Teen Wolf: sezon 6, odcinek 13 – recenzja
Akcja Teen Wolf do tej pory nieco powolna, w odcinku After Images błyskawicznie nabiera tempa i budowana od początku atmosfera strachu dopełniona zostaje wartką akcją. Spójrzmy, jak rozwija się cała historia.
Akcja Teen Wolf do tej pory nieco powolna, w odcinku After Images błyskawicznie nabiera tempa i budowana od początku atmosfera strachu dopełniona zostaje wartką akcją. Spójrzmy, jak rozwija się cała historia.
Ostatni sezon Teen Wolf nadal utrzymuje swój specyficzny, mroczny klimat – ciemne kadry, większość scen kręcona w nocy i mgła, wszystko to nadal powoduje poczucie ciągłego zagrożenia. Mniej w tym scen rodem z horroru, jak w sezonie 5A, więcej natomiast takich przypominających niepokojący thriller, i bez wątpienia wychodzi to serialowi na dobre (co ciekawe, odcinek ten reżyserował Tyler Posey, odtwórca roli jednego z głównych bohaterów serialu, Scotta McCalla). Zwłaszcza sceny w kostnicy wypadają szczególnie dobrze, choć trzeba przyznać, że wiele wnosi do nich świetny duet Melissy i Argenta. Również końcowe sceny rozgrywające się w kanałach nakręcone są bardzo przyjemnie, sam pościg trzyma w napięciu aż do samego końca.
Jeśli chodzi o samą historię, to dwa pierwsze odcinki służyły temu, by ustawić pionki na szachownicy, przygotować się do ostatecznej rozgrywki. Trzeci odcinek jasno pokazuje, że tylko jedna strona wie, jak grać, i co więcej, wykorzystuje tę wiedzę bezlitośnie. Stado błądzi we mgle, goni nieuchwytne cienie, podczas gdy przeciwnicy, czy też raczej jeden z nich, cały czas kontroluje sytuację. Doskonale się stało, że historia zatoczyła koło i to Gerard będzie jednym z zagrożeń, któremu stado będzie musiało stawić czoła. Jego wątek pojawiał się w zbyt wielu sezonach, by miał się zakończyć niewielką rolą w zamknięciu historii. Ponadto, Gerard jest groźnym przeciwnikiem, co doskonale udowadnia w After Images – zarówno Brett, jak i Scott z paczką, którzy mają mu pomóc, robią dokładnie to, co zechce były nestor rodu Argentów. W końcu to doświadczony łowca, co zresztą podkreślane jest przez jego sojusz (znając Gerarda pewnie chwilowy) z amatorką polowań na istoty nadnaturalne. W 6x13 mamy możliwość zobaczenia, jak łatwo rozgryza sposób działania zarówno rannego, ściganego wilkołaka, jak i stada, które ruszyło mu na pomoc. Gerard, bazując na strachu, ma zamiar zbudować armię i wyciąć w pień wszystkie istoty, których tak bardzo nienawidzi i z pewnością ciężko będzie mu przeszkodzić.
Nadal starsi stażem aktorzy serialu górują nad młodszymi, choć tym razem duet Liam-Mason nie drażni już tak bardzo jak w poprzednich odcinkach sezonu (zwłaszcza scena, w której Liam wyskakuje z kanałów zasługuje na uwagę). Tymczasem Scott i Malia przedstawieni są już jako starsi, bardziej doświadczeni i doskonale się w tym odnajdują. Może tylko wątek romansowy rozwija się dość szybko, ale na ocenę przyjdzie czas w kolejnym odcinku. Sama Malia kradnie niemal każdą scenę, w której się pojawia – ten sezon naprawdę służy aktorce, której postać nadal nie może do końca odnaleźć się w społeczeństwie. Z kolei jeśli chodzi o Lydię Martin, serialowa banshee nie miała tym razem wiele do powiedzenia, choć jak zwykle sceny z udziałem jej mocy są intrygujące . Bez wątpienia jednak, najlepiej wypadli Melissa oraz Argent a dwie sceny z ich udziałem – ta w kostnicy i później w domu, były jednymi z najlepszych scen w całym odcinku. Widać doświadczenie aktorów, widać też między postaciami na ekranie niewymuszoną chemię. Dobrze też, że ich wątek nie został spłycony, bo dzięki temu możemy oczekiwać jeszcze kilku związanych z nimi niespodzianek.
Mimo że Gerard ujawnił swój plan, jeszcze nie wszystkie tajemnice zostały rozwiązane – czym jest tajemnicza istota, która leży w kostnicy i która tak bardzo przerażała Argenta i Melissę? Czy ma coś wspólnego z Gerardem? A może to właśnie o tym dziwadle mówił zamordowany Piekielny Ogar i właśnie ono przyciągnęło Dziki Gon do Beacon Hills? Pozostają również tajemnicze pająki, które włażą pod skórę, a gdyby to nie było wystarczająco niepokojące, zabite zamieniają się w dym. After Images nie odpowiedział na wszystko, a jednak tworzy nam już pewien obraz sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie – i jest to sytuacja nie do pozazdroszczenia. Ostatecznie już potwierdzili istnienie nadnaturalnego świata i nie da się już ukryć prawdy. Ludzie wiedzą o ich istnieniu, boją się ich, a przecież wiemy, do czego potrafi być zdolny zwykły człowiek, jeśli opętany jest przez strach i uprzedzenia, pokazała nam to historia.
Trzeci odcinek zdecydowanie spełnia oczekiwania – pojawia się akcja, przedstawia nam się przeciwników i choć historia nadal się rozwija, możemy już spodziewać się, w którą pójdzie stronę. Odcinek reżyserowany przez Tylera Posey jest naprawdę dobry i jeśli kolejne będą trzymać ten poziom, bez wątpienia czeka nas świetny finał serialu.
Źródło: zdjęcie główne: Scott Everett White/MTV
Poznaj recenzenta
Michał TalaśkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat