Tacy jesteśmy: sezon 3, odcinek 4 – recenzja
Nowy odcinek Tacy jesteśmy nieoczekiwanie skupił się na wojennych retrospekcjach Jacka, które przybliżyły nam jego relacje z rodziną, a w szczególności z bratem. Choć epizod został świetnie zrealizowany, to zabrakło w nim kilku elementów, które wzbudziłyby większe zainteresowanie oraz emocje.
Nowy odcinek Tacy jesteśmy nieoczekiwanie skupił się na wojennych retrospekcjach Jacka, które przybliżyły nam jego relacje z rodziną, a w szczególności z bratem. Choć epizod został świetnie zrealizowany, to zabrakło w nim kilku elementów, które wzbudziłyby większe zainteresowanie oraz emocje.
Najnowszy odcinek This Is Us dość niespodziewanie zabrał nas w podróż w czasie, skupiając się wyłącznie na postaci Jacka. Od razu widzowie zostali wrzuceni w sam środek wojny w Wietnamie, gdzie główny bohater jechał na spotkanie z bratem. Ciekawym zabiegiem w tym epizodzie było przedstawianie historii Jacka wstecz. Trzeba przyznać, że to był dobry pomysł, aby właśnie w taki sposób przybliżyć nam przeszłość Pearsona, choć na początku wcale nie było to takie oczywiste i jasne. To było coś innego niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w tym serialu. Natomiast nie było to konieczne, aby za pomocą Nicka wytłumaczyć widzom, dlaczego tak skonstruowano ten odcinek, mimo że bohater miał trochę słuszności w swoim myśleniu. Dzięki temu znalazła się również sympatyczna analogia do znajomych scen na porodówkach, ale z drugiej strony akurat ta z małym Jackiem przynosiła również gorzkie uczucia, bo 21 lat później te dzieci zostaną wysłane do Wietnamu. Taki urok Tacy jesteśmy, że radosne chwile mieszają się z tymi smutnymi.
Widzowie na pewno liczyli na to, że jak przyjdzie pora na rozwinięcie wojennych retrospekcji Jacka, to dowiedzą się, jak stracił brata. Jednak musimy się uzbroić w cierpliwość, bo jak zwykle Tacy jesteśmy przeciągają moment wyjawienia najbardziej interesujących i emocjonujących wydarzeń. Mimo to dostaliśmy sporo ciekawych informacji o naszym głównym bohaterze, m.in. gdzie pracował i jak wyglądały jego relacje z ojcem od najmłodszych lat, co na pewno wzbogaca tę postać. Dowiedzieliśmy się również, że problemy z sercem nie były w jego życiu żadną nowością. Możliwe też, że chciano tym uwiarygodnić jego późniejszą śmierć, którą niektórzy widzowie poddawali w wątpliwość, co też jest cenne, że w Tacy jesteśmy dba się o takie szczegóły.
Dużo czasu poświęcono wydarzeniom podczas wojny w Wietnamie, którą świetnie nakręcono, jak na tego typu serial. Twórcom należą się pochwały, bo postarali się, aby sceny wyglądały jak najbardziej realistycznie. Do tego nie obyło się bez nieco makabrycznych momentów, gdy Don poprosił Jacka o utraconą stopę w wybuchu miny, co też skutecznie podkreślało szok, w jakim znajdują się żołnierze w takich sytuacjach. Poza tym poznaliśmy genezę uspokajającego gestu, który przewija się wielokrotnie w Tacy jesteśmy. Zaskakuje, że to właśnie ten czarnoskóry przyjaciel mu to pokazał, ale ma to logiczny sens, choć sama scena nie nabrała tego wyjątkowego ciepła i magii, które zazwyczaj towarzyszą serialowi.
Dzięki retrospekcjom Jacka poznaliśmy jego brata, który okazuje się pechowcem podobnym do Kate. Nie był to przyjemny widok stłamszonego przez los i własnego ojca młodego człowieka, choć miewał w nim odważniejsze momenty. Jednak skupiono się bardziej na roli starszego z Pearsonów w życiu Nicka, który nigdy nie przestawał go wspierać i podnosić na duchu. Natomiast warto zwrócić uwagę, jak w tym wątku udało się uchwycić kilka historycznych ciekawostek, jak choćby nabór do wojska poprzez publiczne losowanie. Również oglądamy, jak ci „szczęśliwcy” próbowali wywinąć się od służby poprzez ucieczkę do Kanady. A także całkiem dobrze oddano klimat końcówki lat sześćdziesiątych, gdzie swoje apogeum miał ruch hippisowski. To bardzo wartościowe elementy fabularne i wizualne, które pozwoliły również przybliżyć historię USA.
Jednak trzeba przyznać, że najnowszy odcinek nie przyniósł konkretnych informacji dotyczących brata Jacka, których wyczekujemy od drugiego sezonu. Przez to epizod leciutko rozczarował, ponieważ oczekiwania były większe. Natomiast wydarzenia w nim ukazane na pewno w późniejszej perspektywie nabiorą znaczenia, kiedy poznamy pełen obraz historii. Póki co twórcy budują fabułę, jakby układali puzzle tyle, że zaczynając od ramki. Nie zmienia to faktu, że odcinek był interesujący, chwilami zaskakująco brutalny i dobrze zrealizowany, a jego istotności nie można podważyć. Jednak na większe emocje będziemy musieli poczekać przynajmniej do następnego tygodnia. Oby tak się stało!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat