieraz i sam cesarz, ukazany zawsze jako człowiek niezwykle szlachetny i nieomylny, jak bóstwo, którego przecież potomkiem jest. Mamy tu pełen przekrój postaci i nastrojów, choć Ossendowski preferuje jednak poważniejsze tony - nie każde opowiadanie dobrze się kończy, wpisując się w historyczne realia, o których autor nie zapomina.
fot. Zysk i S-ka
Jest pewien problem z językiem tego tomu, który czyta się tak naprawdę jak zbiór baśni, pełnych pompatycznych zwrotów. Chwilami opowiadania przypominają po prostu kolejne z tradycyjnych japońskich legend (przy okazji, trzy tomy baśni wydało wydawnictwo Kirin). Ossendowski nie unika podniosłych zdań, dość oryginalnej chwilami składni czy ogromnej ilości japońskich zwrotów, które jeszcze bardziej dodają poetyckiego zacięcia. Trochę się to kłóci z czasem akcji, kiedy na przykład czytamy o kapitanie, opisywanego przez gejszę następująco: Pewnie w jego sercu rozkwitł kwiat miłości, ale poranek jest jeszcze mglisty i mroźny! Jak więc widać, jest to zbiór w dużej mierze o miłości, przesiąkniętych romantyzmem (może wręcz odrobinkę za bardzo). Niektóre opowiadania - głównie te zabawne - czyta się całkiem dobrze, ponieważ mają w miarę określoną puentę, te poważniejsze już niekoniecznie. Czytelnik czeka na konkretny epilog, ale go nie dostaje. Akcja zostaje rozwiązana w kilku zdaniach, trzeba się zatem pogodzić z niepewnym losem bohaterów. Ten niezwykle liryczny język dla jednych będzie zaletą, dla innych wadą, wszystko zależy od wrażliwości i oczekiwań.
Całość to zaledwie 168 stron, rzecz jest wręcz do przeczytania na jeden raz. Z całą pewnością opowiadania Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego to mała perełka, pozwalająca spojrzeć na Japonię kompletnie nam nieznaną, choć w dość oryginalnej formie. Ciekawe, jak prezentowałyby się odczucia autora w formie reportażu? Co do wydania, brakuje mi szerszego wyjaśnienia niektórych japońskich zwrotów czy osób - kiedy samuraj zostaje objaśniony jako rycerz, robi się dość dziwnie. Widać wyraźnie, że publikacja została przeznaczona także dla osób niemających do tej pory żadnej styczności z Krajem Kwitnącej Wiśni, a tekst w przypisach to tak naprawdę minimum, wystarczające do zrozumienia z grubsza o co chodzi. Zresztą takie są też opowiadania, przedstawiające najczęściej te najciekawsze i najbardziej tajemnicze osobistości, jak cesarz czy gejsze. Szkarłatny kwiat kamelii jest zaledwie muśnięciem japońskiej historii i kultury, które miłośnikom Japonii nie wystarczy, pozostałych zaś czytelników zapewne w zupełności usatysfakcjonuje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj