Tatusiowe problemy
Całkiem interesujące Revolution z pierwszej połowy tego sezonu postanowiło rozpocząć nowy rok od odcinków bardzo przeciętnych, rozbijając serial na multum wątków, których motywem przewodnim są historie na ogół zabijające przygodowe produkcje akcji – dramaty rodzinne.
Całkiem interesujące Revolution z pierwszej połowy tego sezonu postanowiło rozpocząć nowy rok od odcinków bardzo przeciętnych, rozbijając serial na multum wątków, których motywem przewodnim są historie na ogół zabijające przygodowe produkcje akcji – dramaty rodzinne.
Mogło się wydawać, że po wydarzeniach z jesiennego finału i odpowiedzi na wiele pytań dotyczących nanitów wyklaruje się w końcu jakaś mocna i interesująca linia fabularna, która będzie kontynuować ten technologiczny wątek – chyba najbardziej interesujący w całym serialu. Stało się jednak coś zupełnie przeciwnego. Twórcy dokonali niepotrzebnej fragmentaryzacji Revolution i zdecydowali się na zafundowanie widzom historii o dość dużym natężeniu osobistym. To mogłoby nawet zadziałać, gdyby w produkcji NBC grali lepsi aktorzy, wcielający się w role bohaterów nie tak bardzo jednowymiarowych (Liz Mitchell - bez komentarza, a w Zagubionych była taka dobra. Jedynie Esposito i Lyons starają się wykrzesać maksimum ze swoich ról i ich ogląda się najlepiej).
Nie wiem, co było nie tak z Monroe współpracującym z Milesem i spółką w doprowadzeniu do upadku Patriotów. Rozdzielenie tej paczki i stworzenie meksykańskiego wątku było moim zdaniem zupełnie niepotrzebne. Z drugiej strony, skoro w pierwszej serii pojawił się wątek syna Bassa, trzeba było kiedyś do niego wrócić. Strasznie spowolniło to akcję, było źródłem kilku tragicznych dialogów, ale chyba trzeba się cieszyć, że z grubsza załatwiono tę sprawę w ciągu zaledwie dwóch epizodów. Connor dołącza do ekipy z nadzieją odbudowania imperium swojego ojca. Najpierw trzeba uporać się jednak z Białym Domem. Jest więc spora szansa na to, że krucjata wypełni resztę tego sezonu, a mocarstwowe plany panów Monroe trzeba będzie zostawić na trzecia serię, która zapewne nigdy nie powstanie (choć nie można wykluczyć 13 pożegnalnych odcinków po zesłaniu na piątek. W końcu macza w tym palce J.J. Abrams. On ma znajomości).
[video-browser playlist="633810" suggest=""]
Miejmy nadzieję, że powrót z Meksyku do Willoughby będzie błyskawiczny, bo to, co się tam wyprawia, również należy zakończyć jak najszybciej. Zatrute pomarańcze, śmiercionośna epidemia i Charlie z dziadkiem - te sekwencje oglądało się najtrudniej w ostatnim tygodniu. Scenarzyści powinni robić teraz wszystko, aby wątki Neville’ów i nanotechnologii grały pierwsze skrzypce w serialu. Inne historie i lokalizacje należy czym prędzej porzucić. Chyba wszyscy mają już dość Willoughby. Miejmy także nadzieję, że Pan Nunez z Meksyku nie będzie szukać zemsty na duo Monroe (ale jak się angażuje do roli czarnego charakteru Joaqina de Almeidę, to zapewne oferując występy w więcej niż jednym odcinku).
Jak już zaznaczyłem, najciekawiej ogląda się wydarzenia toczące się w Białym Domu oraz kolejne rewelacje, jakie odkrywa przed nami historia Aarona i jego wędrówki do Spring City. Tom zaczyna kwestionować lojalność swojej żony, a Jason decyduje się sprzeciwić ojcu oraz matce i wziąć sprawy w swoje ręce. Po raz kolejny familijne niesnaski nieco psuja obraz całości, ale ogląda się to nieźle, biorąc pod uwagę, że bohaterowie znajdują się w głównym centrum dowodzenia wroga. Ciekawe, czy prezydentem jest ktoś, kogo już widzieliśmy wcześniej w serialu.
W Oklahomie Grace wyjaśnia Aaronowi i jego eks, że nanity są jak dzieci we mgle poszukujące swoich stwórców/rodziców – sztuczna inteligencja kształtuje swoją tożsamość. Od pary informatyków będzie więc w gruncie rzeczy zależeć, na co wyrośnie ich "dziecko". Nanity bardzo szybko uczą się, organizują w potężną sieć i z każdą minutą bardziej rosną w siłę. Wygląda na to, że w kolejnych tygodniach będziemy obserwować ich drastyczny rozwój oraz decyzję, jak tę moc wykorzystają.
Wielki bałagan panuje obecnie w Revolution i potrzebne są gruntowne porządki. Osoby, które jeszcze wiernie trwają przy serialu i są ciekawe jego zakończenia, powinny mieć nadzieję, że poziom będzie powoli ponownie zbliżał się do tego prezentowanego przed świętami, a nie do tego z pierwszego sezonu.
Poznaj recenzenta
Oskar RogalskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat