Teen Wolf: sezon 6, odcinek 18 i 19 – recenzja
Dwa przedostatnie odcinki serial Nastoletni Wilkołak znów dają nadzieję, że jego końcówka będzie dobrym zakończeniem całej historii Scotta McCalla i jego watahy. Niestety, nadal nie potrafią ustrzec się przed niepotrzebnymi scenami, marnując cenny czas.
Dwa przedostatnie odcinki serial Nastoletni Wilkołak znów dają nadzieję, że jego końcówka będzie dobrym zakończeniem całej historii Scotta McCalla i jego watahy. Niestety, nadal nie potrafią ustrzec się przed niepotrzebnymi scenami, marnując cenny czas.
Genotype oraz Broken Glass puszczone zostały zaraz po sobie i z pewnością wyszło im to na plus – bo opowiedziana w nich historia była przez to pełniejsza i lepiej przemawiała do widza. Jeśli chodzi o kwestie techniczne, odcinki kręcone są w ten sam sposób co cały sezon – ciemno, brudno i ponuro, większość scen w nocy, czy kanałach, nadal utrzymuje ten ostatni sezon w mrocznym klimacie. Zresztą twórcy serialu umiejętnie podnoszą nam ciśnienie, bo wiemy, że zbliżamy się do końca całej historii Teen Wolf, która bawiła fanów przez sześć lat. Jak we wszystkich poprzednich odcinkach, tutaj sprawiają się naprawdę dobrze.
Gorzej niestety jest z fabułą, bowiem twórcy idą w stronę, w którą można było obawiać się, że pójdą. Zbyt wiele wątków pojawiających się w filmie, zbyt wiele mniej istotnych wątków sprawia, że tracą czas i w efekcie mogą nie mieć go na zakończenie, które pojawi się w przyszłym odcinku. „Genotype” skupia się na poszukiwaniu kobiety, o której pocztę głosową rozchodziło się w poprzednim odcinku, a zajmują się tym Scott i Liam, tworząc nawet znośną parę, gdy tymczasem druga, złożona z Theo i Masona rusza by odnaleźć drugą „twarz” Anuk-Ite. Przez większość czasu nauczycielka rozszerzonej biologii była postacią epizodyczną, a tym razem poświecono jej po prostu zbyt wiele czasu (mimo, że dość ciekawym było dowiedzieć się, że kobieta jest alfą, zwłaszcza w kontekście jej strachu w poprzednich odcinkach). Ten czas, można było poświęcić choćby na podróże Masona i Theo poprzez kanały, czy samemu Anuk-Ite, który ma być największym zagrożeniem dla wszystkich w Beacon Hills, a dostał kilka scen (co prawda dość mocnych ale zbyt mało). Świetnie wyszły natomiast sceny Malii i Lydii rozmawiających z Piekielnym Ogarem – tutaj dało się wyczuć prawdziwe emocje, zresztą sama scena świetnie.
Jeśli chodzi o Broken Glass było lepiej, bo nie miało już wspomnianych zapychaczy, a sceny z Derekiem, na którego czekaliśmy zbyt długo, były naprawdę dobre, ale nie powinno to dziwić. Derek zawsze radził sobie dobrze na ekranie, zresztą towarzyszący mu w Broken Glass Argent również. Może nieco za szybko Derek stracił to co zdobył na rzecz Kate Argent, ale najwyraźniej zabrakło czasu. Druga para również radziła sobie dobrze – Scott i Malia uczący się pod okiem Deucaliona walki bez użycia wzroku to dość dobry wątek komediowy (zwłaszcza niektóre miny starego alfy). Również Peter radzi sobie dobrze i jasno widać, że starsza część obsady Teen Wolf to po prostu bardziej doświadczeni aktorzy, potrafiący się znaleźć w każdej sytuacji. Szkoda trochę dziwacznego Anukt-Ite, który choć wygląda naprawdę świetnie, ma dziwaczna moc zamieniania ludzi w kamień. Wolałbym, żeby w jakiś sposób zabijał strachem, niż po prostu kopiował umiejętności Meduzy.
To już ostatnie dwa odcinki i muszę przyznać, że obawiam się, jak Jeff Davis zakończy serial – zbyt dużo za szybko wprowadzonych wątków (choćby ta nieszczęsna trucizna) może rozmyć ten wyczekiwany finał, poszatkować go i odrzeć z magii. Przed nami już tylko godzina, ostatnia godzina przeznaczona na finał i mimo niepewności wydaje mi się że, należy scenarzystom niewielki kredyt zaufania, choćby za kilka naprawdę świetnych odcinków tego sezonu.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Michał TalaśkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat