Team Sonic Racing – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 21 maja 2019Sonic oraz jego przyjaciele i wrogowie powracają w nowej odsłonie zręcznościowych wyścigów i jest to powrót całkiem udany, chociaż jednocześnie pozostawia pewien niedosyt.
Sonic oraz jego przyjaciele i wrogowie powracają w nowej odsłonie zręcznościowych wyścigów i jest to powrót całkiem udany, chociaż jednocześnie pozostawia pewien niedosyt.
Pierwsze zaskoczenie czeka już na samym początku. Okazało się bowiem, że Team Sonic Racing oferuje całkiem sporo zawartości dla graczy, którzy preferują rozgrywkę solo. I mowa tutaj nie o możliwości rozgrywania pojedynczych wyścigów z botami, ale pełnoprawnej kampanii dla jednego gracza – na dodatek z fabułą. Historia oczywiście nie jest tutaj szczególnie istotna – ot, niejaki Dodon Pa zaprasza bohaterów do udziału w wielkim Grand Prix, jednocześnie skrywając swoje prawdziwe zamiary.
Kampania fabularna jest też zaskakująco zróżnicowana. To nie tylko klasyczne wyścigi, ale też zupełnie inne rodzaje wyzwań. Czasami weźmiemy udział w trybie eliminacji, gdzie po każdym okrążeniu odpada jeden z zawodników, innym razem naszym zadaniem jest niszczenie tarcz znajdujących się na torze, kolekcjonowanie złotych pierścieni, a także dziwna wariacja na temat jazdy slalomem, która zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Na szczęście nie jesteśmy zobligowani do wykonania absolutnie wszystkich powierzonych nam wyzwań – do przejścia do kolejnej lokacji musimy jedynie wykonać część z nich. Do tego dochodzi też możliwość rywalizowania z innymi graczami – zarówno lokalnie, jak i online, a także pojedyncze wyścigi.
Najważniejsze jednak, że wszystkie te aktywności są po prostu satysfakcjonujące za sprawą bardzo przyjemnego modelu jazdy. Ten jest w stu procentach zręcznościowy – do sposobu prowadzenia pojazdów można przyzwyczaić się błyskawicznie, a wchodzenie w zakręty driftem jest nie tylko efektowne, ale też i bardzo skuteczne. Nie brakuje tu również power-upów, chociaż te nieco rozczarowują – są bardzo typowe i w niczym nie zaskakują. Ot, mamy możliwość wykorzystania dodatkowego przyśpieszenia, wystrzelenia pocisku w przeciwników lub postawienia na trasie przeszkody. Trochę szkoda, że twórcy nie zadbali o ich większe zróżnicowanie.
Tym razem podczas jazdy nie zmienimy naszego pojazdu w łódź czy samolot, ale nie oznacza to, że Team Sonic Racing stało się klasyczną i typową do bólu ścigałką. Tutaj czymś takim jest jazda drużynowa. Podczas zmagań na torach ścigamy się jako członek trzyosobowej grupy, co ma wpływ nie tylko na końcowe wyniki, ale też i na sam przebieg wyścigów. Możemy wykorzystywać ślad aerodynamiczny zostawiany na torze przez kompanów, by zwiększać swoją prędkość, wykorzystywać specjalną moc zespołową (skutkującą znacznym przyśpieszeniem) po naładowaniu paska energii, a także rozdawać i przyjmować power-upy od członków naszej ekipy. To całkiem ciekawe rozwiązanie, które pozwala na wsparcie sojuszników lub otrzymanie od nich pomocy w kryzysowej sytuacji, ale jednocześnie można je dość mocno nadużywać podczas zabawy w trybie dla jednego gracza. Wystarczy jedynie „żonglować” jednym przedmiotem i na zmianę oddawać go kompanowi i ponownie przyjmować, by szybko naładować najpotężniejszą ze zdolności i wykorzystać ją nawet kilka razy w ciągu jednego wyścigu.
Bardzo pozytywne wrażenie robią tu wszystkie elementy, które składają się na Team Sonic Racing. Postacie i ich pojazdy są zróżnicowane zarówno pod względem wizualnym, jak i osiągów. Podzielono je na trzy grupy – mamy więc bohaterów „szybkich”, „zmodyfikowanych” i „potężnych”, a każdym z nich gra się nieco inaczej. Do tego dochodzi też możliwość modyfikacji samochodów, ta jest jednak dość ograniczona, bo części wbrew pozorom nie ma tutaj zbyt wiele.
Fantastycznie wypadają trasy, które są niezwykle zróżnicowane, a przy tym też zaprojektowane naprawdę pomysłowo. Pełno na nich różnego rodzaju skrótów, które zostały mniej lub bardziej poukrywane. Nie brakuje też pułapek, które tymczasowo nas spowalniają – natrafimy m.in. na głazy, kałuże czy... kraby. Co więcej, wiele z tego typu przeszkód się przemieszcza lub pojawia dopiero w końcowym etapie wyścigu, przez co podczas zabawy ciągle musimy być czujni.
Szkoda tylko, że wszystkiego jest tu mimo wszystko niewiele. Postaci mamy zaledwie 15, części do modyfikacji pojazdów w teorii jest sporo, ale w praktyce okazuje się, że są one rozdzielone na poszczególnych bohaterów, a i tras zdecydowanie mogłoby być tutaj więcej. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że konkurencyjne Mario Kart 8 Deluxe oferuje 42 postacie, 48 tras i mnóstwo opcji modyfikowania pojazdów, które w istotny sposób wpływają na prowadzenie pojazdów.
Nie jest to gra fotorealistyczna, nie jest to też produkcja, która specjalnie zachwycałaby warstwą wizualną pod kątem czysto technicznym. Twórcom udało się jednak sprawić, że oprawa jest po prostu miła dla oka – bardzo kolorowa i pełna różnego rodzaju efektów, które skutecznie maskują pewne niedoskonałości. Dobrze wypada też poczucie prędkości, odczuwalne zwłaszcza przy odpalaniu zespołowej superzdolności. Szkoda tylko, że na podstawowym modelu PlayStation 4 zdarzają się momenty, w których płynność zauważalnie spada. Nie ma ich na tyle często, żeby było to poważnym problemem, ale czasami rzuca się to w oczy i może nieco irytować.
Team Sonic Racing to ciekawa i warta uwagi produkcja dla fanów niebieskiego jeża, ale i pasjonaci zręcznościowych wyścigów mogą się nią zainteresować. Twórcy zadbali o zróżnicowane tryby zabawy, a także przystępny i satysfakcjonujący model jazdy z ciekawymi mechanikami zespołowymi. Szkoda tylko, że nie znalazło się tu nieco więcej zawartości.
Plusy:
+ zróżnicowane tryby zabawy,
+ całkiem rozbudowany tryb fabularny,
+ kolorowa grafika,
+ satysfakcjonujący, zręcznościowy model jazdy.
Minusy:
- nieco za mało postaci i tras,
- momentami problemy z płynnością.
Źródło: fot. SEGA
Poznaj recenzenta
Paweł KrzystyniakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat